.: KOMIKS :: USA :: BATMAN: SHADOW OF THE BAT :: ROK 1992 :: BATMAN: SOTB #1 :.
BATMAN: SHADOW OF THE BAT #1
Tytuł historii:The Last Arkham, Part One Miesiąc wydania: Czerwiec 1992 (USA) Scenariusz: Alan Grant Rysunek: Norm Breyfogle Okładka: Brian Stelfreeze Kolor: Adrienne Roy Liternictwo: Todd Klein Ilość stron: 32
Wszyscy pensjonariusze Zakładu Arkham (zakładu dla niebezpiecznych szalenców) zostają tymczasowo przeniesieni do innych pomieszczeń, by po niedługim czasie wrócić do zupełnie przebudowanego Arkham. Nowy właściciel, Jeremiasz, postanowił zupełnie zmienić oblicze zakładu. Zamiast starych, budzących grozę murów powstaje nowy budynek, oparty na zasadzie labiryntu. Po zakończeniu budowy, zakład znów zaczyna tętnić życiem i szaleństwem swoich mieszkańców.
Przykładowe Strony:
Jednym z najgroźniejszych jest Mr. Zsasz - seryjny morderca, który najwyraźniej zupełnie nie dostrzega, że to co robił było złe. Nawet zamknięty w potężnie strzeżonej celi, o wymiarach tak małych, że ledwie może się poruszać, nie traci nic ze swojej pewności siebie. Ale nie jest on jedynym groźnym szaleńcem w Arkham. Są tu także inni, którzy lubią sprawiać kłopoty - Scarecrow, Korneliusz Stirk, który zjadał serca swoich ofiar, Edward Mallitt oraz... Batman!!! Ten sam Batman, który kilka dni temu był uznawany za obrońcę Gotham, teraz siedzi zakuty w kaftan bezpieczeństwa i za żadne skarby nie chce pojąć, że jest szaleńcem, człowiekiem, którego trzeba leczyć!!
W pierwszym numerze nowej serii główny bohater został zepchnięty na drugi plan, lecz nie zaszkodziło to historii. Wręcz przeciwnie. Ukazanie Mrocznego Rycerza dopiero na samym końcu jest dobrym pomysłem. Sposób, w jaki został on przedstawiony jest pomysłem jeszcze lepszym i dobrze, że nic nie wskazywało na takie zakończenie. W pierwszej części The Last Arkham w centrum uwagi znalazł się Jeremiah Arkham i to on zaszkodził historii, ponieważ jest przewidywalny. Jego szaleństwu brakuje oryginalności i już po przeczytaniu kilku stron wiadomo, czego się o nim dowiemy. Poza tym, w numerze tym debiutuje Zsasz, który został przedstawiony w sposób mało interesujący, niezapowiadający, jakim okropnym człowiek się okaże. Oznacza to, że kolejne numery będą zawierać niespodzianki dla czytelnika. Generalnie pierwsza część historii jest mało natchniona i opiera się na zaskoczeniu na ostatnich stronach. Kreska jest w porządku i nie mam nic więcej do powiedzenia.