"The Underdwellers", podobnie jak "The Forgotten", to zderzenie jakby dwóch światów: ludzi zamożnych i ludzi egzystujących na krańcach marginesu społecznego. O ile w "The Forgotten" byli to dorośli, tutaj uderzono w najczulszy punkt - dzieci. A dokładniej niewidzialne dzieci, pozbawione miłości i opieki, które nie mają domów, a wychowuje i zaspokaja ich potrzeby ulica. Wyrzucone poza obręb społeczeństwa są zmuszane do niewolniczej pracy, pozbawione dostępu do opieki medycznej i edukacji. Muszą zbyt wcześnie przejąć rolę dorosłych, muszą liczyć tylko na samych siebie.
Król Kanałów: "Przygarnąłem was, kiedy nikt inny was nie chciał. To ja o was dbam. Poświęcam się dla was! I tylko ja wiem, co jest dla was dobre!"
To bardzo poruszające obrazki, ale również jakże przemawiające do wyobraźni. Takie problemy istnieją i wymagają konkretnych działań i rozwiązań. Król Kanałów to trafne przerysowanie tyranii i okrucieństwa wobec najmłodszych. U Batmana wywołuje to krystalicznie ludzką reakcję na tak wielką niegodziwość: gniew i ogromny sprzeciw. Jednak trzeba tutaj zaznaczyć, że pomimo tego Mroczny Rycerz przede wszystkim nie zabija (próbuje ratować Króla Kanałów przed aligatorami, bo ma litość nawet dla największych szumowin). Nasuwa się tylko pytanie, skąd pochodzą tacy ludzie (nie znamy przeszłości Sewer Kinga) i w jaki sposób się z nimi rozprawiać (nie wiemy do końca co zrobił z nim Batman)?
Batman: "Nie wiem jaki barbarzyńca wam to zrobił, ale to koniec. Od teraz będziecie traktowani jak ludzkie istoty."
Osobiście "The Underdwellers" jest dla mnie odważnym odcinkiem. Nie daje bowiem odbiorcy charakterystycznej dla całej serii intelektualnej rozrywki, ze skupieniem się na ludzkiej psychice. Raczej porusza temat, obok którego nie można przejść obojętnie, a który nie należy też do najprzyjemniejszych. Prawdą niestety jest fakt, że czasem tak bardzo przecież pasjonuje nas wewnętrzne ludzkie ceirpienie, że zapominamy o tym cielesnym. Wzruszamy się szablonowymi rozsterkami, ale nie dostrzegamy poważniejszych zagrożeń. Poszukujemy głębi na mieliźnie, podczas gdy najbardziej uwidocznione zawiłości przechodzą nam koło nosa.
Podsumowując. Bardzo mroczny wizualnie odcinek (chyba najmroczniejszy w całej serii zaraz po "On Leather Wings"), tylko pozornie skierowany do dzieci (również tych dorosłych) i o dzieciach, oprawiony w szare ramy realiów i przybarwiony, zresztą jak zwykle, śmiesznym wątkiem z Alfredem, który opiekuje się tu małym chłopcem z kanałów. (Jak na serial animowany dla najmłodszych ta pozycja zdecydowanie może nieprzyjemnie rozczarować dzięcięcą widownię, przez co ma raczej złą reputację). Położenie nacisku na zobrazowanie solidarności dzieci, poświęcenie jeden dla drugiego przyciąga uwagę - to przecież takie ludzkie i tak wspaniale dosadne. Dodatkowo Animacji nie można zbyt wiele zarzucić, a muzyka chwilami ma swoje przebłyski. I za to wszystko daję mu mocno naciągane cztery i pół, bo jest prawdziwy. Mam jednak żal do realizatorów, że nie wpadli na pomysł, by wcisnąć retrospekcje z dzieciństwa Bruce'a, kiedy to wychowywali go jeszcze rodzice, a później Alfred. Myślę, że wtedy wydźwięk tego odcinka byłby zarówno znacznie poważniejszy, jak bardziej bliższy postaci Batmana.
Autor: Woland
Ocena: 4,5 nietoperka