Wydawało się, że filmowy interes pod nazwą "Batman" dawno legł w gruzach. Tymczasem twórcy nowej części cyklu są święcie przekonani, że "Batman - Początek" stanie się wielkim hitem, a nie kolejną klapą. Skąd ten optymizm?

Czwarta cześć ekranizacji słynnego komiksu - "Batman i Robin", kiczowate dzieło Joela Schumachera - osiem lat temu wywołała lawinę protestów ze strony fanów. Krytycy złośliwie wytykali, że gadżety (później przemienione w sprzedawane w tysiącach sztuk zabawki) były w tym filmie ważniejsze od fabuły. Teraz szefowie wytwórnii Warner Bros. i reżyser Christopher Nolan postawili na szali 180 mln dolarów, zakładając, że "Batman - Początek" nie będzie kolejną, chybioną inwestycją o człowieku-nietoperzu.
Nolan otwarcie mówił, że pracując nad piątym epizodem cyklu, w ogóle nie przejmował się poprzednimi. Trudno się dziwić. Gdy Batman zniknął z ekranu, Bryan Singer z serią X-manów oraz Sam Raimi ze Spider-Manem odkryli przecież, że widzowie od filmu z superbohaterem oczekują przede wszystkim prostoty. Dowodem: miliard dolarów zarobiony przez owe obrazy w samych Stanach. Osiągnięcie tym bardziej bolesne dla szefów Warnera, że głównym beneficjentem tych sukcesów okazała się korporacja Marvel, gigant kreskówek i odwieczny rywal podległej Warnerowi spółki DC Cimics. W końcy przyszedł czas na rewanż.
SPOTĘGOWANY REALIZM
Pomysł, jaki Nolan miał na nowego "Batmana", można streścić w krótkiej formule: chodziło o "spotęgowany realizm". A zatem: mniej wymyślnego designu i technicznych sztuczek, więcej aktorskiej wiarygodności i troski o psychologiczne szczegóły. Pierwszym krokiem, który prowadził do celu, było obsadzenie w tytułowej roli ikony kina niezależnego Christiana Bale'a.
Zaskakujaca decyzja? Niekoniecznie. Przekonuję się o tym, gdu spotykam aktora z lobby ekskluzywnego hotelu przy plaży w Santa Monica. 31-letni Walijczyk, mieszkający na stałę w L.A., jest do tego stopnia zdeterminowany, by przekazać, co dla niego znaczy Batman, że przez dużą część wywiadu balansuje na krawędzi sofy, gotowy podjąć każdy istotny punkt dyskusji. "Kiedy pierwszy raz zobaczyłem ilustrowaną powieść o Batmanie, to była dla mnie rewelacja - mówi.- Pomyślałem: Dlaczego jeszcze nikt się za to nie zabrał?". Mroczne hitorie "Batman: Year One" i Batman: The Long Halloween" bardzo go wciągneły. To te serie stały się podstawą filmowej interpretacji Nolana. Dziwaczne ekranizacje "Batmana" w reżyserii Tima Burtona nieszczególnie uchwyciły tego ducha, zaś przesadne popisy Schumachera zupełnie go zignorowały."Owszem, te filmy mają oddanych fanów, nam jednak zależało na czymś innym" - wyjaśnia Bale.
Ale zaraz, zaraz. Przecież to słowa aktora, który swą reputację budował dotąd głównie na występach w filmach niezależnych oraz niszowych ("Idol" z 1998 roku, "American Psycho" z 2000, "Mechanik" z 2004). Trudno nie spytać, co w wielkiej hollywoodzkiej produkcji robi wykonawca z tak odmiennym gustem. "A myślicie, że stchórzę? - odcina się Bale.- Wszyscy buli zgodni: Boże, musisz to zrobić! Choć ci, którzy nie boją się być wobec mnie szczerzy, nie kryli wątpliwości. Zastanawiali się: Jeśli zrobisz tak wielki film, czy będziesz mógł liczyć na jakiekolwiek inne role? Zdecydowałem się, bo nie widziałem jeszcze, żeby ktoś dobrze zagrał Batmana. I jestem szczęśliwy, że podjąłem to ryzyko".
Christopher Nolan, który dzięki filmom "Memento" (2000) oraz "Insomnia" (2002) zyskał opinię dość kapryśnej osobowości, miał Bale'a na oku już na początku 2003 roku, gdy zaczynał pracę nad "Batmanem"."Nawet zanim zaproponowano mi tę rolę, uważałem, że jeżeli dostanie ją ktoś inny, to będzie kradzież - stwierdza Bale.- Powiedziałem moim agentom: Użyjcie, kurwa, każdej możliwej broni, ponieważ Nolan zrobi ten film w sposób, o jakim zawsze marzyłem".
NIEZWYKŁA POSTAĆ W ZWYKŁYM ŚWIECIE
Gdy odwiedzam Nolana w jego rutynowo (czyt. nowocześnie) urządzonym londyńskim biurze, nic nie zdradza, że to tutaj rodzi się blockbuster. Jednak kiedy w pokoju obok ekipa przystępuje do montażu scen z Batmobilem, całe pomieszczenie zaczyna się trzaść. 34-letni Brytyjczyk równie dobrze mógłby sam wprowadzać ściany w drżenie, biorąc pod uwagę chaos, z jakim przyszło mu się zmierzyć. Jego producent i żona Emma Thomas, właśnie wróciła ze szpitala, gdzie spędziła noc z odwodnionym po grypie trzyletnim synkiem. Kiedy dotarli do domu, rozchorowało się ich drugie, niespełna dwuletnie dziecko. Trzeci potomek jest w drodze, Thomas ma rodzić w czerwcu.
Nolan od tak dawna chciał zrobić film na skalę przygód Indiany Jonesa i Jamesa Bonda, że wręcz nie potrafił ukryć emocji, gdy mówi o swym dziele. "Jasne, że film Burtona z 1989 roku ma niesamowity design. Ale za to roztapia Batmana w otoczeniu Gotham City - opowiada reżyser.- Moim zdaniem zawsze brakowało odcinka, w którym można by zobaczyć Batmana tak, jak widzieli go po raz pierwszy mieszkańcy Gotham; jako niezwykłą postać w zwykłym świecie".
Aktorzy z obsady nowego "Batmana" - Michael Caine, Morgan Freeman, Liam Neeson, Gary Oldman, Cillian Murphy ("28 dni później"), Ken Watanabe (nominowany do Oscara za "Ostatniego samuraja") i Katie Holmes - podkreślają autentyzm tej opowieści. Najwyraźniej dotarły do nich nauki Nolana. "W scenariuszu najbardziej podobał mi się realizm - mówi Caine, który gra Alfreda, opiekuna Bruce'a Wayne'a (alter ego Batmana).- Było brudno i syfiasto, lecz tylko w ten sposób można wyjaśnić, jak Batman stał się Batmanem, od samego początku, od dzieciństwa. Tej historii jeszcze nikt nie opowiedział".
Wszyscy pamiętamy scenę, w której rodzice małego Bruce'a zostają na jego oczach zamordowani podczas napadu rabunkowego. To silny motyw, wymownie ukazujący przesłanki działań bohatera, bez przerwy powtarzany w komiksach i na ekranie. Ale poza tym, według Nolana, "nie ma ani jednej komiksowej historii o pochodzeniu Batmana. To biała karta w historii popkultury". David S. Goyer, współautor scenariusza "Batman - Początek", a zarazem przyjaciel Nolana, dodaje: "Nawet >>Baman. Year One<< nie tłumaczy, gdzie Batman nauczył się tego całego gówna. I ta sprawa interesuje nas najbardziej".
WĘDRÓWKI BATMANA
Pierwszy akt opowieści, którą wysmażyli Nolan i Goyer (autor trylogii "Blade"), poświęcony jest wędrówce Bruce'a Wayne'a po świecie. Bahater szuka ujścia dla złości oraz bólu wywołanych rodzinną tragedią. Pierwszy przystanek na jego drodze to Himalaje, gdzie przyszły Batman spotyka mroczny zakon terrorystyczny prowadzony przez Ra's Al Ghula, w którego wciela się Watanabe. Po powrocie do Gotham Wayne przeobraża się w Batmana, wywołując popłoch w środowisku szeregowych gangsterów. Woli jednak zmierzyć się z większym wyzwaniem: Ra's i granym przez Murphy'ego zdeprawowanym naukowcem Jonathanem Crane'em alias Scarecrowem.
W trakcie dwumiesięcznej pracy nad scenariuszem w Hollywood Hills Nolan i Goyer urządzali sobie potyczki, które decydowały o kształcie poszczególnych postaci. Bywało, że w poszukiwaniu natchnienia szli na spacer do parku i zatrzymywali się w jaskini znanej z dawnego telewizyjnego serialu o Batmanie (to w niej odpalał Batmobil). Częściej jednak siadali przy podwójnym biurku w malutkim biurze za garażem Nolana, gdzie reżyser wykładał swoje niezmiennie realistyczne pomysły, zaś były twórca komiksów dla DC Comics stawał w obronie kanonicznej mitologii. "Chris powtarzał w kółko: Nie kupuję tego, to jest jak z komiksu - opowiada Goyer.- Tymczasem ja walczyłem o zachowanie wielu elementów, bo to w końcu Batman". Raz zagalopowali się do tego stopnia, że Thomas, tuż przed urodzeniem drugiego dziecka, nie mogła się przebić przez ich kłótnię, by poinformować Nolana, że zaczyna rodzić.
COŚ MIĘDZY LAMBORGHINI A HUMMEREM
Duet zgadzał się co do jednego: wszystkie akcesoria i zabawki Batmana powinny wyglądać wiarygodnie, nawet trochę przeciętnie. Uszycie nowego kostiumu bohatera zlecono projektantce Lindzie Hemming, weterance serii o Bondzie. "Chcieliśmy uniknąć homoerotycznego wydźwięku, jaki we wcześniejszym filmie miał ubiór George'a Clooneya" - śmieje się Hemming. Wymyślono szary, półprzezroczysty strój, który staje się czarny dopiero, gdy Wayne zamalowuje go farbą w spreju. W sumie wyprodukowano 41 kostiumów Batmana za "setki tysięcy dolarów", jaki mówi Hemming. Użyto elastycznego lateksu, który pozwala Batmanowi kucać, przeciągać się, a nawet - cóż za wynalazek - obracać głową!
Tymczasem scenograf Nathan Crowley odwalił kawał konceptualnej brudnej roboty w sklepach zabawkarskich Toys"R"Us, skąd sprowadzał do garażu Nolana wszystko, co mogło podsunąć pomysł, jak powinien wyglądać Batmobil. W głowie Nolana powoli powstawał zamysł ostatecznej wersji. "Chris chciał coś między lamborghini a hummerem - mówi Crowley, który pracował już z Nolanem przy >>Insomni<<.- Podobała mu się idea zrobienia sportowego czołgu".

Przygotowując prezentację dla szefów Warnera, Crowley skleił także w komputerze model Gotham. Połączył fragmenty Nowego Jorku, Hongkongu i Chicago, tworząc elektryczny amalgamat miejskiego chaosu. Coś jak "Nowy Jork na sterydach" - według określenia Nolana. Później pojawiła się mierząca kilka metrów kwadratowych makieta, która staneła między zmywarką a suszarką Nolana i Thomas. "Nasz sprzątacz dziwił się, że musi podpisać klauzulę tajności tylko po to, by zrobić u nas pranie - opowiada Thomas ze śmiechem.- Ale było cudownie czuć, że przygotowujemy coś od podstaw".
Ostatecznie scenografię Gotham zbudowano pod Londynem, w hangarze o niebagatelnej powierzchni 30 tyś. metrów kwadratowych. Jednak największe wrażenie wywrze zapewne na kinomanach pełna napięcia sekwencja, którą nakręcono w Chicago. Nawet oglądana na komputerowym ekranie w biurze Nolana wygląda na doskonały kawałek kina akcji. Śledzimy ucieczkę Batmobilu przed policją - miażdżąc wszystkie przeszkody, wóz pędzi jak błyskawica, wspina się po serpentynach i wjeżdża na autostradę. W finalnym ujęciu po spiralnej rampie parkingu dostaje się na dach, z którego nagle... zeskakuje.
Szeroki, z niskim podwoziem, ważący dwie i pół tony potwór projektu Crowleya skonstruowano od zera. Ekipa chętnie testowała jego zdolność przyśpieszania do 100 kilometrów na godzinę w zaledwie pięć sekund. "Zamiast urządzać popis efektów specjalnych, postanowiliśmy nakręcić realny pościg w stylu >>Francuskiego łącznika<<" - mówi Nolan. Zaś Bale, z nutą zazdrości w głosie, wyznaje: "Dubler, któremu przypadł ten kawałek, dostał najfajniejsze zadanie w całym filmie".
"Skonstruowaliśmy osiem pojazdów, bo było pewne, że kilka się roztrzaska" - relacjonuje Crowley. Ale ekipa nie przewidziała, jak się rozwalą. "Kręciliśmy w nocy, około piątej zobaczyliśmy Batmobile w konwoju eskortowanym przez policję. Jakiś kierowca wjechał w jeden z nich! Wyobraź sobie, jak na rozprawie czytają oskarżenie: Za zderzenie z... No właśnie, z CZYM?".
MOŻNA SIĘ WYKOŃCZYĆ
Zdecydowanie większy kłopot mieli z odtwórcą głównej roli. Zaczeło sięod tego, że Bale przygotowując się do występu w "Mechaniku", podjął drastyczną dietę - jego waga spadła z normalnych 185 funtów (około 93 kg) do niepokojących 121 (około 60 kg). Musiał wszystkich uspokajać, że na próbne zdjęcia do "Batmana" zaledwie miesiąc później stawi się w doskonałej formie. I chociaż mu się udało, nie obyło się bez wpadek - waga Bale'a urosła do 220 funtów (około 110 kg). "Nie miałem poczucia, że wyglądam za grubo - wspomina.- Ale kiedy pojechałem do Anglii, zanim zaczeliśmy kręcić, zobaczyłem, jak na mnie patrzą. Nikt nic nie mówił wprost, lecz było jasne, że każdy myśli: Do cholery, co on ze sobą zrobił?". Gnany niepokojem Bale wrócił na siłownię i po kilku sesjach osiągnął cel, o który mu chodziło. Teraz wzrusza ramionami: "Warto było. W końcu to były wyjątkowe role".
"Mogłem mu tylko doradzić, żeby uważał na siebie, bo ciało ma swoje ograniczenia" - komentuje Tom Wilkinson, który w "Batmanie - Początku" gra Carmine'a Falcone, szefa przestępczej szajki Gotham, i który spotkał się już z Bale'em 10 lat temu na planie niezależnego europejskiego filmu. "Ale Christian to koleś, który zawsze idzie na całość. Mam nadzieję, że nie przegnie. W taki sposób można się wykończyć".
Nolan twierdził, że podczas zdjęć ani na chwilę nie zwątpił w talent Bale'a. "Myślę, że to, co widzimy w grze Christiana, to przede wszystkim siła w różnych przejawach - mówi reżyser.- Nawet w >>Mechaniku<<, gdzie jest tolanym szkieletem, wciąż widać w nim siłę. O to właśnie chodzi w >>Batmanie<<: o siłę, która wzbudza strach we wrogu. W tej roli trzeba było obsadzić kogoś, po czyich oczach można poznać, że jest zdolny do niezwykle mrocznych czynów". Ale, jak zaznacza Bale, istnieje różnica między mrokiem a obsesją. "Często spotykam się z pytaniem, czy mroczne postaci jakoś szczególnie mnie pociągają. Nie podoba mi się to - skarży się aktor.- Przecież występowałem również w >>Małych kobietkach<<. Nie wydaje mi się, by było coś obsesyjnego w tym, jakie trafiają mi się role. Poza tym mroczne osobowości wszystkich kręcą".
ZACHOWAĆ MITOLOGIĘ
Zapewne dlatego w nowym "Batmanie" zdecydowana większość bohaterów ma w sobie coś mrocznego. Wyjątkiem jest tylko Rachel Dawes, prokurator okręgowy oraz obiekt uczuć Batmana, jedyna postać nie wzięta z komiksu. Gra ją Katie Holmes. Aktorka nie ukrywa, że oszołomiła ją gwiazdorska obsada produkcji. "Jasne, że sam Batman i jego historia są ekscytujące - mówi.- Lecz kiedy dziś rano piłam kawę z Garym Oldmanem, musiałam się uszczypnąć, by sobie przypomnieć, że jestem w pracy". A nad czym pracuje Oldman? Gra porucznika Jima Gordona z okresu, zanim został komisarzem. "On jest jak Serpico ze starego filmu Sidneya Lumeta. Jedyny uczciwy glina w Gotham" - tłumaczy Goyer.
Postać, której motywacje zrozumieć najtrudniej, to bez wątpienia Ra's Al Ghul. Na początku Nolan chciał, by Ken Watanabe posługiwał się rodzimym japońskim, ale aktor zauważył, że dla zastępów japońskich fanów lepiej będzie, jeśli posłuży się inny językiem i również w swej ojczyźnie pozostanie tajemniczy (w końcu wymyślono nowy język)."Faktycznie - mówi Watanabe przez tłumacza - najbardziej spodobało mi się, że grana przeze mnie enigmatyczna postać nie musiała wcale przypaść Japończykowi i mógł ją obsadzić aktor jakiejkolwiek nacji. Chciałbym, by moja praca za granicą na tym właśnie polegała".
Dobrze zapowiadający się irlandzki aktor Cillian Murphy był kandyatem do głównej roli, zanim przechwycił ją Bale. "Szczerze podziwiam to, co zrobił Nolan. Wystarczyła mi już sama możliwość odbycia z nim zdjęć próbnych - mówi uprzejmie Murphy.- Myślę, że pod względem fizycznym nie pasuję do roli Batmana. Ale super było przymierzyć jego kostium".
Aktorzy w komplecie wierzą, że nowemu filmowi uda się ożywić serię. Nolan i Goyer są na to przygotowani i mają kilka pomysłów na przyszłość. Goyer zdradza, że sporządzili już wstępny plan dwóch kolejnych odcinków. W następnym Batman zwerbuje Gordona i Denta do walki z Jokerem. "Nie mamy zamiaru uśmiercać Jokera - zapewnia Goyer.- Ten bląd popełniono w pierwszym filmie". Później Joker stanie przed sądem i podczas procesu zastraszy Denta.
Przez chwilę jednak Nolan nie wybiega tak daleko i przyznaje, że jego ambicje są w gruncie rzeczy nie za duże. "Przez 66 lat w komiksach i filmach wyrabiano z Batmanem przeróżne rzeczy, duża część z nich była pozbawiona sensu - mówi reżyser.- One po prostu nie sprzedawały mitologii Batmana. Dlatego uznam za sukces, jeśli uda się z tej mitologii zachować choć odrobinę".