Powrót człowieka zwanego Nietoperzem
Przed Christopherem Nolanem ("Memento") stało trudne zadanie. Ponieść z kolan bohatera zamordowanego dwoma fatalnymi filmami Joela Schumachera, który zafundował widowni pusty, wściekle kolorowy festiwal efektów specjalnych i upokorzył nieszzęsnego Batmana, dorabiając mu do kostiumu - o zgrozo - niesławne gumowe sutki. Nolan zapowiadał, że jego film będzie wierny mrocznemu klimatowi komiksu Franka Millera. Dotrzymał słowa. Podszedł do opowieści o człowieku nietoperzu poważnie i - wspierany talentem grajacego bardzo serio Christiana Bale'a - przedstawił wiarygodne psychologicznie uzasadnienie postepowania miliardera Bruce'a Wayne'a, który przywdziewa naszpikowany gadżetami pancerz i zamiania się w pogromcę złoczyńców.
Bruce Wayne był w młodości świadkiem zabójstwa swoich rodziców. To wspomnienie będzie do prześladować przez całe życie. Rozgoryczony bezprawiem panoszącym się w Gotham City wyrusza w podróż po świecie. Trafia do więzienia na Dalekim Wschodzie, skąd wyciąga go Henri Ducard (Neeson) - przedstawiciel sekty wojowników zwanej Ligą Cieni. W ich wysokogórskiej siedzibie Bruce przechodzi szkolenie ninja (w ten sposób Nolan uzasadnia jego późniejszą skuteczność w walce z opryszkami). Kiedy jednak wódz sekty - Ra's Al Ghul - wyjawia mu swoje zbrodnicze plany, Wayne porzuca jej szeregi i - zostawiając za sobą stertę trupów - wraca do ojczyzny. Wkrótce pojawi się w na ulicach Gotham City jako niosący grozę Batman - pogromca zła w stroju stylizowanym na nietoperza. Wcześniej dowiemy się, dlaczego jego ekwipunek nawiązuje do wizerunku nocnego ssaka i skąd wziął gadżety bojowe, które w filmie Nolana mają jak najbardziej naukowe uzasadnienie.
"Batman Początek" to solidne kino akcji, z wiarygodnym bohaterem i trzymającą w napięciu fabułą, w którym każdy dolar z wielomilionowego budżetu został wydany rozsądnie. Nie zawsze tak się zdarza, ale tym razem mamy szczerą ochotę aby "Początek" jak najszybciej doczekał się ciągu dlaszego (sequel w toku). Polecamy.