Po artystycznej klęsce, jaką był
Batman i Robin, wpatrzone wyłącznie w tabele z wynikami finansowymi filmu studio Warner Bros. nieoczekiwanie złożyło Joelowi Schumacherowi oficjalną propozycję nakręcenia piątej części cyklu pt.
Batman Triumphant z Georgem Clooney'em (lub Kurtem Russellem) i Chrisem O'Donnellem w rolach głównych, którą reżyser planował od 1996 roku. (Zgodził się nawet wstępnie ją wyreżyserować jeszcze w czasie produkcji
Batmana i Robina). Ostra fala krytyki pod jego adresem spowodowała, że Schumacher sam się wycofał. Według zamierzeń
Batman Triumphant miała być powrotem do mrocznego klimatu filmów Burtona. Na początku 1998 roku Schumacher wyszedł z propozycją, aby zrestartować i odświeżyć serię filmów o Batmanie przenosząc na ekran klasyczny komiks Franka Millera
Batman: Year One. Studio zaaprobowało ten pomysł, ale nie nie wyraziło zgody, by reżyser ostatnich dwóch filmów o Człowieku-Nietoperzu zajął się scenariuszem, a tym bardziej reżyserią tego projektu.
W owym czasie pojawiły się również plotki o próbie ekranizacji innego komiksu Millera:
The Dark Knight Returns. Z Hollywood dochodziły głosy, jakoby w rolę podstarzałego Bruce'a Wayne'a miał wcielić się Clint Eastwood. Projekt nie miał jednak żadnego reżysera, nie istniał również scenariusz. Podobno ekranizacją tego komiksu lub jego wariacją zainteresowany był też sam Michael Keaton.
Z propozycją przeniesienia
Year One na duży ekran zwrócono się do Larry'ego i Andy'ego Wachowskich. Ci jednak ostatecznie odmówili na rzecz kolejnych
Matrixów. Mimo to, opracowali wstępny projekt scenariusza. W 2000 r. zatrudniono Darrena Aronofsky'ego, by ten zajął się reżyserią i napisaniem, wraz z Frankiem Millerem, scenariusza do
Year One. W efekcie, dwa lata później, Warner zrezygnował z usług obu twórców i wstrzymał produkcję oraz wszelkie prace nad
Batman: Year One. Powód: ludziom z wytwórni nie spodobał się scenariusz, gdyż był ich zdaniem zbyt mroczny. Wśród kandydatów do roli Batmana wynieniano między innymi Josha Hartnetta, Bena Afflecka, Brendena Fraisera oraz Christiana Bale. W międzyczasie (grudzień 2002 r.) Warner odrzucił krótką fabułę narodzin Batmana w interpretacji Josha Whedona.
W podobnych ramach czasowych rozwijał się projekt Batman vs. Superman, pod którym podpisał się niemiecki reżyser Wolfgang Petersen. Na pomysł filmu wpadł podobno w 1999 roku Richard Donner, reżyser pierwszego fabularnego Supermana. Scenariusz napisał Andrew Kevin Walker. Film był całkiem bliski realizacji (rozpoczęto kompletację obsady), ale szefowie studia podjeli decyzję, że najpierw muszą powstać pojedyńcze obrazy o dwóch superbohaterach. Plany pokrzyżowała też Troja.
Innym projektem miała być filmowa wersja animowanego Batman Beyond. Do stworzenia fabuły zaangażowano na przełomie 1999 i 2000 roku Paula Dinniego i Alana Burnetta (scenariusz jednak nigdy nie wyciekł do mediów). Reżyserią miał zająć się Boaz Yakin. Z tego co wiadomo, proces pre-produkcji był w bardzo wczesnym stadium i w konsekwencji spalił na panewce. W owym czasie było też głośno o scenariuszu Batman: Dark Knight. Miała to być kontynuacja serii filmów o Batmanie zrealizowanych w latach 1989 - 1997, ze Strachem na Wróble i Man-Batem jako czarnymi charakterami. Prawdopodobnie, był to wczesny scenariusz do Batman Triumphant.
Na początku 2003 roku do mediów przeciekł scenariusz Batman: The Frightening, którego autorstwo przypisano Terry'emu Hyesowi i Rafaelowi Yglesiasowi (wcześniej obaj przenieśli na ekran inny komiks - From Hell z Deppem w roli głównej). W późniejszym czasie scenarzyści zdementowali, jakoby byli jego autorami. Głównym wrogiem, jak mówi sama nazwa, był Jonathan Crane vel Strach na Wróble. (Nie jest wykluczone, że Nolan i Goyer skorzystali potem z tego scenariusza dla potrzeb Batman Begins).
Ogromny sukces Spider-Mana w 2002 roku sprawił, że wytwórnia coraz poważniej zaczeła rozglądać się za potencjalnymi twórcami. Pod uwagę brano takich reżyserów jak David Finch i Clint Eastwood. Prawdziwy przełom nastąpił dopiero pod koniec 2002 roku, kiedy do projektu włączył się Christopher Nolan.
Nolan zainteresował się nakręceniem Batmana, gdy usłyszał, że Warner Bros. chce go odświeżyć i tchnąć w niego nowe życie. Dzięki wcześniejszej pracy pod skrzydłami studia nad Bezsennością i Memento reżyser mógł dotrzeć do szefów i wytłumaczyć im, jak widział odnowionego Batmana w interesujący sposób. Nolan obiecał, że powróci do korzeni, czyli dramatu samego Batmana, a zrezygnuje z bombastycznego stylu na rzecz psychologii i zakorzenienia filmu w rzeczywistości. Według niego, miał to być "filmowy odpowiednik czytania świetnego komiksu". "Wychowałem się na komiksach o Batmanie", tłumaczy Nolan. "Batman jest najbardziej wiarygodnym i najbardziej ludzkim ze wszystkich superherosów. Jego umiejętności nie są wynikiem jakichś magicznych sztuczek, lecz pochodzą prosto z jego wnętrza." Pod koniec stycznia 2003 r. ogłoszono oficjalnie, że Christopher Nolan wyreżyseruje nowego Batmana.
Nolan rozpoczął poszukiwania osoby, która byłaby skłonna napisać scenariusz na podstawie zalążka historii, którą ona sam w międzyczasie nakreślił. "Od początku byłem zainteresowany tym, by historię superbohatera potraktować w sposób realistyczny. Zawsze byłem fanem tej postaci, ale na pewno nie jestem żadnym ekspertem od komiksów" - wyjaśnia. Reżyser Memento potrzebował autora, który naprawdę znał postać na wylot, naprawdę znał świat komiksów, kogoś kto mógłby wskazać od czego zacząć i faktycznie pozwolić pójść we właściwym kierunku. Na horyzoncie pojawiło się kilka kandydatur. Nolan wskazał na Davida Goyera - autora niezliczonej liczby komiksów i scenarzysty filmów z serii Blade - którego poznał przez wspólnych przyjaciół kilka lat wcześniej.
Agent Nolana skontaktował się z Goyerem, dla którego była to szansa spełnienia dziecięcych marzeń. "W pewnym sensie całe życie czekałem na ten telefon. Przez całe swoje życie chciałem napisać fabułę do filmu o Batmanie", wspomina ze śmiechem Goyer. Pojawił się jednak problem. Goyer był już zaangażowany w inny projekt (Blade: Trinity). "Obaj wysuneliśmy kilka pomysłów. Wtedy on powiedział: 'Słuchaj, możesz wziąść sobie te pomysły. Ja nie mogę napisać dla ciebie scenariusza. Jestem po prostu zbyt zajęty'". Nolan jednak nalegał - według niego David był idealnym człowiekiem do tej roboty. W końcu, po upływie tygodnia albo dwóch, scenarzysta ugiął się pod naporem i zgodził znaleźć czas. Zdał sobie sprawę, że nie może przegapić takiej okazji. Za bardzo kochał tą postać. "Powiedział, że nie może napisać scenariusza, bo za siedem tygodni miał wyjechać coś reżyserować. David jest jednak tak wielkim fanem tej postaci, że nie mógł się oprzeć. Znalazł czas, dołączył", wspomina Chris Nolan. Goyer wrócił na bardzo krótko, na intensywny okres, w czasie którego wspólnie z Nolanem opracował fabułę, a potem szybko napisał pierwszą wersję scenariusza. Tworzenie tak wielkiej produkcji miało miejsce w bardzo skromnym miejscu - w biurze na tyłach garażu domu Nolana w Los Angeles. Tam obaj mężczyźni przedstawiali swoje pomysły i zaczynali pracę nad głównymi wątkami.
Goyer zdawał sobie sprawę, że jeśli mieli odnowić serię filmów o Batmanie, należało stworzyć coś dramatycznego, coś całkiem innego. "Moim zdaniem musieliśmy wrócić do źródła, by opowiedzieć o Batmanie. Nie ma jednej ostatecznej wersji relacji o pochodzeniu Batmana", twierdzi Nolan. "Opowieść o genezie nigdy nie była pokazana w filmie ani w komiksie. To znaczy, że nie istnieje jedna, decydująca relacja o podróży Bruce'a Wayne'a i przemianie w Batmana. Ale wśród interpretacji tej postaci jakie powstały przez te lata, są kluczowe wydarzenia które czynią Batmana tym kim jest i sprawiają, że jego historia stała się wielką legendą. Było też mnóstwo bardzo interesujących luk w mitologii, które udało się nam zinterpretować i wnieść nasze własne pomysły jak dokładnie zmienialiby się Bruce Wayne i Batman."
Przede wszystkim skupiono się na osobie głównego bohatera, który w poprzednich filmach stanowił tło dla galerii malowniczych złoczyńców. W czasie dwumiesięcznej pracy nad scenariuszem w Hollywood Hills Nolan i Goyer urządzali sobie potyczki, które decydowały o kształcie poszczegónych postaci. Reżyser wykładał swoje niezmiennie realistyczne pomysły, a były twórca komiksów dla DC Comics stawał w obronie kanonicznej mitologii. "Chris powtarzał w kółko: 'Nie kupuję tego, to jest jak z komiksu'" - opowiada Goyer. "Tymczasem ja walczyłem o zachowanie wielu elementów, bo to w końcu był Batman."
Projekt był niezwykle tajny. Na początku, przez parę miesięcy, Goyer nie mógł nawet zdradzić, że nad nim pracuje. Jednak, kiedy pewnego razu udał się do często przez siebie odwiedzanego sklepu z komiksami i zakupił sporą ilość graficznych opowieści o Batmanie, właściciel sklepu, który był jego znajomym, zorientował się, że Goyer być może pracuje nad scenariuszem kolejnego filmu o Mrocznym Rycerzu. On sam oczywiście stanowczo zaprzeczał. Dopiero gdy po sześciu tygodniach ujawniono publicznie fakt, sklepikarz mówił: "Wiedziałem. Wiedziałem, że pisałeś!"
"Jedną z rzeczy, które Chris powtarzał jak mantrę podczas pracy nad scenariuszem było: 'To musi być prawdziwe, to musi być prawdziwe'", wspomina Goyer, który pracując z Nolanem nad scenariuszem wzorował się na klasyce filmów przygodowych i akcji takich jak Lawrence z Arabii, Człowiek, który chciał być królem, Łowca androidów i epickim odcinku Jamesa Bonda W tajnej służbie jej królewskiej mości. "Zastosowaliśmy tę filozofię w każdym aspekcie historii, nawet przy najdrobniejszych szczegółach - Dlaczego nietoperze mają takie podłużne uszy? Dlaczego Batmobil wygląda tak jak wygląda? Znaleźliśmy logiczne wytłumaczenie dla wszystkiego co Bruce Wayne robi i dla każdego urządzenia, jakie zdobywa w filmie." Gdy obaj mieli ochotę na przerwę, czasem spacerowali do miejsca, gdzie znajdowała się Jaskinia Nietoperza z filmu Batman z 1966 roku, w której Adam West i Burt Ward urządzali próbne jazdy swojego Batmobilu. Odwiedzali też często lokalny bar, aby tam pracować. Robili przerwy na lunch i chodzili tam prawie codziennie. Zdarzyło się, że jeden z fanów zauważył ich tam, pracujacych razem nad scenariuszem i opublikował tą wiadomość w internecie.
W sierpniu 2003 r., podczas gdy Goyer pisał pierwszą wersję scenariusza, Nolan przyprowadził Nathana Crowleya, swojego scenografa. (Zdjęcie powyżej: obaj podczas pracy w garażu Nolana). Crowley miał zacząć pracę nad głównymi punktami projektu - projektami koncepcyjnymi Gotham City i modelami pojazdu Batmana. W garażu powstała mierząca kilka metrów kwadratowych makieta.
"Był to interesujący sposób pracy, bo wymienialiśmy się informacjami" - wspomina Goyer. Nolan i Goyer mogli na bierząco przekazywać Crowleyowi swoje pomysły. Z kolei projekty Crowleya wpłynęły na ważne elementy scenariusza. Mając scenografa w jednym pokoju, a autora w drugim, zachodziła zadziwiająca symbioza, która była źródłem dla twórców. Dzięki temu scenariusz był lepiej dopracowany. "Początkowa faza, gdy puszcza się wolno wodze wyobraźni i wypróbowywuje pomysły, to jedna z najciekawszych części robienia filmu" - wyjaśnia reżyser. "Starasz się naprawdę myśleć, projektować i marzyć na jak największą skalę."
Po ukończeniu scenariusza nie zrobiono kopii dla kierownictwa Warner Bros. Nolan zaprosił ich do swojego domu, do sławnego garażu, by tam mogli przeczytać scenariusz. Projekt zyskał aprobatę studia i w konsekwencji zielone światło dla realizacji. Kierownictwo dało Goyerowi i Nolanowi właściwie pełną kontrolę artystyczną nad stworzeniem filmu.
Realizacja nowego Batmana otoczona była tak wielką tajemnicą, że aktorzy nie dostali na początku nawet kopii scenariuszy. Reżyser dokładał wszelkich starań, aby produkcję filmu utrzymać w ścisłej tajemnicy - nawet przed aktorami. "Był bardzo tajemniczy" - mówił o Nolanie Michael Caine. "Dał mi do przeczytania scenariusz, ale po dwóch godzinach przysłał szofera, żeby odwiózł scenariusz z powrotem" - dodaje. "Było dla mnie bardzo ważne, by nikt nie widział tego, co robimy aż do momentu, gdy skończymy, gdy będziemy gotowi pokazać różne elementy" - podkreśla Nolan. Zwykle pracując nad filmami, stara się przyciągnąć do nich uwagę. W przypadku Batman Begins było odwrotnie. "Walczyliśmy, by utrzymać go w tajemnicy", mówi producentka Emma Thomas.
Dlatego stworzono fałszywy tytuł dla projektu, który wymyślił Christopher Nolan. Brzmiał on Intimidation Game (w wolnym tłumaczniu Gra w zastraszenie). Na wszystkich dokumentach, umowach, scenariuszach widniał ten tytuł. W rzeczywistości nie miał on nic wspólnego z filmem, ale i tak ludzie zaczeli mysleć, że to właściwy tytuł dla filmu. Wskazywały również na to działania firmy Warner Bros., która zarejestrowała domeny w Internecie. Chodzi o adresy BatmanIntimidation.com, BatmanIntimidation.net, Batman-Intimidation.com oraz Batman-Intimidation.net. Trudno było przypuszczać, by szefowie Warnera kupowali domeny po to, by ich później nie wykorzystać. Krótko przed ogłoszeniem prawdziego tytułu, Emma Thomas wydała decyzję o rejestracji kolejnych dwóch domen: batman-begins.com oraz batman-begins.net. Fani natychmiast to "wyłapali".
Przy doborze obsady Nolan wykorzystał strategię zastosowaną w jego ulubionej adaptacji komiksu, czyli Supermanie z 1978 roku, w którym Christopher Reeve pojawił się w otoczeniu plejady gwiazd. "Sięgnąłem po wybitnych aktorów nawet do ról drugoplanowych pamiętając, że gdy w 1978 r. Richard Donner kręcił Supermana, zatrudnił Marlona Brando, Gene'a Hackmana, Glenna Forda czy Neda Beatty" - mówi. "Ta fantastyczna obsada sprawiła, że film robi porażające wrażenie i jest tak epicki. Chciałem, by Batman Begins działał na widzów w podobny sposób. Czułem, że Batman zasługiwał na podobne epickie potraktowanie." W efekcie Nolan był niezwykle zadowolony ze swojej obsady. "Obsada była rzeczywiście cudowna. Przyjemnie jest to powiedzieć bez kłamania", mówi ze śmiechem twórca Memento. "Naprawdę, wspaniałe grono indywidualistów. A ponieważ jest to tak duża obsada, uważam, że na nikim nie spoczął duży ciężar, oprócz Christiana Bale'a - on jest fenomenalny. Niesamowicie się z nim pracuje. To była naprawdę przyjemność. Właściwie to była dla mnie wielka ulga, ponieważ kiedy powierzasz ludziom role, nigdy nie wiesz wszystkiego do końca. Obsadzasz aktorów, których praca wprawia cię w zachwyt. Nigdy naprawdę nie wiesz jak wywiążą się z tego zadania. Jednak to wspaniałe grono."
"Obsada pozwoliła mi skoncentrować się na skalii filmu i na wszystkich tych rzeczach, z którymi musiałem się uporać. Kiedy robisz film tego formatu, nie masz możliwości być pochłoniętym tak jakbyś chciał tylko samą grą aktorów. Musisz pogodzić to z wszystkimi innymi rzeczami. Ci wszyscy wspaniali aktorzy wnoszą poczucie trójwymiarowej rzeczywistości, poczucie prawdziwego świata, w którym działa Bruce Wayne i Batman."
Christopher Nolan postanowił nakręcić film w stylistyce kina lat 70., ponieważ nie chciał, aby efekty specjalne odwracały uwagę widzów od bohaterów. Będąc wielbicielem kina lat 70., zapragnął wskrzesić na ekranie magię filmów, w których nie dominowały technologie komputerowe. "Chciałem powrócić do staromodnej formuły kina bez efektów specjalnych, które na początku były bardzo ekscytujące, ale z czasem zaczęły nas trochę nudzić. Postanowiłem nakręcić film podobny do wielkich epickich opowieści, jakie pamiętam z dzieciństwa -
Gwiezdnych wojen i
Poszukiwaczy zaginionej Arki."
Reżyser nigdy także nie ukrywał, że przy tworzeniu swojego filmu wzorował się w znacznym stopniu na obrazie Łowca Androidów (1982 r.). Aby odpowiednio zaprezentować swoja wizję, przed rozpoczęciem prac zdjęciowych zaprosił cały zespół na pokaz legendarnego klasyka science fiction Ridleya Scotta - "W ten sposób zrobimy Batmana" - brzmiał jego komentarz po napisach końcowych.
|
Hangary w Cardington |
Zdjęcia do filmu
Batman Begins zaczęły się w marcu 2004r. W ciągu 129 dni zdjęciowych ekipa pracowała na planie w Islandii, Chicago i Londynie, w halach zdjęciowych słynnego brytyjskiego Shepperton Studios oraz w Cardington, w dawnym hangarze dla sterowców przekształconym w olbrzymią halę zdjęciową na potrzeby tego filmu. Zdjęcia zakończono we wrześniu.
Długość planu zdjęć wynikała częściowo z tego, że reżyser Christopher Nolan zdecydował się nie zatrudniać reżysera drugiej ekipy, co stanowi typowe rozwiązanie podczas kręcenia filmu, gdy nad częścią zdjęć akcji i ogólnych ujęć czuwa inny członek ekipy, a reżyser skupia się na głównych zdjęciach. Dokładne, skrupulatne nastawienie Nolana gwarantowało konsekwentną realizację wizji filmu, w której realizm stanowił fundament dla każdego aspektu ambitnej produkcji, od projektów, przez wyczyny kaskaderów, po efekty specjalne. "Zafascynowała mnie idea nakręcenia filmu o Batmanie w sposób, w jaki nikt inny nie próbował jeszcze tego wcześniej zrobić", tłumaczy Nolan. "Chodzi mi o ideę, która mogłaby przywoływać na myśl sposób realizacyjny z roku 1979 lub filmów tamtego okresu, powstałych tuż po Supermanie Dicka Donnera - gdzie łatwo było rozpoznać Nowy Jork, na tle którego Superman był niezwykła postacią."
"To dążenie Chrisa do realizmu pod pewnymi względami uczyniło produkcję większym wyzwaniem, a pod pewnymi - ją ułatwiło", mówi producent Larry Franco. "Trudną rzeczą był sam proces zdjęciowy, który zawsze jest męczący, ale staje się nawet bardziej, gdy starasz się kręcić głównie na planie, a nie polegać na efektach komputerowych. Ale w rezultacie jednak cały proces okazał się łatwiejszy, bo nie byliśmy zmuszeni tworzyć czegoś z niczego w postprodukcji."
W celu stworzenia świata Bruce'a Wayne'a/Batmana filmowcy wykorzystali kombinację plenerów, dekoracji budowanych w halach zdjęciowych, miniatur i minimalnej ilości efektów komputerowych.
"Używaliśmy wielu miniatur w tym filmie w przeciwieństwie do efektów komputerowych", mówi scenograf Nathan Crowley, odnosząc się do miniaturowych wersji dekoracji, które powstały w celu poszerzenia spektrum różnorodnego otoczenia, gdzie rozgrywa się opowieść i zwiększenia dynamiki strony wizualnej. "Zaczynaliśmy od istniejącej architektury w plenerze, w postaci dekoracji albo miniatury, a dopiero potem poprawialiśmy coś za pomocą efektów specjalnych, bo nic nie przebije prawdziwego życia - nic nie wygląda równie dobrze".
|
Hangar w Cardington od środka |
"Zadaniem efektów specjalnych jest stworzenie kadrów, które wyglądają realnie. A najlepszy sposób, żeby to osiągnąć to nakręcić jak najwięcej rzeczywistych ujęć", dodaje nadzorujący sekcję efektów specjalnych Dan Glass.
Produkcja rozpoczęła się na szczycie lodowca Vatnajokull w południowo-wschodniej Islandii. (To największy lodowiec w Europie, obejmujący jedną dziesiątą całkowitej powierzchni Islandii) "Mieliśmy szczęście, że znaleźliśmy to miejsce. Z jednej strony mieliśmy widok na ocean, a po obróceniu się o 180 stopni widok jak z wysokości 20 tysięcy stop (6096 metrów)" mówi Franco.
|
Ekipa w Islandii |
Surowe, skaliste tereny Islandii idealnie pasowały do scen rozgrywających się w srogich krajobrazach Himalajów, a wśród nich wyczerpującego pojedynku na miecze pomiędzy Brucem Waynem i jego mentorem Ducardem na zamarzniętym jeziorze oraz ich dramatycznego zjazdu po zalodzonym zboczu. Zespół scenografów pod kierunkiem Crowleya zbudował tam także małą wioskę na zboczu góry i olbrzymie wejście do klasztoru, służącego jako ośrodek treningowy tajemniczej Ligi Cieni.
"Zdjęcia w Islandii była naprawdę przyjemne", mówi Liam Neeson. "To było dziwne uczucie znaleźć się w miejscu, gdzie jak okiem sięgnąć nie widać ani jednego drzewa, ani śladu ptaka. To było jak cudowna Beckettowska pustynia". Podobnie miejsce wspomina Christian Bale: "Mieszkaliśmy w małych drewnianym hotelu, otoczonym z każdej strony milami pustkowia. Mogłem wybiec i nie mijać niczego, z wyjątkiem tych niesamowitych lodowców. Islandia to niezwykły kraj - o naturalnych strukturach, z górami, morzem oraz cała tą swoją surowością charakterystyczną dla całego miejsca.".
|
Charles Roven i Liam Neeson |
Ponieważ przez kraj biegnie tylko jedna dwupasmowa autostrada, ekipa budowlana musiała zbudować drogę, żeby zapewnić dostęp do zamarzniętego jeziora i miejsc, gdzie wzniesiono wioskę i fasadę klasztoru. (Do pokazania całego klasztoru użyto miniaturowej dekoracji, tylko wejście zbudowano w pełnej skali, aby nakręcić przyjazd w to miejsce Bruce'a Wayne'a).
"We fragmentach filmu nakręconych w Islandii zobaczycie szalejącą burzę" mówi producent Charles Roven. "To nie jest udawana burza. To nie jest komputerowa burza. Kręciliśmy przy wiatrach osiągających 75 mil na godzinę (około 120 km/h). Niektórych członków ekipy wiatr dosłownie zwalał z nóg. Ale Chris nie uznaje przerw w filmowaniu."
|
Bale, Neeson i Nolan na zamarzniętym jeziorze |
"Islandia była niesamowitym miejscem do rozpoczęcia produkcji", mówi Nolan. "Pierwszego dnia kręciliśmy na zamarzniętym jeziorze scenę pojedynku na miecze Bruce'a Wayne'a z Ducardem i lód zaczął pękać w sposób, w jaki miał to robić w filmie, co było naprawdę przerażające. To był dość ekstremalny początek zdjęć".
Pokazując globalną podróż Bruce'a Wayne'a w poszukiwaniu sposobów oczyszczenia Gotham City ze zła, film
Batman Begins jako pierwszy obraz o Rycerzu Ciemności przedstawia też Gotham widziane z zewnątrz. "Dowiadujemy się jak ludzie w różnych częściach świata widzą Gotham i możemy je umieścić w kontekście wielkich miast takich jak Londyn, Paryż czy Nowy Jork", mówi Nolan.
|
Christopher Nolan i Wally Pfister |
Nolan opisuje swoją wizję Gotham jako "przerysowanego, współczesnego Nowego Jorku, obezwładniającej metropolii, w której zanurzasz się całkowicie, aż do poziomu gdy nie wyczuwasz już jej granic".
"Chcieliśmy, żeby publiczność miała wrażenie, że Gotham to znane, ale niebezpieczne miejsce", dodaje Crowley.
Żeby uchwycić istotę "Nowego Jorku do sześcianu", jak Nolan nazywa w skrócie ich pomysł na Gotham City, filmowcy w miarę możliwości korzystali z prawdziwych plenerów, a potem mieszali je z dekoracjami zaprojektowanymi przez Crowleya. Całości obrazu miasta dopełniły efekty specjalne dodane w postprodukcji.
|
Filmowanie pościgu |
Chicago posłużyło nie tylko za podstawę projektu Gotham, ale do nakręcenia scen pokazujących wiele miejsc w fikcyjnym mieście, w tym widowiskowej sceny pościgu, w której Batmobil gna przez zawiłą choreografię baletu ruchu ulicznego i rozbija policyjne radiowozy.
Pościg kręcono głównie na Lower Wacker Drive w rejonie miasta zwanym "Pętlą", na południe od rzeki Chicago. We fragmentach pogoni, które rozgrywają się na autostradzie w Gotham wykorzystano chicagowską autostradę Amstutz, dwumilowy odcinek, którego nigdy nie ukończono i nie włączono do ruchu.