W połowie lat 60. szefowie sieci telewizyjnej ABC szukali czegoś, co pozwoli im poprawić rankingi odlądalności. Idea przeniesienia na ekrany telewizorów opowieści o komiksowym bohaterze miała sens. Tym bardziej, że większość dorosłych z lat 60. wychowała się na historiach o Supermanie czy Batmanie. Sam Człowiek Nietoperz był wtedy znany i lubiany. Popularnością wyprzedzały go jedynie Superman i Dick Tracy. Niestety, tak Żelazny Człowiek jak i komiksowy prywatny detektyw nie byli dostępni dla ABC za sprawą skomplikowanej sytuacji z prawami autorskimi.
Jeszcze na początku lat 60. studio Ed Graham Productions zaczęło poważnie myśleć o nabyciu praw do przygodowego serialu telewizyjnego z komiksowym bohaterem, który wszedłby do ramówki porannych sobotnich programów stacji CBS. W tym samym czasie producent ABC dla wschodniego rejonu USA Yale Udoff, zadziwiony popularnością pokazów starych seriali z lat 40. w Klubie Playboy w Chicago, skontaktował się ze swoimi odpowiednikami z zachodu Harve'em Bennettem i Edgarem J. Scherickiem, którzy od jakiegoś czasu przygotowywali serial na podstawie komiksu, podsuwając im pomysł z Batmanem w stylu The Man from U.N.C.L.E. Podczas gdy stacja CBS przeciągała negocjacje z Graham Productions wydawnictwo komiksowe DC ukradkiem ponownie nabyło prawa do postaci Batmana i podpisało umowę ze stacją ABC, która zleciła realizację serialu telewizyjnego (jednocześnie oddając w dzierżawę prawa) studiu 20th Century Fox.
Do realizacji zadania wybrano doświadczonego producenta Williama Doziera i jego firmę Greenway Productions. Był on wówczas znany z wielu popularnych programów telewizyjnych. Nim rozpoczął pracę dla 20th Century Fox był prezesem wytwórni Screen Gems. Dozier zapoznał się z oryginalnym komiksem i stworzył podstawowe założenia nowego projektu. Jego celem było zainteresowanie serialem tak dzieci, główną grupę docelową, jak i dorosłych. Chciał to osiągnąć poprzez stworzenie serialu bardzo serio, ale jednocześnie naszpikowanego całą masą zabawnych gagów i sporą ilością autoparodii. Tak, by dzieci mogły ekscytować się przygodami swego superbohatera, dorośli zaś - zaśmiewać się do łez z jego przygód.
Pierwotnie Batman: The Movie miał być pilotem serialu telewizyjnego. Dozier pragnął od początku nakręcić pełnometrażowy film, żeby wzbudzić zainteresowanie przyszłym serialem i jego pierwszym sezonem, gdy ten będzie jeszcze w fazie zdjęciowej. Taki pomysł jednak spotkał się z odmową stacji ABC, oraz współpracującego z nią studia 20th Century Fox. Powodem był fakt, iż szefostwo kanału nie chciało inwestować kolejnych pieniędzy po wydatkach związanych z serialem, nie mając jeszcze pewności, czy ten okaże się sukcesem. Pojawiły się też problemy ze znalezieniem odpowiedniego scenarzysty, po tym jak autor powieści szpiegowskich Eric Ambler wycofał się z projektu, dowiedziawszy się o campowych ambicjach Doziera.
Na ostateczny kształt samego serialu duży wpływ miał czas, w którym powstawał. Połowa lat 60. to z jednej strony czasy telewizji familijnej, bez seksu ni przemocy, z drugiej to zimnowojenny okres, w którym strach przed konfliktem z mocarstwem zza żelaznej kurtyny obecny był na każdym niemal kroku. Wtedy to w TV począł ukazywać się serial Mission Impossible o dzielnych amerykańskich agentach specjalnych. Numerem jeden była zaś... Bonanza. Rozpoczęcie emisji serialu poprzedzone było długotrwałą i intensywną kampanią reklamową ze słynnym hasłem 'Batman is Coming'. Każdy telewidz miał wiedzieć, że ABC przygotowuje prawdziwy hit. I tak też się stało.
Dzieło Doziera z miejsca podbiło serca widzów - młodzi z zapartym tchem śledzili przygody bohaterów, dorośli zaś zachwycali się estetyką wyrafinowanego kiczu. Kiczu, który stał się wizytówką serialu. Do legendy przeszły sceny tzw. 'Bat Climb', w których Człowiek Nietoperz wraz z Robinem wspinają się na budynki. By ograniczyć koszty, sceny te kręcono za pomocą banalnego triku filmowego - kamerę przewracano o 90 stopni, tak, że aktorzy, którzy w rzeczywistości szli po ucharakteryzowanej na ścianę budynku podłodze, na ekranie telewizora wydawali się niezłomnymi wspinaczami.
Nieodłącznym elementem tych scen było okno, z którego wyglądały i konwersowały z Batmanem takie gwiazdy jak Jerry Lewis, Dick Clark czy Andy Devine w stroju... Świętego Mikołaja. Kolejka do okna w scenach 'Bat Climb' była imponująca. Chciały z niego wyglądać wszystkie gwiazdy ówczesnego show-biznesu. Dobitnie świadczy to o wysokiej pozycji serialu w ówczesnym medialnym rankingu popularności.
W końcu pomiędzy pierwszym i drugim sezonem (choć film nakręcono dopiero po zakończeniu zdjęć do drugiej serii odcinków), w czasie wakacyjnej przerwy, zadebiutował pełnometrażowy Batman: The Movie. Scenariusz do niego napisał serialowy scenarzysta Lorenzo Stemple Jr., a reżyserię powierzono Lesliemu H. Martinsonowi, wcześniej odpowiedzialnemu za dwa odcinki serialu: The Penguin Goes Straight oraz Not Yet, He Ain't. Niesiony falą popularności telewizyjnego opowiednika, wzmocniony większym budżetem, 105 minutowy obraz skierowany został bezpośrednio do kin. Uroczysta premiera odbyła się w sobotę 30 lipca w The Paramount Theatre w Austin.
Pozbawiony promocji (zastąpił ją pierwszy sezon emitowania hitowego serialu) nie zdobył większego zainteresowania w amerykańskiej kinach. Dzieło Martinsona nie odbiegało zbytnio kiczowatą estetyką od serii Doziera. Podobnie też jak serial, nie miało wiele wspólnego z komiksowym pierwowzorem