Pomysłodawcą całego przedsięwzięcia był Joel Schumacher. W 1998, po klęsce jaką okazał się Batman & Robin, reżyser zapragnął zrobić kolejny, tym razem mroczniejszy film z serii. Miała to być ekranizacja Batman: Year One, doskonałego komiksu Franka Millera opowiadającego o początkach działalności Mrocznego Rycerza. Jednak szefowie Warnera pewni byli jednego - Schumacher nie wyreżyseruje już żadnego filmu o Batmanie.

Mimo wszystko, pomysł ekranizacji Year One, który byłby prequelem poprzednich filmów całkiem się wytwórni spodobał. Producenci rozpoczęli poszukiwania reżysera, aż w końcu go znaleźli. Był nim Darren Aronofsky, twórca PI oraz Requiem for a Dream. Podobno głównym powodem, dla którego młody reżyser chciał zrobić ten film, była współpraca z Frankiem Millerem, który został poproszony o pomoc przy tworzeniu scenariusza. Niestety, projekt pozostawał w tej fazie przez cały czas, aż do roku 2002, kiedy to ogłoszono, że Year One jest "martwy".

Na przestrzeni tych wszystkich lat niewiele można było się dowiedzieć o samym filmie. Aronofsky zapowiadał, że Year One będzie dość mroczny, realistyczny oraz utrzymany w konwencji noir. Budżet miał być skromny. Jako ciekawostkę można podać fakt, że główną rolą w filmie był zainteresowany nie kto inny jak... Christian Bale.

W 2005 roku pojawiły się informacje odnośnie scenariusza do filmu. Okazało się, że Aronofsky planował całkiem zmienioną wersję oryginalnej historii. Bruce Wayne, po morderstwie swoich rodziców, znika w mrocznych zaułkach Gotham City. Tam odnajduje go Big Al, mechanik samochodowy, i zabiera go ze sobą. Bruce dorasta pracując w warsztacie i jednocześnie obserwuje przemoc i bezprawie szerzące się na ulicach. W końcu, pod wpływem telewizyjnego wystąpienia Jamesa Gordona, decyduje się na walkę z brudem zalewającym miasto. Al daje mu sygnet, który kiedyś należał do Thomasa Wayne'a, dzięki któremu młody Bruce będzie mógł przejąć firmę ojca. Pojawia się też Selina Kyle, prostytutka z którą nasz bohater wdaje się w przelotny romans. Głównymi przeciwnikami są gangster Emilio Estrada i komisarz Gillian Loeb.

Jak widać, historia została mocno zmieniona, jednak wiele jest scen wyjętych prosto z komiksu. Ogólna wizja jest całkiem oryginalna (Bruce korzysta z książki dla anarchistów podczas przygotowania swojego arsenału). Batman jest tu trochę niezrównoważony (pisze listy do zmarłego ojca) i naprawdę brutalny (coś jak młodsza wersja tego z Dark Knight Returns), Gordon w pewnym momencie rozważa samobójstwo (w ogóle rozbudowany wątek z Gordonem to najmocniejszy punkt scenariusza), a zło z jakim muszą zmierzyć się nasi bohaterowie to głównie skorumpowani gliniarze, dealerzy narkotyków, alfonsi itd. (chociaż w jednej ze scen występuje Joker).
Gdyby doszło do realizacji, film bez wątpienia otrzymałby kategorię R. I to jest zapewne główny powód, dla którego nigdy nie doszło do jego realizacji. Producenci bali się, że film z tak ograniczoną widownią nie poradzi sobie w kinach. Jednak śmiało można stwierdzić, że kombinacja znanego reżysera i kultowej postaci jaką jest Batman bez wątpienia zarobiłaby na siebie, nie mówiąc już o dalszych zyskach (jako przykład może posłużyć Sin City).

Czy dobrze się stało, że Year One nie powstał? Trudno powiedzieć. Brutalna i realistyczna konwencja byłaby mile widziana (zwłaszcza po cukierkowych filmach Schumachera).
Jeśli kogoś odrzucają same zmiany w stosunku do komiksu, to trzeba wziąć pod uwagę, że scenariusz na pewno bardzo by się różnił od finalnego efektu. Kto wie, może gdyby Warner zażądał tych kilku zmian, aby pozostać bardziej wiernym oryginałowi, nawet najwięksi konserwatyści byliby zadowoleni. Nie mówię już o samym Aronofskym, który zdecydowanie umiałby to wszystko ładnie na ekranie pokazać. Cóż... możemy tylko gdybać.

Slogan reklamujący do filmu miał brzmieć: "Come back to Gotham City for the first time" Ze scenariuszem do Batman: Year One można zapoznać się tutaj.

W 2006 roku na konwencie komiksowym Comic Con w San Diego Darren Aronofsky przyznał, że jego scenariusz był bardzo brutalny. Powiedział również, że był pewien, że Warner Bros. nie zdecyduje się na produkcję jego wersji Year One: "Wiedziałem, że projekt nigdy nie dostanie zielonego światła, ale zamierzaliśmy go zrealizować inaczej niż ostatni film o Batmanie" powiedział.

Wstępne koncepcje i projekty do filmu, w tym Batmobilu, stworzyli artyści z kanadyjskiego studia Draxhall Jump Ken Lashley i Christian Zanier. Według ich wyobrażeń pojazd Batmana miał być ordynarny i szorstki. "Oba te projekty byłby częścią prezentacji filmu Batman:Year One i serii zabawek dla Warner Bros. Podstawowo rzecz biorąc, chodziło nam o to, by pierwszy Batmobil, zbudowany przez Bruce'a Wayne'a, był ordynarny i szorstki. Z jednej strony ma silnik odrzutowy, z drugiej jest masywnie zbudowanym samochodem" mówił pod koniec 2001 roku Christian Zanier. Z kolei Ken Lashley dodał: "Projekt samochodu jest umyślnie taki szorstki. W pierwszym filmie o Batmanie nie można stanowczo określić, z którego dokładnie roku jest Batmobil. Pozostają tylko domysły. Jest zbliżony do naszych czasów, ale nie do końca. Może to być przeszłość, może to być bliższa przyszłość. Tworząc projekty dla Year One robisz je z myślą o przeszłości. Wiedząc jak wygląda świat, musisz zadać sobie pytanie: 'Jak ten świat mógł wyglądać 20 lat temu?'. To trudne. W przeciwieństwie do przeszłości, łatwiej jest projektować przyszłośc".

Poniżej koncepcje m.in. Kena Lashleya i Christiana Zaniera odnośnie Batman: Year One.