.: KOMIKS :: POLSKA :: ROK 1997 :: BATMAN & ROBIN :.
BATMAN & ROBIN WYDANIE SPECJALNE 3/97
Miesiąc wydania: sierpień 1997 [NR 21] Scenariusz: Dennis O'Neil Rysunki: Rodolfo Damaggio Kolor: Pat Garrahy Tusz: Bill Sienkiewicz Separacja: Jamison Okładka: Michael Dudash Liternictwo: Albert DeGuzman Ilość stron: 68 Format: B5 Papier: offsetowy Oprawa: sztywna Druk: kolor Tłumaczenie: Katarzyna Rustecka, Ewa Grzesiak, Marcin Rustecki Wydawca: TM-Semic Wydawca oryginalny: DC Comics Cena: 5,50 zł
Komiksowa adaptacja 4 filmu z udziałem Batmana oraz jego pomocnika - Robina. I znów nasz dwójka ma pełne ręce roboty. Przysparzają jej im kolejni niepokorni "obywatele" miasta Gotham: kobieta o trujących pocałunkach znana jako Poison Ivy oraz nazimniejszy gość pod słońcem czyli Mr. Freeze. Batman i Robin mają co robić a z pomocą przychodzi im kolejny mroczny bohater a raczej bohaterka - Batgirl. Siły jednak wkrótce się wyrównują, gdyż do akcji wkracza monstrualny Bane, mający ochotę na zabicie Batmana...
Komiks powstał na podstawie amerykańskiego oryginału "BATMAN & ROBIN: THE OFFICIAL COMIC ADAPTATION OF THE WARNER BROS. MOTION PICTURE".
W przeciwieństwie do wielu komiksiarzy, od najmłodszych lat jestem fanem komiksowych adaptacji scenariuszy do filmów. Niektóre są bezpiecznym przeniesieniem tego, co mogliśmy oglądać na dużym ekranie, inne odkrywają przed nami wiele zmienionych w trakcie produkcji elementów (np. nie pomijają scen usuniętych). "Batman i Robin" Joela Schumachera od początku spotkał się z falą krytyki, którą bez trudu potrafię zrozumieć (sam już przy pierwszym kontakcie z filmem byłem mocno rozczarowany, choć jako mały chłopiec miałem zerowe pojęcie o kinie), ale jego komiksowa adaptacja udowadnia, że pod tymi wszystkimi zbliżeniami na bat-pośladki, reklamami kolejnych zabawek-gadżetów i tandetnym wykonaniem, kryje się w nim naprawdę solidna historia.
Za scenariusz odpowiadał Dennis O'Neil - ikona DC i weteran pisania komiksowych adaptacji filmów o Batmanie - dzięki niemu 64-stronicowy "Batman i Robin" wyciska maksimum z tego, przy czym poległ Joel Schumacher. W jego tekście zachowały się niektóre żenujące żarty i dialogi, ale wypadają mniej żenująco, a całość mija szybko i - nawet nie bezboleśnie, a... - przyjemnie. Odpowiadający za ilustracje Rodolfo Damaggio wzorowo wypełnił powierzone mu zadanie, jego panele oddają sedno i klimat niesławnej produkcji z 1997 roku, ale nie są ewidentnie przerysowanymi zdjęciami z filmu, co byłoby pójściem na łatwiznę (i miało miejsce w przypadku "Batmana na zawsze"). Pat Garrahy odpowiadający za kolory mógłby trochę mocniej podkręcić ich nasycenie, ale być może polskie wydanie słabuje pod tym względem z powodu druku na offsetowym papierze. W zasadzie jedyną uwagę w kwestii szaty graficznej tego komiksu jaką mam są oczy Batmana i Robina - w przeciwieństwie do poprzednich części nie były one rysowane wiernie z filmem, tylko jako typowe dla komiksów białe plamy.
Niemniej, lektura komiksowego "Batmana i Robina" od 25 lat dostarcza mi tyle samo frajdy i nie potrafię jej nie doceniać. Z pięciu komiksowych adaptacji bat-filmów stawiam ją na drugim miejscu zaraz po adaptacji pierwszego hitu Tima Burtona z 1989 roku. Zaznaczam jednak, że może to być kwestia ogromnej nostalgii jaką darzę to wydanie, gdyż było ono pierwszym komiksem z Batmanem jaki stanął na mojej półce (mam kupiła go mnie i starszemu bratu zimą 1997/1998 w nieistniejącym już kiosku, choć nie umiałem wtedy jeszcze czytać).
PS
Z różnic między filmem a komiksem warto zwrócić uwagę szczególnie na dwie - u Dennisa O'Neila każdy z bohaterów pokonuje jednego przeciwnika (Batman Mr. Freeze'a, Batgirl Poison Ivy, a Robin Bane'a) i otrzymujemy uzasadnienie zmiany strojów przed finałowym starciem, czyli coś czego w kinowej produkcji bardzo brakuje.