- Czy jest pan zdenerwowany rozpoczynając pracę nad nowym filmem o Batmanie?
O tak, tzn. jak dla mnie jest to dosyć dziwaczne - powracać i próbować tworzyć kolejny raz to samo. Jednak człowiek uwielbia wyzwania. Odnalazłem fascynujący świat i postacie w nim zawarte. Wyczuliśmy, że widzowie naprawdę chcieli kontynuacji tej historii. Nie oznacza to jednak, że
The Dark Knight nie będzie ogromnym wyzwaniem. Jesteśmy bardzo zadowoleni z faktu, iż pierwszy film się sprawdził i został doceniony. Dlatego ten projekt to olbrzymie ryzyko. Myślę, że pracując jako filmowiec musisz robić takie rzeczy, czyli podejmować olbrzymie ryzyko.
- Jak blisko Jake Gyllenhaal jest od otrzymania roli w filmie?
[Śmiech] Właściwie to wcale nie jest. Chodzi o to, że w ogóle nie myślałem o obsadzie. Inaczej sprawa miała się z Heath'em, który był szczególnym przypadkiem, ponieważ właśnie stał się dostępny, a ja z tego skorzystałem, ponieważ jest właśnie takim aktorem, jakiego potrzebowałem. Póki co nie ukończyłem na razie scenariusza. Na obsadę będzie jeszcze mnóstwo czasu.
- Czy proces pre-produkcji przebiega tak gładko z powodu tego, że ma pan już zgromadzoną większą część głównych aktorów?
Oczywiście o pewne rzeczy nie musimy się już martwić i poświęcać im czasu. Mamy już wykonany Batmobil. Mamy czołowych aktorów. Dlatego, to jak najbardziej prawda. Jednak szczerze mówiąc, nowy film stawia cały szereg różnych wyzwań, dlatego będzie równie zawiły na swój własny sposób.
- Czy to z powodu statusu gwiazdy po sukcesie Tajemnicy Brokeback Mountain Heath nie był zdziwiony złożoną mu propozycją?
Nie zastanawiałem się szczególnie nad tym, czy mógłby być zaskoczony. Zapytałem go, a on na szczęścię naprawdę to pojął. Pojął to, co próbujemy nakręcić.