- Kto zaproponował komu propozycję ponownej współpracy (mowa o roli Bordena z The Prestige)?
CB: Przeczytałem The Prestige zarówno przed jak i po skończeniu prac nad Batman Begins. Jednak nie byłem pewien, czy Chris rzeczywiście chciał mnie do roli Bruce'a Wayne'a i czy nie zechciałby pracować ze mną w innym filmie. Dlatego skontaktowałem się z nim i postawiłem to pytanie, powiedziałem, że postać bardzo mi się spodobała i mógłbym ją bardzo dobrze zagrać. Na szczęście Chris mi uwierzył.
- A pan lubi Christiana, ściśle dlaczego?
CN: Jednym z powodów dla których wspaniale pracuje się z Christianem jest to, że w przeciwieństwie do siebie samego, swoją pracę traktuje bardzo poważnie. Ma bardzo gruntonwe podejście do życia i lubi żartować na swój temat. Jest zdolny do nadzwyczajnej zaciekłości i naprawdę potrafi być ostry, kiedy tego od niego oczekujesz, aczkolwiek jest bardzo miły, niefrasobliwy i ustępliwy. Masz za to dla niego całkowity szacunek. Przyjemnie się z nim pracuje i chciałbym to kontynuować.
- Czy tym razem wasza praca różniła się znacząco?
CB: Pod względem sposobu w jaki ci aktorzy potrafią ulegać transformacji, a tych akurat najbardziej podziwiam, spowodowało to, że Chris naprawdę zmienił swój własny, w którym odszedł od jednego stylu reżyserowania do znacznie odmiennego. Chciał faktycznie móc bardzo szybko dojść do tego, obrócić monetę na drugą stronę i mieć nas gotowych w podejściu do scen na różne sposoby. Nie było to możliwe z
Batmanem, ponieważ tamten film miał kolosalną strukturę i jakakolwiek odpowiednia zmiana zabierała strasznie dużą ilość czasu, aby ją zastosować. Dlatego miło było móc pracować w bardziej spontanicznym rodzaju.
CN: W zasadzie tym razem więcej zależało od aktora. Trudność grania Bruce'a Wayne'a nie powinna być oceniana zbyt nisko; to bardzo ciężka rola do zdobycia. Jednakże tutaj chodziło o to, by aktorzy określili wszystko, by pozwolono ich ruchom podyktować sposób, w jaki kręcić scenę. Widziałem, że Christian był wtedy bardzo zrelaksowany, faktycznie skupiony na rzemiośle i zdolny, aby nakręcić za jednym zamachem pięciostronicową scenę. Naprawdę frajdą było móc to zrobić.
- Od czasu Batman Begins pracował pan u kilku najbardziej oklaskiwanych reżyserów w branży. Można było pana oglądać w Podróży do Nowej Ziemi Terrence'a Malicka, na swoją premierę czekają także Rescue Dawn Wernera Herzoga, I'm Not There Todda Haynesa oraz Harsh Times Davida Ayera. Czy dzieciak, który zagrał w filmie Newsies myślał kiedykolwiek, że zajdzie aż tak daleko?
CB: Na szczęście wszyscy uczymy się na własnych błędach. Bardzo się cieszę z obecnego obrotu spraw. Biorąc udział w tak wielkiej produkcji jak
Batman, doznając uczucia niesamowitej satysfakcji z jej efektu oraz pracując nad mniejszymi, mniej komercjalnymi filmami, ale filmami, które sam chciałem zobaczyć, mogłem sobie balansować. A mieszając to wszystko razem, wyszla z tego dobra różnorakość.
- Poruszając temat następnego filmu o Batmanie, proszę nam powiedzieć wszystko, co wiadomo na temat The Dark Knight?
CB: Ja niczego nie wiem. To tak jakby nad całością czuwała Agencja Bezpieczeństwa Narodowego.
CN: Skrypt ma się już ku końcowi. Nie jest w ogóle opaty na komiksach Franka Millera z serii The Dark Knight. Mamy dostęp do kompletnej historii Batmana w komiksach, dlatego zanim rozpoczeliśmy prace, zakopaliśmy się we wszystkich tych najrozmaitszych dziełach wielu wspaniałych scenarzystów i artystów - włącznie z Frankiem Millerem, oczywiście także i wieloma innymi.
- Wiemy już, że Heath Ledger zagra Jokera, Christian i Michael Caine powrócą do swoich ról. Ale nasuwa się jedno pytanie: co z Katie Holmes, czy ona powróci?
CN: Mam taką nadzieję. Jeszcze dokładnie nie wiemy, co będzie się działo z wszystkimi poprzednimi postaciami i aktorami. Ale jak tylko ukończę scenariusz, zacznę wykonywać telefony i pukać do drzwi.