.: KOMIKS :: USA :: BATMAN: SHADOW OF THE BAT :: ANNUALE :: BATMAN: SOTB ANNUAL #2 :.
BATMAN: SOTB ANNUAL #2
Tytuł historii:The Tyrant Miesiąc wydania: 1994 (USA) Scenariusz: Alan Grant Rysunki: Tom Raney, Joe Staton Okładka: Brian Stelfreeze Tusz: Tom Raney, Horacio Ottolini Kolory: Gina Going Liternictwo: Albert DeGuzman Ilość stron: 56
Elseworld opisujący rzeczywistość, w której Anarky walczy z tyranią sprawującego absolutne rządy nad Gotham Bruce'a Wayne'a i jego mentora, Jonathana Crane'a.
O co chodzi w elseworldach nie trzeba nikomu tłumaczyć. Nie trzeba też chyba przekonywać, że dzięki możliwościom, jakie daje ów gustowny znaczek na okładce, często właśnie wśród komiksów spod tego szyldu można znaleźć prawdziwe perełki. W końcu w Elseworldach nie trzeba przejmować się coraz bardziej poplątanym Uniwersum DC i można stworzyć dokładnie taką historię, jaką się chce. Niestety, każdy kij ma dwa końce, każda róża kolce, każdy Batman swojego Jokera, każdy... eee no tak. Chodzi mi o to, że wynikają stąd przypadłości, na które cierpią niestety niektóre elseworldy - stawianie przez autorów na spektakularne zmiany niż ciekawą fabułę i brak w owej fabule spójności. Z tej trudnej sytuacji - między wykorzystaniem potencjału, jaki daje "elseworld", zmarnowaniem szansy i popełnieniem ów błędów Alan Grant, jako zawodowiec wyszedł obronną ręką, choć nie bez kilku kontuzji... ale może po kolei.
Oto mamy świat po katastrofalnej III wojnie światowej - tak przynajmniej należy się domyślać. Informacje o tej wojnie są nieliczne, porozrzucane tu i ówdzie po całej historii.
Samo Gotham wydaje się ocaleć z tego konfliktu bez większych strat i z początku historia Batmana w tej rzeczywistości wygląda kropkę w kropkę jak ta, którą znamy - kino, Zorro, napad, rodzice Bruce'a padają martwi na ziemię... i w tym momencie świat robi korkociąg - zabójca kieruje pistolet na małego Bruce'a i zostaje powstrzymany przez... profesora Jonathana Crane'a, który będzie się od teraz opiekował osieroconym chłopcem. Nie trudno więc domyśleć się, że Batman, którego Bruce powoła do życia pod przewodnictwem Crane'a nie będzie tym samym bohaterem, z którym mieliśmy już przyjemność. Drugim wydarzeniem, które ostatecznie ustali tą alternatywną wersję Mrocznego Rycerza jest jego pierwsza walka z Jokerem (który pojawia się wyłącznie w tej krótkiej retrospekcji). Batman wygrywa, ale jego tożsamość zostaje ujawniona. Jednak zamiast zakończyć jego karierę, ta noc uczyniła z niego bohatera dla mieszkańców Gotham. Szybko poznali całą historię Bruce'a (śmierć jego rodziców utrwaliła kamera przemysłowa) i młody pogromca przestępców został wybrany dożywotnim przywódcą miasta.
Teraz, kilka lat później, Batman rządzi Gotham żelazną ręką. W imię walki z przestępczością stworzył w praktyce małe państwo totalitarne (brzmi jak niektórzy politycy, których znamy, prawda?). Naturalnym przeciwnikiem dla takiego Batmana jest oczywiście Anarky, który jest właściwie dokładnie tą samą postacią, co w "głównym" uniwersum tyle, że tu naprawdę istnieje tyrania, z którą należy walczyć. A jego sojusznikami, choć dalekimi od wymarzonych, stają się pozostali złoczyńcy z bogatej galerii wrogów Batmana. Najwyraźniej zupełnie inna historia tego świata nie przeszkodziła w powstaniu dokładnie tych samych przestępców, nie różniących się ani trochę od znanych nam wersji. To był raczej przykry zgrzyt, na szczęście zrekompensowany przez Crane'a, który dawno nie był tak złowrogi i krótki występ alternatywnego Jamesa Gordona (nie będę spoilerował:)).
Niestety, konfliktowi między Batmanem a Anarchem brak dramatyzmu - zredukowany w trakcie opowieści do roli pionka w rękach manipulującego nim od lat Crane'a Bruce nie przypomina za bardzo znanego nam Nietoperza, który zwykł pociągać samemu za wszystkie sznurki. Bez tego starcia charakterów, które znacznie lepiej wypadło już we wprowadzającej po raz pierwszy Anarcha historii cały komiks traci swoją wielką szansę. Mógł być świetną opowieścią o tym, jak władza korumpuje i studium charakteru Batmana poprzez pokazanie, kim mógłby się stać, gdyby przekroczył pewne granice, ale niestety - postacie są dość dwuwymiarowe, podział na dobrych i złych zbyt jasny i prosty. Nawet tragizm Batmana nie porusza tak, jak powinien.
Ostatnim nieprzyjemnym "zgrzytem" jest Alfred - wiemy, dlaczego Batman w tym świecie jest inny niż ten, którego znamy, dlaczego "przeszedł na ciemną stronę", ale co z Alfredem? Dlaczego pozwolił, by Crane wychował Bruce'a i wykorzystał do swoich celów? Dlaczego nie przeszkadza mu to, że Bruce stał się dyktatorem? Gdzie podziały się silny charakter i nieugięte zasady najsłynniejszego kamerdynera? Żadnego wyjaśnienia.
Po raz kolejny mamy więc wciągającą historię i ciekawy świat alternatywny, a mimo to duży, niewykorzystany potencjał. Ale też może głupio narzekać, skoro to dobra lektura, dostarczająca nie bezmyślnej rozrywki - przecież nie każdy komiks musi być od razu następnym V jak Vendetta.