Kto mogły oprzeć się facetowi z tak zaraźliwym uśmiechem? Rola demonicznego złoczyńcy w
Batmanie o twarzy umalowanej na biało, z ogromnymi ustami oraz włosem w kolorze wściekłego seledynu, wymagała równie skomplikowanych co nowatorskich sztuczek charakteryzatorskich. "Uwielbiam ten rodzaj charakteryzacji, bo daje możliwość kamuflażu, ukrycia się, pozwala robić wszystko to, na co ma się ochotę" wspomina pracę na planie Jack Nicholson, który nie bez powodu został ochrzczony przez prasę mianem filmowego "króla chytrego usmiechu". "Niektórzy aktorzy twierdzą: 'Znajdę postać, gdy znajdę jej garderobę'" mówi Tim Burton. "W pewnym sensie to rozumiem. Ma to nie tylko powierzchowne znacznie. Nie chodzi tutaj jedynie o przemianę zewnętrzną. Nakładając maskę można działać uwalniająco na aktora i wydobyć z niego rzeczy jakich normalnie by się nie udało, gdyby grał bez niczego na twarzy. Wydobywa się wtedy coś z podświadomości, co w innym przypadku może być nieosiagalne".
Jeszcze we wczesnej fazie preprodukcji, zanim Nicholson zgodził się podpisać kontrakt na udział w filmie, scenograf Anton Furst zaangażował do prac nad wyglądem Jokera artystę Nicka Dudmana (wcześniej m.in. odpowiadał za charakteryzację do Willow George'a Lucasa), który swój fach szlifował pod okiem angielskiego mistrza charakteryzacji Stuarta Freeborna. Obaj twórcy spotkali się już podczas prac nad High Spirits (1988) Neila Jordana. "Poznałem Tima i Antona w czasie, kiedy jeszcze nikt nie wiedział czy Batman otrzyma zielone światło na realizację" mówi Dudman. "Burton wyjaśnił mi, że w Batmanie przerażały go dwa aspekty. Pierwszym z nich była peleryna, która pod żadnym pozorem nie mogła wyglądać jak stary, mały obrus. Drugim natomiast był wygląd Jokera. Tim nie chciał, żeby Joker wyglądał po prostu jak aktor w białym makijażu".
Dudman musiał najpierw odbyć wczesne spotkanie z Jackiem Nicholsonem, zanim ostatecznie zatrudniono go do filmu. Jeszcze przed jakimikolwiek ustaleniami Nicholson poleciał do Anglii, aby spotkać się z filmowcami i przyjrzeć swojemu przyszłemu charakteryzatorowi. Artysta przygotował serię szkiców i malunków swojej wizji Jokera, które miały być poddane zatwierdzeniu przez Nicholsona. Dopiero gdy aktor zaaprobował Dudmana do dalszej pracy, reżyser Tim Burton powierzył twórcy przygotowanie wyglądu Jokera. "Tim oszczegł mnie, że Nicholson mógł mieć zakontraktowaną całkowitą kontrolę nad charakteryzacją" wspomina Dudman. W praktyce wyglądało to tak, że każdy pomysł aktora musiał być przez niego akceptowany. "Ten jeden człowiek miał prawo do weta nad całą moją pracą - od propozycji, po wszystko, co zaprojektowałem. Na spotkanie z nim udałem się do hotelu Dorchester. Nie widziałem zbyt wielu jego filmów, z wyjątkiem Lśnienia, podobał mi się także Kruk (1963), co go osobiście później zaszokowało! Podczas spotkania Jack był fascynujący, miły, uprzejmy i odprężony - był zupełnym przeciwieństwem moich wyobrażeń. Był bardzo otwarty. W tej fazie nie odrzucał żadnego podejścia. Ale tak to już bywa, że reputacje znanych osobistości nie mają często odzwierciedlenia w rzeczywistości".
Podczas rozmowy oceniano różne opcje. "Dyskutowaliśmy o podstawowych podejściach do problemu. Czy powinniśmy zastosować aparat nazębny za ustami Jacka, który mógłby cofnąć jego buzię? Albo czy powinniśmy wykorzystać jedynie charakteryzację z samych protetyków z odprężonym wyrazem twarzy. Czy użycie aparatu mogłoby wpłynąć na mowę? A ponieważ Jack nigdy wcześniej nie miał do czynienia z charakteryzacją protetyczną, miał poważne obawy. Musiałem poznać jego oczekiwania jak najlepiej, by później móc pokazać efekty pracy, które pasowałyby do jego pomysłów" mówi Dudman.
Zaraz po tym, jak Nicholson zaakceptował projekty i rolę, Dudman wykonał naturalne odlewy jego głowy w studiu Toma Burmana w Los Angeles. Na pierwszym odcisku twarz miała normalny wyraz, podczas gdy na drugim Nicholson uśmiechał się najszerzej, jak tylko potrafił. W powstałych formach Dudman zaczął rzeźbić charakterystyczny i zawsze obecny element buzi Jokera. W przypadku zwykłej miny nie udało się doprowadzić uśmiechu do perfekcji. Zgodnie z pomysłem trzeba było zaprojektować protetyczną charakteryzację opartą na odlewie Nicholsona z możliwie jak najszerszym jego uśmiechem. Dudman: "Pierwszą rzeczą, którą powiedział mi Jack było: 'Nigdy nie używam w filmach charakteryzacji, chyba, że mam jakieś obrażenie' (Nicholson ma alergię na klej do charakteryzacji, podstawowy środek w tej branży). On tego nie znosił! Poczułem wtedy ogromne zaufanie z jego strony". Każdy efekt jego pracy, który w pewnym momencie zaczął odbiegać od wyglądu Jacka Nicholsona był natychmiast odrzucany, ponieważ charakteryzacja protetyczna ma tą właściwość, że naklejając kawałki na twarz, zakrywa się aktora.
Sam Dudman nie rozważał nigdy projektowania charakteryzacji na wzór serialowego Jokera z lat 60. w wykonaniu Cezara Romeo, nie mógł także posłużyć się sztuczną szczęką, która rozciągnęłaby usta Nicholsona. "Wypróbowałem wykonaną przez siebie sztuczną szczękę, lecz Jack nie mógł wtedy mówić". Podczas konsultacji z technikiem dentystycznym Dudman odkrył również, że noszenie takiej sztucznej szczęki przez kilka godzin dziennie przez okres trzech miesięcy mogłoby poprzestawiać zęby Nicholsona. "Lepiej nie wodzić kogoś z taką renomą jak Jack. Jego twarz to fortuna. Poza tym kto z nas chciałby wejść z nim z konflikt prawny!" Dudman wyrzeźbił sześć wersji twarzy Jokera, spośród których ostateczanie wybrał z Timem Burtonem dwie do przedłożenia Nicholsonowi, by ten zatwierdził ostateczny rezultat.
"Wróciłem do Angli z odlewami i wyrzeźbiłem sześć różnych konceptów, które wzorowane były na komiksie oraz oczywiście twarzy Jacka Nicholsona. Sześć projektów nie różniło się znacząco od siebie. Postać Jokera w komiksie jest tak przedstawiona, że nie da się zbyt daleko odejść od tego wyglądu. Zawsze dokładaliśmy wszelkich starań, aby nie narazić się miłośnikom komiksów, a jednocześnie nie stracić z procesie charakteryzacji wiezerunku Jacka Nicholsona. Samo rzeźbienie było najbardziej skomplikowaną częścią tego etapu pracy, ponieważ musiało być bardzo drobiazgowe - mieliśmy za zadanie stworzyć łatwo rozpoznawalną postać Jokera bez zakrycia twarzy Nicholsona. W przeciwieństwie do typowej pracy charakteryzatorskiej w charakteryzacji z protetykami, gdzie trzeba podkreślać elementy, nasza wymagała odwrotnego kierunku. Ostatecznie sześć projektów przeszło przez całą gamę procesu od odbitej twarzy po, z jednej strony, przerażający maniakalny uśmiech, a z drugiej po prostu najsmuklejszą przeróbkę oblicza twarzy Nicholsona - i wtedy raptem wszystko po środku".
Ponieważ Jack Nicholson był spodziewany zaledwie dwa tygodnie przed rozpoczęciem zdjęć, Dudman wykonał protetyki do wszystkich sześciu wariantów, aby być gotowym na dalsze prace z którymkolwiek z wyborów aktora. "W ten sposób mogliśmy być pewni, że przynajmniej przez półtora tygodnia będziemy mogli testować charakteryzację i zmienić nasze formy, na takie jakie bedą odpowiadać Jackowi. Do niego należała decyzja, żeby wybrać wersję, która najbardziej przypadnie mu do gustu. Na szczęście wybrał tą, która była również naszym typem; trzeba było wprowadzić tylko nieznaczne poprawki do kształtu podbródka (Nicholson nalegał na bardziej wydłużoną twarz)."
Stworzenie elementów protetyki charakteryzacji było dość prostą procedurą z porównaniu z dalszymi wyzwaniami. Niepokój u Dudmana wywołała niecodzienna kolorystyka Jokera, która wymagała nie tylko licznych testów makijażu zanim jeszcze Jack zjawił się na planie. "Jedną z rzeczy, jakie martwiły mnie od samego początku był zielony kolor włosów Jokera. Ufarbowane na zielono włosy często lubią w filmie stawać się brązowe, nabierając przy tym przyciemnionego tonu". W komiksie włosy Jokera nie są jasnozielone - mają jedynie zielony odblask. Jest to niemal efekt świetlny, dlatego próbowano również pójść w drugą stronę. Tim Burton uważał, że ten kolor wyrazi się poprzez odpowiednie oświetlenie, jeśli włosy będą bardziej jaskrawe i zielone. "Jack nie podzielał tej opinii, ponieważ obawiał się, że jego bohater mógłby bardziej przypominać klowna aniżeli Jokera. Wypróbowałem inną, jaśniejszą perukę i Tim od razu się przekonał: kolor był zbyt jaskrawy. Musieliśmy więc dobrać taką zieleń, która sprawdzi się przed kamerą, co okazało się dość trudne. Na szczęście nasz fryzjer-charakteryzator przy filmie, Cohn Jamison, jest chyba najlepszym specjalistą w tym fachu. Cohn przetestował zielenie wszystkich typów włosów, aż w końcu sprecyzował kolor" mówi Dudman. "Zmieniliśmy perukę na inną i zmniejszyliśmy ilość zieleni".
Kolejnym poważnym zmartwieniem dla ekipy charakteryzatorów była zmieniona przez kwas skóra Jokera.
Na dwa tygodnie przed rozpoczęciem zdjęć przygotowano próbną sesję fotograficzną. "To problem filmować kogoś z tak białą cerą na ciemnym planie - zwłaszcza jeśli przeciwnik jest w czarnym kostiumie. Efekt oświetlenia dla ciemnego tła i czarnego Batmana mógłby być zabójczy dla każdego subtelnego wyrazu twarzy Jokera. Stąd też nalegałem na wykonanie testów przed obiektywem, ponieważ martwiło mnie, że otrzymamy nieskalanie bielistą postać z jasnymi zielonymi włosami w fioletowym stroju, stojącą tuż obok kogoś ubranego w całości na czarno w filmie o ponurym tonie, którego akcja toczy się głównie w nocy. I moje podejrzenia potwierdziły się. Każdy z detali był przeeksponowany, nawet przy najsłabszym oświetleniu. Podbródek zlał się z szyją, oczy stały się małe i świńskie, a ich biel, tak jak i zębów, zżółkniała". Dla dobrego efektu w filmie Dudman przyciemnił charakteryzację. Dodatkowo przed właściwym makijażem, w scenach kiedy na ekranie widzimy jeszcze tylko Jacka Napiera, nakładał Nicholsonowi podkład, aby zgrać kontrast jego bohatera z projektem Jokera. "Dodałem mu zdrowszego wyglądu" - twierdzi - "wystarczyło dołożyć troszkę podstawowych kolorów".
Do stworzenia białego wyglądu klowna charakteryzator wykorzystał środek o nazwie Pax Paint - mieszaninę kleju i farby akrylowej, uplastycznionej w sposób zapobiegający pękaniu. "Dla zachowania konturów musieliśmy znaleźć sposób cieniowania i jednocześnie podświetlenia jego białej skóry, w przeciwnym wypadku w filmie cały nasz trud poszedłby na marne. Podkreśliliśmy twarz przy użyciu mieniącej się białej farby akrylowej jako podkładu, następnie nakładaliśmy czysty krem maskujący białego koloru jako przeciwieństwo do makijażu, ponieważ wtedy zawartość pigmentu jest znacznie większa. Po tym robiliśmy odcienie opalizującymi kolorami tuszów do rzęs rozpuszczonymi w alkoholu. Tusze namoczyliśmy w tej samej farbie akrylowej nałożonej pod makijażem i spoiliśmy go z nim, dlatego do momentu gdy nie zachodziła taka potrzeba nie ulegały one zmazaniu ani przetarciu".
"Nie jestem zwolennikiem stosowania protetyków, chyba że nie ma już innego wyjścia i staje się to koniecznością". W przypadku zdeformowanej w skutek kąpieli w kwasie twarzy Jokera nie było wyboru - Dudman nakładał Jackowi Nicholsonowi w odpowiednie miejsca formy sztucznego materiału. Protetyki składały się z sześciu warstw: czubka nosa, dwóch gumowych warg, podbródka i dwóch dolnych warg z policzkami. "Cały proces składał się z przytwierdzenia dwóch kawałków górnych warg, które musiały być nakładane, gdy Jack Nicholson się uśmiechał, aby mogły być pod właściwym naprężeniem. Następnie dołączaliśmy dwa kolejne elementy - po jednym z każdej strony twarzy, które zaczynały się od policzka łącząc kość policzkową z fałdami nosowo-wargowymi biegnącymi w dół szczęki, tworząc niższą wargę uśmiechu. Ten fragment był umocowany do punktu usztynienia w protetyku górnej wargi."
Punkt usztywnienia sam w sobie był małym złączem z jednym biegunem przy górnej wardze, a drugim przy fragmencie który dochodził, tak aby dosłownie je zatrzaskiwać. "Ponieważ Jack musiał mówić robiąc przy tym wiele min, nie mogliśmy ryzykować podklejaniem fragmentów od dołu ponieważ mogłyby zbyt szybko odpaść. Protetyki były z pianki, dlatego punkt usztywnienia nie trzymał ich fizycznie, lecz tylko wspomagał i dawał miejsce odniesienia, aby każdy fragment mógł właściwie pasować". Nastepnym krokiem było nałożenie podbródka. "Ten fragment również był nakładany pod naprężeniem, jak zresztą wszystkie protetyki, ponieważ kiedy Jack grał pod pianką ciągle utrzymywał uśmiech. W końcu doklejaliśmy czubek nosa - mały kawałek pianki - i to wszystko. Zatem nie było tak wiele pracy jeśli chodzi o ilość elementów. Sztuka polegała na zlaniu ich krawędzi ze skórą Jacka, która była zadziwiająco gładka. Nie mogliśmy z tego powodu nakładać zbyt wiele białego makijażu, ponieważ groziłoby to zdemaskowaniem wszystkiego. Poświęciliśmy wiele czasu pracując nad powierzchnią elementów charakteryzacji, z którą normalnie nie ma problemów przy makijażu zwykłego koloru ciała".
W Batmanie Joker maluje się na cielisty kolor, żeby ukryć fakt swojej białej twarzy. Przecierając ją chusteczką lub rękawicami, kiedy zostaje oblany wodą, zmywa kamuflaż, odsłaniając właściwą cerę. Dla osiągnięcia tego efektu nałożono na całej powierzchni olej silikonowy, który ma tę cechę, że nic się do niego nie klei. Można było wtedy przyciemnić makijaż nakładając gąbką cienką warstwę cielistej, tłustej farby (cień do powiek rozpuczony w alkoholu), która dosłownie tkwiła na oleju (powodując trudności przy nakładaniu). Następnie wszystko wysuszono powietrzem i namalowano odcienie - Jack Nicholson nie mógł wtedy dotykać twarzy. Wystarczyła chusteczka zamoczona w alkoholu izopropylowym aby to zmyć, pozostawiając warstwę Pax Paint pod spodem. Przecierając powierzchnię na Paxie, alkohol łączył odcienie z cielistym makijażem przez co biała warstwa nie mogła się ścierać. "Wykonaliśmy pełen biały makijaż Jokera, następnie spryskaliśmy go silikonem w sprayu, używanym do pieczenia, który odegrał rolę separatora. Następnie zakryliśmy biały makijaż szminką w tonie żywego ciała. Jack miał w swoich rękawiczkach gąbki nasączone alkoholem, więc gdy został oblany wodą przykładał je i dotykał twarzy. Alkohol ścierał szminkę, odkrywając pod spodem biały makijaż" mówi Dudman.
Kontrakt Jacka Nicholsona precyzował liczbę dwunastu godzin spędzonych codziennie poza planem, od chwili gdy aktor opuszczał studio, po moment kiedy miał zgłosić się z powrotem. Wspomina Nick Dudman: "Nicholson musiał kończyć o ustalonej porze każdej nocy - co dawało nam czas, aby zmyć z niego charakteryzację; od tego zależało, czy będzie opłacało się ściągać go następnego dnia. Wydłużenie czasu spędzonego na fotelu charakteryzatorskim ponad dwie i pół godziny było niedorzeczne, ponieważ wtedy Jack mógł być na planie jedynie przez cztery godziny. Pomimo tak napiętego harmonogramu udało nam się zejść do dwóch godzin, w 90 minut nałożyć wszystko i podkolorować; 20 minut poświęcić na założenie peruki; 10 minut na poprawki i wykończenie". Do tego dochodził jeszcze czas na zmycie charakteryzacji pod koniec dnia zdjęciowego (30 minut) oraz inne czynności przygotowawcze co ostatecznie pozwalało mu być realnie na planie siedem godzin. Każda minuta była więc bardzo cenna.
Nick Dudman nie ukrywa, że praca z Nicholsonem sprawiła mu wiele przyjemności, zwłaszcza że artysta był nadzorowany jedynie przez aktora i reżysera Tima Burtona. Nikt inny z ekipy realizatorskiej i producenckiej nie mógł wtrącać się do jego pracy. "Wspaniale było mieć Jacka w swoim otoczeniu. Jest niezwykle zabawną osobą. Dzięki niemu moja praca stawała się przyjemnością". Poza tym były też inne plusy. "Kiedy on miał wolne, my również" wspomina z satysfakcją Dudman. "A ponieważ Jack nie lubi pracować podczas weekendów, bądź zbyt wielu dni pod rząd, mieliśmy zawsze moment na głębszy oddech. Protetyki mają specyficzną pienistą gęstość i muszą być absolutnie nieskazitelne; stąd zostawało sporo odpadów. Dzięki wolnym dniom mieliśmy ten dodatkowy luksus kontrolowania ilości kompletów i kopii zapasowych".
Nicholson na planie tryskał niesamowitym humorem. "Mam okropny nerwowy chichot" przyznaje Dudman. "Dlatego parę razy musiałem wychodzić. Nie zmienia to jednak faktu, że Jack w jednej sekundzie mógł być zabawny, aby w następnej, za sprawą jednego bystrego wyrazu twarzy, stać się uosobieniem zła. I to bez utraty jakości wskutek nadużycia charakteryzacji. Od samego początku miałem obawę, że charakteryzacja mogłaby zaszkodzić naszemu celowi, wywołując u Jacka niekończącą się flustrację. Jack to jeden z najlepszych aktorów na świecie. Poza Dustinem Hoffmanem w filmie Mały wielki człowiek (1970) nie wyobrażam sobie żadnej innej gwiazdy, która pozwoliłaby na całkowitą zmianę wyglądu swojej twarzy. Jack przyznał mi się kiedyś, że chciał zagrać kogoś ukrytego pod maską, tylko po to, aby przekonać się jakie to uczucie. Na całe szczęście, trafił do nas w momencie, gdy był już gotowy na ten eksperyment. Doskonale rozumiem dlaczego tak długo zwlekał z przyjęciem roli Jokera. To było odważne posunięcie".
Wytrzymując męczący, prawie codzienny proces nakładania charakteryzacji przez cztery miesiące Nicholson udownił, z ulgą dla Dudmana, że jest ciepliwą osobą. "Spodziewałem się, że ktoś ze statusem Jacka Nicholsona będzie bardzo narzekał z powodu spędzania codziennie dwóch godzin na krześle - złaszcza, że normalnie w swoich filmach nie używa charakteryzacji. Lecz dla nas był dobry jak złoto - jeden z największych profesjonalistów z jakimi przyszło mi pracować".
Dudman, któremu asystowali Reza Karim i Sue Reynolds, przyznaje, że ostatecznie udało mu się wprowadzić w życie wszystko to, co chciał osiągnąć z Jokerem, a mianowicie pozwolić zabłyszczeć talentowi Nicholsona zza charakteryzacji, bez osłabienia rozpoznawalnego wizerunku samego aktora. "Publiczność wiedziała jak wygląda Joker. Nie wymyśliliśmy niczego nowego. Trik polegał na tym, aby zdecydowanie pokazać Jokera bez utraty Jacka. Już na wstępie zadecydowałem, że nie powinniśmy ruszać jego brwi. Moje podejście było zawsze minimalistyczne. Kiedy okazało się, że występ Jacka jest tak alektryzujący, wiedziałem, że podjąłem właściwą decyzję".
Na podstawie: Cinefantastique (listopad 1989), Cinefex (luty 1990) Wydanie Specjalne DVD