- Dlaczego Joel Schumacher zaproponował panu rolę Batmana?
To było po tym, jak posłałem mu swoje zdjęcia nago.
- Najwidoczniej były przekonujące. I co pan czuł, kiedy dostał tę rolę?
Pomyślałem sobie - mój Boże, Batman. to nie jest jakiś tam mały film, to sprawa mojego życia.
- Jednocześnie z Batmanem kręcił pan dalej serial Ostry dyżur. Jak pan sobie radził z taką ilością pracy?
Bardzo pomagały mi narkotyki. Mówiąc jednak poważnie, ostatnie dwa lata były rzeczywiście ostre. Czternaście godzin kręcenia dziennie nie były wcale rzadkością, ale myślałem sobie, że inaczej nie popchnę swojej kariery do przodu.
- Czy trudno było grać Batmana?
Grać Bruce'a Wayne'a, to była najłatwiejsza rzecz w życiu, ale nie Batmana. Jego strój to prawdziwa męka - jakby się nałożyło pięć kosiumów płetwonurka na raz. To było rzeczywiście trudne, takie klastrofobiczne, także dlatego, że ma się przykryte uszy i prawie niczego nie słychać.
"BATMANA" ZAWDZIĘCZAM GOŁBYM ZDJĘCIOM. |
- Ile ważył pana strój?
Około piętnastu kilogramów. Mówię wam, tam w środku dobrze się człowiek napocił. Kostium Arnolda był nawet cięższy o około dziesięć kilo, ale dla tego faceta to było nic - tańczył w nim.
- Coraz częściej gra pan w filmach kinowych. Ostatnio z Nicole Kidman w The Peacemaker. Jak długo jeszcze zamierza pan wystepować w telewizji?
Lubię Ostry dyżur i myślę, że to dobry serial. Nie muszę się go wstydzić. Jak długo jakieś 80 procent z tych propozycji kinowych, które dostaję, będzie o wiele bardziej do niczego, niż ten serial, tak długo będę w nim grał.