
Wśród himalajskich gór wojownik ninja w czarnym stroju pokornie kuca przed mistrzem, otoczonym dymiącymi kadzidełkami. Uważnie wsłuchuje się w głębokie wywody swojego nauczyciela. - Aby przezwyciężyć własne obawy, musisz je pokonać - mówi tenże, po czym błyskawicznie dobywa miecza samurajskiego i rusza na wojownika-ucznia. Trening na śmierć i życie.
To, co na pierwszy rzut oka wygląda jak odprysk eposu Toma Cruise'a "Ostatni samuraj", jest tak naprawdę przygrywką do radykalnego, nowego początku w wykonaniu Batmana, czyli uznanego za zmarłego superbohatera. Osiem lat po tym, jak Joel Schumacher swoim niewypałem pod tytułem "Batman & Robin" - przypominającym wrotkowy musical "Starlight express" - złożył całą serię do grobu, reżyser "Memento" Christopher Nolan przywraca Czarnego Rycerza do nowego, psychologicznie głębszego życia.
Podczas, gdy jego poprzednik stawiał tylko i wyłącznie na widowiskowe wyczyny rzucających się w oczy gangsterów, 34-letni reżyser powraca do korzeni, koncentrując się na nocnym detektywie i jego rozdwojonej duszy. Sukcesy psychologizujących inscenizacji studia Marvel, w rodzaju "Spider-Mana" Sama Raimiego i serii "X-Men" Bryana Singera, z sukcesem przygotowały odpowiedni grunt dla filmów tego typu. W dodatku Nolan postanowił skonfrontować fantazyjny komiks z odpowiednią porcją realizmu.
Ale czy to jest to, czego oczekują fani? Przygnębionego gościa w stroju nietoperza, dla którego właściwym miejscem byłaby raczej kanapa psychoanalityka? Dla byłego niezależnego reżysera kluczem do sukcesu jest traumatyczna przeszłość zakapturzonego bohatera. Z tego też powodu Nolan w swojej pierwszej wysokobudżetowej produkcji wraca do początków opętanego żądzą zemsty Człowieka-Nietoperza, nawiązując do motywów zarówno kontrowersyjnych, jak i opiewanych w kręgach fanów, komiksów
Batman: Year One rysownika
Sin City Franka Millera i
The Long Halloween oraz
Dark Victory Jepha Loeba.
Bruce Wayne ma złamaną psychikę, od momentu, kiedy został świadkiem śmierci rodziców, którzy zginęli od kul przestępcy. Podczas poszukiwań celu i sensu życia w Azji, 20-letni Bruce zostaje przyjęty i następnie rozpoczyna treningi u mrocznego mistrza ninja Ra's al Ghula (Ken Watanabe) i jego przybocznego strażnika Henri Ducarda (Liam Neeson). Kiedy po wielu latach wraca do Gotham City, w jego rodzinnym mieście rządzi zbrodnia. Zarówno policja i jak świat polityki przesiąknięte są korupcją i zdradą. Zdegustowany i oburzony Wayne decyduje się wziąć sprawy w swoje ręce. Jako Czarny Rycerz praktycznie od razu musi zmierzyć się z pierwszymi przeciwnikami - zajmującym się halucynogenami Scarecrowem i tajemniczym księciem przestępczego półświatka. Inaczej niż jego filantropijni koledzy, napakowany muskułami Człowiek-Nietoperz jest stworzony do inscenizacji komiksu, która odpowiadałaby rzeczywistości. Poza tym Batman Bale'a nie jest wyposażony w ponadludzkie zdolności.
Jedynie jego ostry jak brzytwa umysł, znakomita fizyczna kondycja i cała masa technicznie zaawansowanych gadżetów kompensują nieobecne supersiły. Projektując swojego bohatera w 1939 roku, rysownik Bob Kane opierał się na konkretnych wzorcach. Na Supermanie, projektach lotni Leonarda da Vinci przypominających nietoperza oraz na wówczas popularnych dwóch filmach "Maska Zorro" i "The Bat Whispers".
Batmana od innych feteszystów sprawiedliwości odróżniają przede wszystkim jego psychiczne problemy. - Kryminaliści to tchórzliwa, zabobonna zbieranina. Moje przebranie powinno napędzać im stracha - tak Bruce Wayne, w 1939 roku, w 33. zeszycie legendarnego komiksu wyjaśniał motywy swoich nocnych eskapad. Właśnie na ten aspekt psychiki Batmana kładzie nacisk Christopher Nolan. Prześladowany strachem przed nietoperzami, pędzony poczuciem winy za śmierć rodziców i zżerany niepohamowaną nienawiścią na wszystkich przestępców świata, Bruce Wayne przebrał się w kostium nietoperza, który od samego początku pełnił rolę powłoki chroniącej go przed jego własnymi demonami. Dzięki groźnemu kostiumowi jest w stanie zapanować nad nimi zapanować, a nawet przenieść ich destrukcyjną moc na swoje ofiary.
Mimo wybuchów gniewu, Batman nie jest jednak bezwzględnym zabijaką, jak filmowy Człowiek-Nietoperz numer 1 w wykonaniu Michaela Keatona. Ten ostatni w "Batmanie" i "Powrocie Batmana" eliminuje swoich przeciwników bez oglądania się na straty. Batman Nolana natomiast, ma respekt przed życiem, co jednak nie powstrzymuje go przed wysyłaniem wrogów na tamten świat. Nie czyni tego jednak tak jak wieczny wesołek George Clooney ("Batman & Robin") z uśmiechem na twarzy, lecz ze stoickim spokojem, który kilka sekund później może przerodzić się w niepohamowaną wściekłość.
Przez to, że Nolan zamiast sięgnąć po gwiazdy, zaangażował poważnych aktorów charakterystycznych w rodzaju zdobywców Oscara: Michaela Caine'a (jako Alfreda - służącego Bruce'a) i Morgana Freemana (jako Luciusa Foxa - producenta uzbrojenia dla Wayne'a), "Batman - Początek" różni się zasadniczo od swoich operetkowych poprzedników zrealizowanych przez Tima Burtona i Joela Schumachera.
Kiedy 31-letni Walijczyk Christian Bale zakłada maskę małomównego wroga gangsterów, staje się ciemnym sumieniem Gotham City. Nic nie przypomina miłego i przystojnego Bruce Wayne'a - bezlitosny głos, przeszywający przeciwnika wzrok pełen pogardy . Nie jest już człowiekiem, tylko stworem nocy.
Podczas, gdy świat Supermana i Spider-Mana był jasny, przyjazny i tylko czasami pojawiały na horyzoncie chmurki, codzienność Batmana jest zdominowana przez strach i choroby psychiczne. W tym świecie on sam jest największym schizofrenikiem. Żądny zemsty psychopata, który pod maską playboya próbuje prowadzić normalne życie.
Chorobliwa atmosfera jeszcze bardziej zagęszcza się przez to, że cała akcja rozgrywa się w najbardziej zbrodniczym ze wszystkich komiksowych miast - w Gotham City. Tylko egzystencja tego miasta uzasadnia egzystencję zamaskowanego mściciela. Lub jak mówi Frank Miller -
"Batman ma tylko sens jako odpowiedź na gruntownie zagmatwany świat, w którym nie ci, co powinni sprawują władzę i w którym nie ma miejsca na sprawiedliwość. Batman właściwie nosi w sobie pragnienie śmierci, podobnie jak wojownik, który wyrusza na ostatnią bitwę, aby znaleźć wieczny spokój".
Aby odpowiednio zaprezentować swoja wizję, Christopher Nolen przed rozpoczęciem prac zdjęciowych zaprosił cały zespół na pokaz legendarnego klasyka science fiction Ridley'a Scotta "Blade Runner". -
"W ten sposób zrobimy Batmana" - brzmiał jego komentarz po napisach końcowych.
Gotham City Nolana, z niesamowitymi dzielnicami nędzy, które przypominają hongkońskie slumsy i z wieżowcami jakby żywcem przeniesionymi z "Metropilis" Fritza Langa, wydaje się niektórym Batmaniakom mocno przesadzone. Mimo tego ta architektoniczna hybryda wspaniale oddaje wewnętrzne rozterki Mrocznego Rycerza. W porównaniu z tym studyjne budowle Tima Burtona wyglądają jak domki dla lalek.
Prawdopodobnie wielu fanów, wiernych papierowemu oryginałowi, będzie miało problemy z akceptacją psychologizującej interpretacji komiksu w wykonaniu Brytyjczyka Nolana. Jednak mimo psychologicznych czeluści i realistycznych odniesień, reżyser dzięki doskonale zainscenizowanej akcji, bogatej scenografii, surrealistycznym zdjęciom i wzbudzającym zaufanie aktorom, pozostał wierny komiksowemu oryginałowi. Przy okazji, zwraca popkulturze jedną z jej największych postaci.