.: KOMIKS :: USA :: BATMAN: SHADOW OF THE BAT :: ROK 1995 :: BATMAN: SOTB #30 :.
BATMAN: SHADOW OF THE BAT #42
Tytuł historii:Feedback - The Day the Music Died Miesiąc wydania: Wrzesień 1995 (USA) Scenariusz: Alan Grant Rysunek: Mark Buckingham Okładka: Glen Orbik, Laurel Blechman Tusz: Robert Campanella Kolor: Pam Rambo, Android Images Liternictwo: Bill Oakley Ilość stron: 32
Scena na wzgórzu. Techniczny zespołu Missing Lynx, który wkrótce ma zagrać koncert w miejscu, z którego pochodzą, sprawdza z towarzyszem, czy mikrofony działają w porządku. Nagle pojawia się mężczyzna, którzy strzela z broni umieszczonej na jego ręce, do technicznego, powodując natychmiastową śmierć. Zabójca ucieka.
Wayne Manor. Bruce przerywa czytanie gazety na wieść o tajemniczym zabójstwie technicznego zespołu. W międzyczasie przychodzi Alfred, który narzeka na Wayne'a, że ten nie umiał utrzymać porządku podczas jego nieobecności. Bruce z uśmiechem na twarzy mówi mu, że cieszy się z jego powrotu. Alfred również jest z tego zadowolony. Nagle ktoś puka do drzwi. Bruce otwiera drzwi, w których stoi James Gordon.
Hotel, w którym przebywa zespół Missing Lynx. Muzycy są zdruzgotani śmiercią ich technicznego i nie mają ochoty grać koncertu. Ich menadżer twardo ich przekonuje, że nie mogą tego zrobić, gdyż dużo na tym stracą i przyniosą na siebie gniew fanatyków. W tym samym czasie, na innym budynku stoi tajemniczy morderca, który celuje ze swojego urządzenia w menadżera stojącego w oknie. Ten jednak odchodzi i morderca rezygnuje ze strzału. Menadżer wpada na pomysł, by koncert był hołdem złożonym zmarłemu technicznemu. Proponuje również zespołowi, by napisali dla niego specjalną piosenkę.
Gordon rozmawiając z Waynem, oświadcza mu, że nie jest już komisarzem, gdyż sam z tego zrezygnował. Przyszedł do niego z powodu wyborów na burmistrza. Bruce reaguje entuzjazmem i mówi, że chętnie poprze Marion Grange. Gordon słysząc to, odpowiada zawiedziony, że sam będzie kandydował i przyszedł prosić Wayne'a o jego wsparcie. Zaskoczony Bruce próbuje się tłumaczyć ze swojego wcześniejszego stwierdzenia, jednak Gordon opuszcza mieszkanie. Bruce mówi Alfredowi, że Gordon to najlepsze co mogło spotkać Gotham i Batmana, dlatego będzie musiał się postarać, by został na miejscu policjanta.
Bruce, będąc w jaskini, bada sprawę śmierci technicznego zespołu Missing Lynx. Odwiedza go Robin, którego Batman pyta, czy podejrzewa kogoś w tej sprawie. Pomocnik mówi, że mógłby to zrobić fanatyk lub Johnny Lynx, pierwszy wokalista zespołu, który napisał większość hitów zespołu, a obecnie znajduje się w śpiączce. Batman wraz z Robinem wyruszają zbadać sprawę.
Samochód, który zmierza po odbiór członków zespołu, zostaje zaatakowany przez tajemniczego mordercę. Wyrzuca on kierowcę i narkomana. Podjeżdża pod miejsce, gdzie przez tłum fotoreporterów, zespół kieruje się do odjazdu. Menadżer przygląda się kierowcy przez okno samochodu i wydaje mu się, że skądś go zna. Limuzyna odjeżdża. Kierowca zaczyna przedrzeźniać zespół, gdy jeden z członków poznaje głos Johnny'ego Lynxa. Mordercą okazuje się być były członek zespołu, który obwinia za swój stan kolegów z zespołu i zamierza ich za to ukarać. Rozpędza samochód, jadąc wprost na przepaść i wyskakuje z limuzyny. Świadkami tej sytuacji byli Batman i Robin, którzy nie byli jednak w stanie uratować samochodu z zespołem, który wybucha po uderzeniu w skały. Nietoperz ściga Johnny'ego. W końcu łapie go na budynku, jednak Johnny radzi sobie z Batmanem bez większego problemu. Lynx zamierza zabić Batmana, w czym przeszkadza mu Robin. Batman korzysta z sytuacji i zadaje mocny cios przeciwnikowi, który zaczyna spadać z budynku. Nietoperz łapie Johnny'ego za rękę, jednak ten nie ma ochoty korzystać z oferty pomocy i wyrywa swoją mechaniczną rękę, po czym spada w dół. Johnny Lynx, który okazał się być cyborgiem, spada z ogromnej wysokości i ginie.
Ciężko wyrazić jednoznaczną opinie o tym komiksie. Z jednej strony koncept historii bardzo ciekawy - na członków popularnego zespołu poluje morderca, a nawet sam Batman nie ma żadnych konkretnych tropów co do tożsamości mordercy. Jednak, historia toczy się trochę za szybko, a sama jej konkluzja jest raczej na niskim poziomie - oto mordercą okazuje się były członek zespołu, o którym dużo wcześniej wspomina Robin. Końca można było się bardzo łatwo domyśleć. Gdyby autorzy np. rozłożyli historię na dwa numery i usprawnili motywację mordercy (i usunęli beznadziejny wątek cyborga - nie wiadomo jak się nim stał, co, jak i kiedy).
Dodam jeszcze, że scena upadku samochodu do przepaści z kombinacją słów piosenki lecącej z radia bardzo fajnie wypadła.