Już w czerwcu 2008 roku świat kina zastanawiał się, czy Christopher Nolan, autor
Batman Begins i przełomowego dla
adaptacji komiksów
The Dark Knight postawi kropkę nad "i" i pokusi się o realizację trzeciej części swojej wizji Człowieka-Nietoperza, tworząc tym samym spójną trylogię. "Nie jestem pewien czy zrobię następny film o Batmanie. To bardzo trudna decyzja tym bardziej, że na palcach
jednej ręki policzyć można trzecie części jakiejś serii, które okazały się naprawdę dobre" odpowiadał wtedy na pytania
dziennikarzy reżyser. A ponieważ ma on w zwyczaju pracować w danym czasie tylko nad jednym filmem, w okresie realizacji
kolejnego, tj.
Incepcji nie dyskutował o planach na temat trzeciej części o Batmanie.
Twórcy filmu i aktorzy również byli zaabsorbowani zachowaniem równowagi między przyprawiającą o bicie serca akcją i szerokimi emocjami. "Chris od samego początku starał się sprawić, aby żaden z tych filmów nie dał się przypisać do jednego, konkretnego gatunku. The Dark Knight Rises dostarcza wiele rozrywki i ekscytacji - czyli reprezentuje cechy, które letni hit filmowy powinien posiadać. Mamy ogrom akcji, ale fabuła i bohaterowie są równie - jeśli nawet nie bardziej - ważni, ponieważ ciężko skupić się tylko na bajerach, jeśli film nie porusza emocji widza." potwierdza producentka Emma Thomas.
Jeszcze w okolicach premiery drugiej części serii rozmowy na temat ewentualnych antagonistów zaczeli jednak już David Goer i
młodszy z braci Nolanów, Jonathan. "Mamy bardzo rozległą listę wspaniałych postaci na przestrzeni prawie siedemdziesięciu
lat. Nic tylko brać i przenosić na ekran. Materiału źródłowego jest aż nadto" podsycał atmosferę ten drugi w gorącym okresie
triumfu kinowego drugiej części, której zakończenie pozostawiało pewną furtkę dla kontynuowania dalszej opowieści. Zanim
ostatecznie zdecydowano się na pomysł walki Mrocznego Rycerza z mniej rozpoznawalnymi czarnymi charakterami, jakimi są Bane i
Catwoman, włodarze studia Warner Bros. usilnie optowali za wprowadzeniem postaci Riddlera, do roli którego podobno
przewidywano Leonadro DiCaprio. Nolan nie poddał się naciskom i wprowadził swoją odmienną wizję w życie.
Po czterech latach filmem The Dark Knight Rises, ostatnim z trylogii Mrocznego Rycerza, Nolan zatacza koło opowieści,
którą rozpoczął w 2005 roku filmem o genezie Batmana. "Wszyscy bardzo się cieszyliśmy, że możemy w taki sposób zakończyć tę
historię - to właśnie było naszą główną motywacją aby powrócić do Gotham. Czuliśmy się również bardzo odpowiedzialni za to,
aby sprostać oczekiwaniom naszej widowni. Chcieliśmy także stworzyć coś, czego nie było w dwóch poprzednich filmach. Ciężko
było to wyważyć" mówi reżyser.
Twórcy filmu i aktorzy również byli zaabsorbowani zachowaniem równowagi między przyprawiającą o bicie serca akcją i szerokimi emocjami. "Chris od samego początku starał się sprawić, aby żaden z tych filmów nie dał się przypisać do jednego, konkretnego gatunku. The Dark Knight Rises dostarcza wiele rozrywki i ekscytacji - czyli reprezentuje cechy, które letni hit filmowy powinien posiadać. Mamy ogrom akcji, ale fabuła i bohaterowie są równie - jeśli nawet nie bardziej - ważni, ponieważ ciężko skupić się tylko na bajerach, jeśli film nie porusza emocji widza" potwierdza producentka Emma Thomas.
Producent Charles Roven dodaje: "To oczywiste, że chcemy wzbudzić zachwyt, ale chcemy również angażować ludzkie uczucia. Bez względu na rodzaj filmu, Chris nigdy nie zapomniał skupić się na fabule i związkach między bohaterami, co można dostrzec we wszystkich jego poprzednich produkcjach." W centrum uwagi historii przez wszystkie trzy filmy jest jeden bohater. Jak twierdzi Nolan: "Naszym głównym impulsem w opowiadaniu legendy Batmana było zawsze podążanie za Bruce'em Wayne'em w jego podróży. Właśnie to mnie bardzo interesowało, tak samo jak Davida Goyera i mojego brata Jonah".
Nie małych rozmiarów ślad produkcji rozciągnął się aż na tereny Indi, jak również do USA. Po raz pierwszy w historii trzy oddzielne miasta posłużyły jako dekoracje i plenery miasta Gotham: Pittsburgh, Los Angeles i miasto czesto nazywane potocznie Gotham - Nowy York. Nolan twierzi: "Kiedy spojrzy się na pozostałe filmy, można w nich zobaczyć odbicie świata, w którym żyjemy, ale nie określamy go zbyt dokladnie. Podchodzimy do opowieści z punktem widzenia co nas niepokoi? Co nas przeraża? Co daje nadzieję? Czego potrzebowałby bohater pokroju Batmana, aby podnieść się z upadku w dzisiejszym świecie?"
Główne zdjęcia do filmu zaprowadziły ekipę w zakątki różnych miejsc na różnych kontynentach, a także w przestrzeń powietrzną. Akcja filmu rozpoczyna się w powietrzu, gdzie Bane zaczyna wprowadzać w życie swój brutalny plan przez podstępne uprowadzenie samolotu i porwanie jego pasażera doktora Pavela. Większa część szokujacej sekwencji została nakręcona podczas prawdziwych lotów nad Szkocją. Filmowano także w Wali oraz w Cardington.
Trzymająca w napięciu powietrzna scena uprowadzenia samolotu należącego do CIA przedstawia widzom postać Bane'a, genialnego a
zarazem okrutnego złoczyńcę. Kiedy na ekranie ukazuje sie jego twarz, ogromny Herkules C-130 pojawia się nad samolotem i
rozpoczyna się wprowadzenie w życie chytrego planu. Zgodnie z prioryttowymi wytycznymi Nolana o kręceniu możliwie jak
największej ilości materiału na żywo kamerą, przeważająca część prologu została nakręcona w locie nad Inverness w Szkocji. Od
początku do samego końca, cała praca była w pełni koordynowana, co było wynikiem precyzyjnej i czasowo zgodnej co do sekundy
współpracy kilku departamenów odpowiedzialnych za realizację filmu.
Planowanie prologu na dużej wysokości rozpoczęto miesiące wcześniej, głównie po to, żeby zapewnić pod każdym względem
bezpieczeństwo. Producent wykonawczy Kevin De La Noy potwierdza: "Przy wielu rzeczach które robiliśmy, nieważne czy coś sami
opracowywaliśmy czy wprowadzaliśmy w życie, zawsze staraliśmy się być bardzo ostrożni, ponieważ granice bezpieczeństwa były
wyznaczane dla każdego wymaganego powodu".
Przed rozpoczęciem właściwych zdjęć, specjaliści od efektów specjalnych pod kierownictwem Paula Franklina, stworzyli
poglądową komputerową animację sceny, aby poszczególne departamenty mogły przeanalizować, co da się zrealizować, a czego nie.
Mówi kierownik efektów wizualnych Paul Franklin: "Poprzez naszą wstępną prewizualizację mogliśmy się zorientować, co wykonają
kaskaderzy, co zrealizuje się przez efekty specjalne, a co będzie wymagało efektów wizualnych. Pomogło to wszystkim
departamentom zrozumieć, jaki będzie ich udział w końcowej sekwencji".
Koordynator kaskaderów Tom Struthers podjął wszelkie środki ostrożności, aby wyeliminować ryzyko dla akrobatów powietrznych,
którzy byli wyrzucani z C-130 na samolot z silnikiem turbośmigłowym. "Z tego co mi wiadomo, nigdy wcześniej nie wykonywano
numeru, gdzie czterech ludzi - każdy na oddzielnej linie - wyskakuje z tyłów statku powietrznego i ląduje na innym samolocie.
Dlatego wykonaliśmy wiele testów z manekinami i różnymi rodzajami sprzętu, zanim faktycznie wysłaliśmy w powietrze realną
osobę. Mieliśmy na miejscu procedury na wypadek krytycznych sytuacji, pozwalające ociąć się kaskaderom i zlecieć na
spadochronie na ziemie, co na szczęście nigdy nie miało miejsca. Chłopaki, którzy to wykonali byli fantastyczni" relacjonuje.
Również na dole na ziemi trwały przygotowania, w strefie gdzie ewentualnie mógł upaść kadłub samolotu CIA. Dla pewności że
żadni ludzi ani zwierzęta na wolności nie znajdą się w pobliżu, zabezpieczono cały teren poniżej. Szczęście jednak sprzyjało
- nawet pogoda współpracowała w tych dniach z filmowcami podarowując im czyste niebo. Gdy wszystko było gotowe, Nolan i
operator Wally Pfister zarejestrowali całą akcję ze śmigłowca, który musiał dopasować swoją szybkość do dwóch samolotów.
Najlepszym dowodem na efektywność oraz pełne wykorzystanie specjalistycznej wiedzy jest fakt, że cała sekwencja - która
według grafiku miała zająć dziewięć dni - została ukończona w dwa. "Dla nas był to galop, wydaje mi się że tak samo odbiorą
to widzowie" mówi Nolan.
Walka rozwijająca się wewnątrz samolotu została nakręcona w Cardington, tuż przy przebudowanym na halę zdjęciową i
wykorzystywanym w dwoch poprzednich filmach hangarze na północy Londynu, który tym razem "zagrał" w filmie. Ludzie kierownika
efektów specjalnych Chrisa Corboulda skonstruowali kadłub samolotu na przegubie, który potrafił przechylać go z położenia
poziomego do pionowego i bardzo szybko obracać z boku na bok, drastycznie testując równowagę obsady i ekipy filmowej. "Nie
wiem dlaczego na planie u Chrisa zawsze kończymy przewracając się albo obracając do góry nogami" mówi półżartem Pfister,
nawiązując do wcześniejszego ich obrazu Incepcja. "Z logicznego punktu widzenia, filmowanie takich rzeczy stanowi duże
wyzwanie, ale również staje się świetnym kawałkiem filmu".
CIĄG DALSZY NASTĄPI
Na podstawie materiałów Warner Bros.