Batman znów podnosi głowę, rozwija skrzydła i rusza do ataku. Piąta część przygód Człowieka-Nietoperza "Batman - Początek" w reżyserii Christophera Nolana odkrywa tajemnicę narodzin Batmana. Tak właśnie powstała legenda.
Pokażmy narodziny Batmana! Christopher Nolan, reżyser nowej części przygód Człowieka-Nietoperza, był przekonany, że jeśli Batman ma powrócić na ekran, to tylko w ten sposób. Bo przecież wszyscy wiemy, kim jest. Znamy jego prawdziwe nazwisko, jego mroczne spojrzenie, ostry zarys szczęki podkreślony żelazną maską zasłaniającą pół twarzy. Milioner, przystojny, tajemniczy, ze słabością do kobiet. W kolejnej części mógłby mieć kolejną kobietę i kolejnych wrogów. Ale czy o to chodzi? Czy nie ciekawsze jest, jak narodziła się legenda? -
"Chciałem opowiedzieć historię Batmana, której nigdy dotąd nie widziałem" - mówił Christopher Nolan. - "Historię, którą chcą zobaczyć fani: jak Bruce Wayne został Batmanem."
Od premiery "Batmana i Robina" w reżyserii Joela Schumachera minęło osiem lat i na fali pojawiania się na ekranach nowych herosów wróciła koniunktura na Batmana. Wytwórnia Warner Bros. i reżyser Christopher Nolan wyłożyli 180 milionów dolarów, zakładając, że w piątej części przygód Człowieka-Nietoperza nie da się oszukać publiczności, która chce czegoś więcej. Nolan, rocznik 1970, kiedy na ekranach pojawiła się pierwsza część "Batmana" w reżyserii Tima Burtona, miał 19 lat. -
"Tamten Batman miał zdumiewającą formę" - mówił w wywiadzie dla "Premiere". -
"Ale w tym filmie nie ma Batmana takiego, jakim widzieliby go mieszkańcy Gotham: jako niezwykłą postać w pospolitym świecie". Nolan w środowisku filmowym ma opinię wrażliwca. Jego filmy "Following", "Memento", a ostatnio "Bezsenność" zdobyły uznanie widzów i nagrody na festiwalach filmowych. Nolan był właśnie tym, kogo potrzebowała wytwórnia Warner Bros. Dwie ostatnie części Batmana: "Batman Forever" i "Batman i Robin" w reżyserii Joela Schumachera poniosły klęskę. Nakręcone w stylu kina akcji niepasującego zupełnie do charakteru przygód Batmana, zajęły wysokie pozycje w rankingach na najgorsze filmy wszech czasów.
Urodzony w 1939 roku, czyli w tym samym co Batman,
Schumacher nie sprostał zadaniu. Tim Burton, reżyser dwóch pierwszych części: "Batman" i "Powrót Batmana", znany ze specyficznego stylu polegającego na wizjonerskim łączeniu realizmu z fantazją i elementami gotyku, właśnie nakręcił swój kolejny film "Duża ryba". Poza tym wyraźnie czuło się, że Batman potrzebuje nowego spojrzenia. Zwłaszcza, że w ciągu ośmiu lat, które minęły od "Batmana i Robina", na rynku pojawiła się konkurencja. Bryan Singer nakręcił "X-Menów", a Sam Raimi "Spider-Mana". Tylko w USA zarobiły one w sumie ponad miliard dolarów, potwierdzając tezę, że filmy o superbohaterach sprawdzają się, gdy zrealizowane są bez udziwnień. Amerykanie kochają herosów. Stworzone dziesiątki lat temu komiksowe postaci nie straciły na aktualności. Batman musiał więc znów podnieść głowę.
Lata 30. Ameryka przeżywa właśnie fascynację Supermanem stworzonym przez Siegela i Schustera, wylansowanym przez wydawnictwo Detective Comics. Wydawane co miesiąc zeszyty komiksowe sprzedają się w rekordowych nakładach. Człowiek w niebieskim kombinezonie z literą S na piersiach walczący z całym złem świata staje się niemal narodowym bohaterem. W tym czasie zatrudniony przez wytwórnię Fischera do pokrywania farbą filmów animowanych o Betty Boop osiemnastoletni rysownik Bob Kane postanawia stworzyć bohatera, który przebije popularnością Supermana. Myśli: stworzę kogoś bardziej tajemniczego i genialnego. Kane w wywiadzie dla "L'Express", którego udzielił po premierze pierwszej części "Batmana", mówił:
"Mój Batman narodził się w kinie. Uwielbiałem krótkie nieme filmy. Każdy z nich kończył się sceną z bohaterem trzymającym się końcami palców nad przepaścią. Jednym z moich idoli był Douglas Fairbanks. W 'Zorro' nocą zupełnie się zmieniał, pojawiał się w pelerynie i masce. I wymierzał sprawiedliwość". Kane nocami ogląda szkice Leonarda da Vinci przedstawiające dziwne latające maszyny i nietoperze.
"Nagryzmoliłem postać człowieka w szarym stroju z doczepionymi skrzydłami. Nazwałem go Birdman, czyli człowiek-ptak. Potem przyszedł mi do głowy film 'The Bat' (Nietoperz)". Już wtedy Kane nie pracuje sam. "Bill Finger, genialny scenarzysta, żeby zarobić, sprzedawał buty. Spotykaliśmy się w knajpce, która mieściła się w domu, w którym niegdyś mieszkał Edgar Allan Poe. Ja robiłem szkice, a Bill sugerował zmiany, jak choćby zakrycie nosa naszego bohatera". Finger zaproponował jeszcze jedną rzecz. Superman tak naprawdę był nierealnym herosem.
"Chciałem - mówił -
by Batman był człowiekiem. By odczuwał ból, żeby cierpiał i żeby wszystko, czego dokonywał, osiągał dzięki sprawności fizycznej i inteligencji". 1939 rok. Świat w przededniu II wojny światowej potrzebuje bohatera, który podniesie na duchu amerykańskie społeczeństwo. W maju, w zeszycie numer 27, ukazuje się pierwszy odcinek przygód Batmana. Na tle nieba nad Gotham City pojawia się upiorna sylwetka Człowieka-Nietoperza. "Ty nie jesteś całkiem normalny" - mówi Vicki Vale do Bruce'a Wayne'a vel Batmana w pierwszej części przygód Człowieka-Nietoperza. "Świat też nie jest całkiem normalny",odpowiada Wayne. Ale tylko w tym nienormalnym świecie było miejsce na kogoś takiego jak Batman, który przez pierwsze lata istnienia był społecznym barometrem, a jego wrogowie przyjmowali cechy realnych wrogów Ameryki.
Po ataku na Pearl Harbor przeciwnikiem komiksowego Batmana został japoński naukowiec Dr. Daka. W latach 50., gdy McCarthy polował na czarownice, wrogowie Batmana objawili się jako potwory z kosmosu. Gdy w latach 60. głowę podnieśli hipisi, buntując się przeciwko wojnie w Wietnamie, Joker i jego banda przypominali kolorowych kontestatorów. Przygody Batmana od początku budziły zainteresowanie. Kolejne odcinki komiksu ukazywały się regularnie. W latach 40., gdy wielką popularnością cieszyły się seriale telewizyjne, w 1943 nakręcono 15. odcinków "Batmana", trzy lata później "Nowe przygody Batmana i Robina". Potem na prawie 20 lat Batman został zdegradowany przez Supermana, by powrócić na początku lat 60. w serialu, w którym tytułową rolę zagrał Adam West.
Sukces emitowanego dwa razy w tygodniu "Batmana" stał się przyczyną nakręcenia pełnometrażowego filmu, którego premiera odbyła się latem 1962 roku. Ale to były dopiero początki prawdziwej Batmanomanii. Ze zdwojoną mocą miała wybuchnąć ponad 20 lat poźniej. Są bohaterowie, którzy się nie starzeją. Pozostają aktualni bez względu na wydarzenia i mody. Batman stał się ikoną, bo był ponadczasowy. Przez te wszystkie lata, poza drobnymi retuszami, nie zmieniał się wcale. Zmieniali się tylko jego wrogowie. I jego kobiety. -
"Batman to jedna z najbardziej interesujących postaci w historii naszej kultury" - mówi Paul Levitz, prezes DC Comics, największego anglojęzycznego wydawcy komiksów na świecie, skąd pochodzą takie ikony, jak Batman, Superman, Wonder Woman i Sandman. -
"Batman nie jest facetem, który odkrywa, że został obdarzony supermocami i po prostu stwierdza: Będę przy ich pomocy czynił dobro, bo jestem dobrym człowiekiem". Bruce Wayne jest milionerem i playboyem. Kocha kobiety, szybkie samochody i wystawne przyjęcia. Nocą ze swojej tajnej kryjówki wyrusza Batmobilem na ratunek ofiarom przestępstw i zbrodni. Wkłada czarny płaszcz, czarną maskę i samotnie walczy ze światem. Czasem ma sprzymierzeńców, jak Kobieta-Kot, Batgirl czy Robin. Częściej wrogów. Tych jest cała galeria. Joker, Człowiek Pingwin, Człowiek Zagadka, Mr. Freeze, Poison Ivy, czyli Trujący Bluszcz. Batman to człowiek, który widział śmierć rodziców, a potem musiał zdecydować, jak na to zareagować. Dręczą go poczucie winy, gniew i żądza zemsty, a jednak postanawia przejść przemianę w kogoś, kto może zmienić świat.
Historia narodzin Batmana była do dziś owiana tajemnicą. Christopher Nolan w "Batman - Początek" postanowił to zmienić. Wszyscy znamy obraz rodziców młodego Bruce'a Wayne'a, którzy zostali zastrzeleni w jego obecności podczas napadu w bocznej uliczce, z perłami toczącymi się po zbryzganym krwią chodniku. Jest to uporczywy i silnie działający obraz, powtarzany raz po raz w komiksach i na ekranie, zapowiadający ciąg dalszy. I "Batman - Początek" jest właśnie ciągiem dalszym.
"To, co się zdarzyło tamtej nocy w Gotham City, było przerażające, było brudne i dawało rzetelne powody, aby Batman był Batmanem od razu, od dzieciństwa". Wygląda na to, że ta historia nigdy nie została przedstawiona.
"W taki sposób jeszcze nie" - mówią twórcy filmu. Opowieść Nolana pokazuje Bruce'a Wayne'a podróżującego dookoła świata w poszukiwaniu sposobu na uwolnienie się od bólu i wściekłości, jakie wzbudziła w nim jego tragedia.
Czy jeden człowiek może zmienić świat? - zastanawia się. W "Batman - Początek" reżyser wyjaśnia, skąd w tym człowieku wzięły się nadludzkie siły. Po powrocie do Gotham City Batman postanawia walczyć.
"Przestępcy to zabobonna, tchórzliwa banda. Moje przebranie musi wywoływać przerażenie w ich sercach. Muszę zostać stworzeniem nocy" - mówi. Christian Bale, nowy Batman, miał przed laty moment olśnienia.
"Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem komiks z Batmanem, doznałem objawienia" - powiedział w wywiadzie dla 'Premiere'. -
"Patrzyłem i zastanawiałem się: Do diabła, dlaczego nikt nie zrobi z tego filmu?". Kiedy usłyszał, że planowane jest nakręcenie kolejnej części przygód Człowieka-Nietoperza, powiedział agentom:
"Użyjcie wszelkich sposobów, abym dostał tę rolę". Christian Bale kilka lat temu zasłynął rolą nowojorskiego yuppie, który nocą przemienia się w mordercę w "American Psycho". Ostatnio schudł przeraźliwie do roli w "Mechaniku". Znany jest z tego, że płynnie potrafi przechodzić od wybitnych kreacji w niezależnych filmach do ról gwiazdorskich. -
"Christian był idealny do zagrania młodego Bruce'a Wayne'a ciągle zmagającego się z demonami, które doprowadzają go do przemiany w Batmana" - mówi Christopher Nolan. -
"To bardzo złożona postać balansująca na ostrzu brzytwy pomiędzy dobrem a złem. Christian uosabia to poczucie zagrożenia i dwuznaczności, które można ukierunkować na osiągnięcie czegoś bardzo pozytywnego i bardzo potężnego. On ma ten rodzaj siły. Patrzysz mu w oczy i wierzysz, że potrafiłby posunąć się do ostateczności. Bale miał trudne zadanie."
Nie jest łatwo sprostać roli Batmana, zwłaszcza jeśli jest się czwartym, który w ciągu ostatnich piętnastu lat próbuje zmierzyć się z człowiekiem w masce. Nie jest to rola, w której jest wiele do zagrania. Batman, którym kierują zawsze te same pobudki, jest w zasadzie nudny i jałowy. Może dlatego aktorzy grający tę rolę szybko się wypalają. W "Batmanie" i "Powrocie Batmana" Tima Burtona tytułową rolę zagrał Michael Keaton. Obsadzenie w roli superbohatera ikony amerykańskiej kultury masowej człowieka, który widzom kojarzył się z rolami komediowymi, było ryzykowne. "Czy komik może zagrać Batmana?" - zastanawiano się. Burton był nieubłagany. I miał rację. Gdy "Batman" wszedł na ekrany, okazało się, że Michael Keaton poradził sobie znakomicie. Dziś większość miłośników kina uważa go nie tylko za najlepszego Batmana, ale również za najlepszego filmowego bohatera z komiksowym rodowodem. Gorzej z rolą Człowieka-Nietoperza poradził sobie Val Kilmer w "Batmanie Forever". Może Kilmer był dobrym Jimem Morrisonem w "The Doors" Olivera Stone'a, ale Batmanem był nijakim. Dlatego też nikt nie zaproponował mu powtórki. Jako trzeci rękawicę podjął w "Batmanie i Robinie" George Clooney. "Najgorszy Batman w historii", "
Clooney: człowiek, który zabił Batmana" - kpili krytycy. Batmanowi końca XX wieku nie wystarczył zadziorny uśmiech Clooneya, który podszedł do postaci Batmana, jakkolwiek tragicznej, z przymrużeniem oka. Zbyt bezpośrednio. Nie było w tym ani magii, ani tajemnicy. Nie wystarczy być George'em Clooneyem, aby zostać dobrym Batmanem. Christian Bale nie jest tak przystojny, jak Clooney, ale za to potrafi być tragiczny i dwuznaczny, co udowodnił już w "American Psycho". Jego bohater też nosił maskę. Niewidzialną, ale wyraźną. Wcielenie się w młodego Bruce'a Wayne'a, który musi pokonać wewnętrzny gniew, i by ocalić samego siebie, stać się kimś innym, nie powinno mu więc było sprawić trudności. A ten Batman w założeniu reżysera miał być mocniej nasycony elementami psychologicznej walki.
"Interesowało mnie nie tylko rozważenie dwoistości wcieleń pomiędzy Batmanem a Bruce'em Wayne'em" - mówił Christopher Nolan. -
"Żeby w pełni przedstawić drogę, jaką przebywa, musieliśmy pokazać trzy odmienne strony jego osobowości: Batmana - mitycznego zamaskowanego wojownika, który wyraża wewnętrzną wściekłość Bruce'a; Bruce'a Wayne'a prywatnie - zranionego człowieka, który poświęca życie uwolnieniu od zła Gotham City, które zabiło jego rodziców; twarz Bruce'a Wayne'a, zepsutego playboya, ostatniego człowieka, którego ktokolwiek w Gotham podejrzewałby o zainteresowanie upadkiem miasta, a co dopiero o bycie Batmanem. Publiczna osobowość Bruce'a Wayne'a jest taką samą maską, jak ta, którą nosi Batman".
"W ciągu wielu lat próbowano robić z Batmanem różne rzeczy, które do niego nie pasowały" - powiedział Nolan w wywiadzie dla 'Premiere'. -
"Nie przyczyniały się wcale do ożywienia mitologii Batmana. Dla mnie będzie oznaką sukcesu, jeżeli w tym filmie znajdzie się parę rzeczy, które rzeczywiście tę mitologię wzbogacą". Współczesna, nam najbliższa, mitologia Batmana sięga końca lat 80. 23 czerwca 1989. Premiera "Batmana" w reżyserii Tima Burtona przynosi w ciągu trzech dni wpływy w wysokości 40 milionów dolarów, co staje się nowym rekordem. Bruce Wayne (Michael Keaton) jako Batman walczy z królem przestępców Jokerem (Jack Nicholson). Krytycy narzekali, że postaci są bardziej płaskie niż w komiksowym pierwowzorze, że charakterystyka i psychologia głównej postaci zostały zbyt słabo rozpracowane. Nie przeszkodziło to w niczym kasowemu powodzeniu filmu. Przynosząc wpływy ponad 250 milionów dolarów, "Batman" awansował na trzecie miejsce listy wszech czasów. Trzy lata później Batman powraca w "Powrocie Batmana". Ponownie reżyseruje Tim Burton. Koszt realizacji wynosi 70 milionów dolarów. Akcja filmu znów toczy się w Gotham City, które jest krzyżówką Nowego Jorku i Metropolis. Tym razem Batman i wspierająca go Kobieta-Kot muszą stawić czoła Człowiekowi Pingwinowi (Danny DeVito), który w kanałach stworzył armię pingwinów. Film zajmuje trzecie miejsce na amerykańskiej liście najbardziej kasowych filmów roku z wynikiem 162 milionów dolarów. Producenci zachwyceni koniunkturą na Batmana posta-nawiają dalej odcinać kupony. Trzecią wersję przygód Batmana powierzają jednak innemu reżyserowi - Joelowi Schumacherowi. Filmy Schumachera "Batman Forever" i "Batman i Robin" nie mają może intelektualnych i estetycznych ambicji jak wagnerowskie, wręcz monumentalne dzieła Tima Burtona, są bardziej komiksowe, wykorzystują wszystkie techniczne zdobycze kina i wszystkie chwyty kina akcji, ale nie pomaga to wcale legendzie głównego bohatera. Batman pada ofiarą oszalałego, barokowego, elektronicznego przepychu. Mimo obecności gwiazd: Arnolda Schwarzeneggera i George'a Clooneya, "Batman i Robin" okazuje się jedną z największych klęsk w historii kina. Jak napisał w "Perłowej ruletce" wybitny krytyk kina Zygmunt Kałużyński:
"Legenda straciła swoją prawdę moralną, która polegała na tym, że we wszystkich wersjach owo miasto amerykańskie było symboliczne, ale pokazane realistycznie. Batman występował więc na tle prawdziwych sytuacji, ulic, ludzi. To, że był on inny, przebrany, dziwaczny stanowiło krytyczny kontrast, ciągle jednak do przyjęcia z punktu widzenia naszego poczucia prawdy. Tymczasem tutaj mamy już taki obłęd blasków i eksplozji, że nie sposób tego ogarnąć wzrokiem. Przytłoczenie oddala nas od rzeczywistości. Wszystko stało się nie do objęcia i nic nas nie obchodzi".
Ale Batman przecież nigdy się nie poddaje. Jest bohaterem, a bohaterowie mają prawo odpocząć. Albo przynajmniej dać odpocząć od siebie. Batman jest poza tym nie tylko legendą, lecz także znakiem firmowym. Cztery części przygód o Batmanie zarobiły prawie miliard dolarów. Gadżety z filmów cztery razy więcej. Symbol Batmana jest tak rozpoznawalny, jak znak Coca-Coli czy McDonald'sa. Człowiek-Nietoperz ma prawo zasiadać w panteonie ikon popkultury. W tym samym rzędzie co Beatlesi, Marilyn Monroe, Charles Manson i Che Guevara. Zapytany, czym wytłumaczyłby długowieczność Batmana, ojciec Człowieka-Nietoperza odpowiedział:
"Po prostu nie każdy może być bohaterem".