Jak Bruce Wayne przeistoczył się w Człowieka-Nietoperza
Niełatwo być Batmanem, gdy minął kult superbohaterów. Dlatego w filmie o Człowieku-Nietoperzu Christopher Nolan pokazał jego ludzką twarz.
Czasy herosów o nadprzyrodzonej sile skończyły się. Serca widzów podbija Shrek, a wzorem dzielnego bojownika staje się Spider-Man - zwyczajny chłopak obsypany trądzikiem i mrużący oczy za grubymi szkłami okularów. To oni dają młodym kinomanom wiarę, że wszystko jest możliwe.
Batman zawsze był z innego świata. Nie z tak odległego jak Superman, który przyleciał z Kryptona, ale równie nieosiągalnego. Ze świata multimilionerów.
Urodził się w rysunkowym komiksie na łamach młodzieżowego magazynu "Detective Stories" w 1939 roku. Na mały ekran trafił cztery lata później, na duży - w latach 60. Ale prawdziwą filmową sławę zdobył w 1989 roku. Jako bohater filmu Tima Burtona walczył ze złem w Gotham, kryjąc w sobie mroczną tajemnicę z przeszłości. Burton zaraził Batmana swoją nieokiełznaną wyobraźnią, niestety, potem jego wysiłki pogrzebał Joel Schumacher, w którego filmach wszelką myśl zdominowały efekty specjalne.
Teraz Batman dostał się w ręce Christophera Nolana i znów się uczłowieczył. Nolan pokazuje, jak Bruce Wayne przeistoczył się w Człowieka-Nietoperza. Wyjaśnia, skąd wzięły się jego umiejętności. Opowiada o tragedii, jaką przeżył w dzieciństwie, tłumaczy, gdzie przyszły mściciel nauczył się sztuki walki. Obnaża jego słabości i lęki. "Batman - Początek" to najbardziej realistyczny z filmów o Człowieku-Nietoperzu. Wszystko jest tam wytłumaczalne. Batmobil przypomina raczej lekki czołg niż nowoczesną maszynę ponaddźwiękową, czarny kostium jest przerobionym strojem dla wojska, Jaskinia to piwnica pod domostwem Wayne'a.
Nolan doskonale porusza się pomiędzy konwencjami kina akcji i dramatu psychologicznego, dzięki czemu jego "Batman" trzyma w napięciu, ale jednocześnie budzi emocje. Stworzona przez Michaela Caine'a postać lokaja Alfreda, wypowiadającego zabawne, trafne komentarze, dodaje filmowi szczyptę humoru, delikatna uroda Katie Holmes, w życiu narzeczonej Toma Cruise'a, przydaje obrazowi wdzięku.
Rolę tytułową, po Keatonie, Kilmerze i Clooneyu, przejął Christian Bale, ale, podobnie jak w poprzednich filmach, i tutaj występuje plejada gwiazd. Tempo opowiadania szybkie, konwencja zrozumiała - typowa masowa rozrywka na letni wieczór.
Czy będzie ciąg dalszy? Nolan w końcówce filmu sugeruje, że następnym filmem z serii jest "Batman" Burtona z Nicholsonem w roli Jokera. Jednak producenci chyba mają inne zdanie: Bale ma już podobno podpisaną umowę na nakręcenie kolejnej części przygód Człowieka-Nietoperza.