.: KOMIKS :: USA :: SUPERMAN/BATMAN :: ROK 2004 :: SUPERMAN/BATMAN #13 :.
SUPERMAN/BATMAN #13
Tytuł historii:The Supergirl from Krypton, Part six: Hero Miesiąc wydania: Październik 2004 (USA) Scenariusz: Jeph Loeb Rysunki: Michael Turner Okładka: Michael Turner Kolor: Peter Steigerwald Liternictwo: Richard Starkings Ilość stron: 32
Szósta, ostatnia część niesamowitej historii z udziałem dwóch ikon komiksowej kultury.
Superdziewczyna z Kryptonu. Rozdział szósty - Bohater.
Myśli Batmana: "Clark Kent nie zawsze był Supermanem. Jako dziecko nie posiadał potężnych mocy. Mieszkał w Smalville, w Kansas i miał te same problemy co "normalni" chłopcy w jego wieku... Clark został wychowany przez Jonatana i Marthę Kentów."
Darkseid stoi plecami do klęczącego nad prochami kary Supermana. Przed nim otwarte Boom Tube.
Darkseid: "Twoja Supergirl nie żyje. Przybyła z nieba jako dar od planety, która dawno temu umarła. Tak jak jej świat, odeszła i ona. To będzie trudne dla ciebie. Doświadczać tego, że kolejny raz jesteś ostatnim Kryptonijczykiem. Sam we wszechświecie. Osierocona sierota. Ironię stanowi jednak to, że możesz obwiniać wyłącznie siebie..."
Myśli Supermana: "To metoda Darkseida. Przypomnieć mi, że ona jest rodziną. Jej ojciec był moim wujkiem - Zor-El, a zarazem bratem mojego biologicznego ojca Jor-Ela."
Myśli Batmana: "Kentowie wiedzieli, że ich chłopiec jest inny, że jest kimś wyjątkowym. Wszak niecodziennie znajdujesz dziecko w statku kosmicznym."
Darkseid po ciosie Supermana leci przez cale podwórze i wpada do stodoły. Superman leci za nim i zaczyna się ostra bitwa na pięści.
Superman: "Nie pozwalam Ci mówić o niej tak, jakbyś ją znał. Nie miało dla Ciebie znaczenia, że jak na swój wiek była wysoka. Blondynka. I miała najbardziej niebieskie oczy. Jej uśmiech... Zaraźliwy. Była nieustraszona. Miała ikrę."
Darkseid: "Nie mylisz się. Nic z tego nie miało dla mnie znaczenia. Ważne było to, że miała moc. Wspaniałą moc. I praktycznie nie korzystała z niej. Prowadziłaby cudowne życie jako kapitan mojej gwardii honorowej. Zastąpiłaby Big Bardę, która głupio postąpiła porzucając to stanowisko przed laty. Zamiast tego, moje promienie omega obróciły twoją kuzynkę w proch. Pozostało was mniej do pochowania."
Myśli Batmana: "Nauczyli go nie tylko rozwagi w używaniu swoich mocy, ale wpoili także to, kiedy ma ich używać. Kentowie nie chcieli, by ktokolwiek dowiedział się o Clarku i zabrał go im. Największa moc na planecie trzymana w ukryciu na małej farmie w Kansas."
Zjawia się Wonder Woman i osłaniając powalonego ciosem Supermana odbija swoimi bransoletami promienie Darkseida, które powracając do swojego właściciela ogłuszają go.
Superman: "Trzymaj się od tego z daleka, Diano!"
Myśli Batmana: "Znaleźli stare okulary Jonathana Kenta i zrobili z nich proste, ale skuteczne przebranie. Kiedy dorósł, Clark zwiedził świat. Rozpoczął też ratować życia. Stał się tajemniczą postacią, która może powstrzymać powódź lub uwolnić dziecko z płonącego budynku. Martha Kent trzyma album z wycinkami o swoim synu. Clark założył swój uniform dopiero jako dorosły człowiek."
Superman chwyta Darkseida i przebijając sufit unosi go w przestrzeń kosmiczną w stronę słońca, by zwiększyć swoje moce. Obserwuje to przykucnięty nad prochami Kary Batman.
Superman: "Nie wiesz nic na temat cudowności życia, Darkseid. Prosta radość wypływająca z jedzenia szarlotki z waniliowymi lodami. Jazda w kabriolecie podczas ciepłej letniej nocy. Ucieczki z domu w szczere pole. Chrzęst świeżo spadłego śniegu pod stopami. Magia kina. Drgające obrazy w ciemnym kinie. Zapach prażonej kukurydzy. Muzyka. Słuchanie piosenki, która przypomina stare czasy. Zaproszenie na koncert promenadowy. Wolny taniec w przytuleniu. Dreszcz pierwszego pocałunku. Bolesne przeżycia zakończenia pierwszego romansu. Niedzielny obiad z rodziną. Bezpieczny powrót do domu."
Darkseid: "Wystarczy. Paplasz bez końca jak dziecko wyliczając kawałki nic nie znaczącej banalności."
Superman: "Ona już nigdy się nie zaśmieje..."
Darkseid: "Porozmawiaj ze mną o widowisku, jakim jest wojna. O wspaniałym uczuciu, które odczuwasz kiedy rozgramiasz swojego wroga. To są rzeczy, które liczą się w życiu."
Myśli Batmana: "Kiedy Superman pierwszy raz pokazał się publicznie, nie wiedzieliśmy skąd pochodził. Wydawał się być zwykłym człowiekiem z niezwykłymi mocami, który tylko chciał pomóc innym. Dobra siła nie do zatrzymania jakiej świat do tej pory nie widział. Nie wiedzieliśmy, że jest "obcym", że jego moce pochodzą z żółtego słońca jakby on były żywą słoneczną baterią. Umiał tylko pomagać, ale aż tyle mocy w jednej istocie przerażało niektórych ... Chcieli go powstrzymać. Chcieli jego śmierci."
Darkseid i Superman mocno się okładają w pobliżu słońca. Sprzyja to rzecz jasna wymianie zdań.
Superman: "Oczywiście, nic z tego co powiedziałem nie ma dla ciebie znaczenia. Ty znasz jedynie śmierć. Ciemność, która nie przyniosła ci niczego."
Darkseid: "To czyni mnie bogiem."
Superman: "Nie. To uczyniło cię bezbronnym."
Darkseid: "Coś ty zrobił?!"
Superman powstrzymuje cios Darkseida i mocnym chwytem uszkadza jego rękę. Darkseid jest zdziwiony mocą eSa. Superman atakuje teraz Darkseida ze wzmożoną siłą. Darkseid traci przytomność.
Darkseid: "Jam... jest... Darkseid."
Superman: "Tak. Ale pokonanym w imię Supergirl."
Superman chwyta nieprzytomnego Darkseida i robi skok w Boom Tube.
Superman: "Znasz to miejsce, nieprawdaż? Ostateczna bariera na krańcach przestrzeni kosmicznej. Ściana Źródła (Source Wall). Przez wiele lat próbowałeś poznać sekrety ostatecznej mocy pochodzącej z "drugiej strony". Ale nigdy nie poznasz odpowiedzi... Tak samo jak ci, którzy są tu pogrzebani. Tu właśnie przynależysz. Wraz ze wszystkimi innymi niepowodzeniami we wszechświecie."
Superman wbija nieprzytomnego Darkseida w Ścianę Źródła obok innych postaci.
Przykładowe Strony:
Myśli Batmana: "Zastosowali na próbę konwencjonalne środki... Kule odbijały się od niego. Później były rakiety. Bomby atomowe. A kiedy poznali działanie kryptonitu, pomyśleli, że znaleźli wreszcie sposób, by zniszczyć Clarka. Ale mylili się. Największą słabością Supermana nie jest jakiś kosmiczny kamień. Jego słabość jest bardziej ludzka. To jego serce."
Smalville. Liga Sprawiedliwości (Justice League of America lub JLA). Znajomi, przyjaciele. Superman jest zaskoczony tym, że są tutaj i pomagają ogarnąć bałagan, który pozostał po jego walce z Darkseidem.
J'onn J'onzz (Martian Manhunter): "Z twoimi rodzicami wszystko w porządku. Podczas całego zajścia znajdowali się w mieście."
Superman: "Nie musieliście tego robić."
Flash: "Tak, musieliśmy. Diana powiedziała nam, co się stało. Liga kupiła nowy traktor dla Kentów i Zielona Latarnia (Green Lantern) transportuje go już z Granville."
Wonder Woman: "Cieszę się, że wróciłeś bezpiecznie. Czy Darkseid...?"
Superman: "Jest tam, gdzie już nigdy nie będzie nam sprawiał kłopotu. Czy to...?"
Batman: "Wszystko, co udało mi się znaleźć." - Batman podaje Supermanowi kryształ.
Wieczorem Superman udaje się na Themyscirę.
Superman: "Rood eht laesnu."
Superman po wypowiedzeniu odpowiednich słów wchodzi przez specjalne wejście do sekretnego pokoju w którym na łóżku widać siedzącą dziewczęcą postać. Dziewczyna jest cała i zdrowa. To... Kara Zor-El!!!
Myśli Batmana: "Supergirl nie żyła. Teraz pozostała już tylko jedna osoba, której musimy o tym powiedzieć... Kara Zor-El."
Superman zaczyna rozmowę z roztrzęsioną dziewczyną.
Kara Zor-El: "Mam nadzieję, że dobrze zrobiłam."
Superman: "Dowiemy się tego w nadchodzących miesiącach. Póki co, tutaj jesteś bezpieczna i nikt cię nie znajdzie."
Kara Zor-El: "Darkseid...?"
Superman: "Nie będzie cię już więcej niepokoił."
Kara Zor-El: "Zgaduję, że powinnam ci podziękować."
Superman: "Niełatwo jest umierać. Doświadczyłem tego osobiście."
Kara Zor-El: "Tak się bałam..."
Superman: "Mogę wyjawiać ci sekret? Za każdym razem, gdy zakładam pelerynę, dostaję lekkiego stracha."
Kara Zor-El: "Mówisz tak tylko dlatego, by mnie uspokoić."
Superman: "O ile wiem, to trzeba nie lada odwagi, by stawić czoła Darkseidowi i jego promieniom omega."
Kara Zor-El: "I nawet jeżeli Darkseid odszedł, co z Luthorem, Brainiackiem lub Jokerem gotowymi się pojawić? Czy planujesz teleportować mnie za każdym razem, kiedy coś mi grozi? Ty masz życie. Możesz być Clarkiem, albo Kal-Elem albo Supermanem. Kim ja powinnam zostać?"
Superman: "Nie potrafię na to odpowiedzieć. To, czy chcesz być Supergirl, czy amazońską wojowniczką, albo "nie-tak-zupelnie-normalną" nastolatką żyjącą nigdzie indziej jak w tym "nie-tak-zupełnie-normalnym" świacie - to musi być twoja decyzja, Karo... Ze swojej strony zapewniam cię, że cokolwiek postanawiasz, ja będę przy tobie."
Myśli Supermana: "Darkseidowi nigdy nie należało ufać. Właśnie dlatego kazałem Karze latać nad krajem w zaprojektowanym dla niej kostiumie Supergirl. Machanie czerwoną peleryną przed jego twarzą przyniosło reakcję, której oczekiwaliśmy. Zaatakował. Minęły tygodnie, a ja wciąż nie mogę przestać myśleć o tym, jak przerażona była Kara myślą, że pewnego dnia może po nią przybyć Darkseid."
Superman i Batman rozmawiają w fortecy samotności w Hall of Krypton.
Batman: "Czy wszystko z Tobą w porządku?"
Superman: "To była najtrudniejsza rzecz, jaką miałem kiedykolwiek do zrobienia."
Batman: "Masz na myśli łomot jaki spuściłeś Darkseidowi?"
Superman: "Czy wiesz, że kiedy pomyślał, że mógłby zabić Karę, nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia? Uczynił wszystko prostszym."
Batman: "Więc... O co chodzi?"
Superman: "Pamiętam, że kiedy rozpoczynałem naukę w collegu, mój tata napisał do mnie list. Opisał jak on i moja mama wykonywali swoją rodzicielską robotę. Chcieli wychować mnie na porządnego człowieka. I ile dla nich znaczył pewien poranek, kiedy ich jedyny syn był gotów powiedzieć "do widzenia". Nie wychowałem Kary. I prawdą jest, że dopiero co się poznaliśmy. Trzymałem ją jednak cały czas blisko siebie, zbyt blisko - dzięki temu nie czułem się taki samotny - i doprowadziłem tym samym do czegoś zupełnie przeciwnego niż chciałem. Doprowadziłem do tego, że nie mogła decydować o własnym życiu, o własnym losie. Spostrzegłem to zbyt późno, na długo po tym, kiedy to już była gotowa powiedzieć "do widzenia"."
Superman: "Tak jak obiecała Wonder Woman, Diana strzegła Kary. Dosłownie. Używała systemu satelitarnego JLA. Kiedy Supergirl wleciała wprost pod promienie omega Darkseida, Diana teleportowała ją stamtąd w bezpieczne miejsce używając do tego celu portalu, a na jej miejsce wysłała prochy."
Myśli Batmana: "Ten plan ... jego konfiguracja ... śmierć Supergirl ... to cały Clark. To był jego pomysł. Wiedział, że Darkseid stanie się zbyt pewny siebie, gdy tylko uwierzy, iż swoimi promieniami omega zabił Karę. A to był punkt, którego oczekiwał Superman, by w pełnej gotowości ruszyć do walki."
Batman: "Clark. Od nocy, kiedy to znalazłem Karę w Gothamskim porcie, próbowałem zrozumieć twoje zachowanie. Byłeś nadopiekuńczy, a wręcz nastawiony wrogo wobec wszystkich, którzy mogliby ją skrzywdzić. Jedynie co mogłem zrobić, to próbować wyobrazić sobie, jak by to było, gdyby nagle został odnaleziony żywy Jason Todd."
Superman: "Przepraszam Cię, za mieszanie w to Jasona."
Batman: "Zapomnijmy o tym. Przynajmniej teraz już wiem, że tej sprawy nie powinienem porównywać do sytuacji z Jasonem. Bardziej przypomina mi sytuację z Dickiem Graysonem, kiedy to postanowił, że chce dorosnąć i rezygnując z bycia Robinem został Nightwingiem, tym samym separując się ode mnie. Nasz zespół się rozpadł. Ciężko mi było rozstać się z nim."
Superman: "Kara jest bezpieczna na Paradise Island. Jakiekolwiek życie ona wybierze..."
Do pomieszczenia wchodzi Kara Zor-El. Inormuje Kal-Ela, że podjęła już decyzję. Wybrała wreszcie, kim i gdzie chce być.
Wyspa amazonek. Kara, Superman, Batman, Wonder Woman i rzesza pozostałych bohaterów uniwersum DC. Odbywa się spotkanie, na którym Superman zamierza "zaprezentować" Supergirl.
Myśli Batmana: "Nie przypominam sobie, by ktoś inny zrobił coś takiego... Ale to cały Clark."
Superman: "Wiem jak bardzo jesteście wszyscy zajęci, ale wygląda to tak, jakbyśmy potrafili zebrać się razem jedynie na pogrzeby. Dzisiaj, cieszę się, że mogę to powiedzieć, będzie inaczej. Dzisiaj poznacie moją kuzynkę, Karę Zor-El. Supergirl!"
Kara Zor-El: "Szczerze powiedziawszy, nie jestem pewna, czy zasłużyłam sobie na korzystanie z tego imienia czy chociażby noszenie tego stroju. Ale mam nadzieję, że z pomocą was wszystkich, zasłużę na to."
Następnie Kara zwraca się do nastoletnich tytanów z Superboyem na czele, podkreślając podobieństwo wieku i licząc na czekającą ja przy nich zabawę. Dodaje, że chciałaby się spotkać z JSA i poznać bliżej Stargirl. Jest szczęśliwa z wyboru, jaki dokonała. Superman dopowiada, że jest pewny, że zrobi wszystko co powiedziała, a nawet więcej. Przecież każdy z nich na swój własny sposób walczy o lepsze i bezpieczniejsze jutro. Bo czy jest lepsza rola dla niej niż dążenie do bycia bohaterem? Kara po tych słowach uśmiecha się i dziękuje wszystkim za ich wsparcie i obecność.
Myśli Supermana: "Rozpocząłem tę podróż myśląc o tym, jak bardzo jestem samotny, a dzięki tej nastolatce nigdy już się nie będę tak czuł. Witamy cię w naszym wszechświecie, Karo Zor-El."
Myśli Batmana: "Jakkolwiek... Podejrzenia, które żywiłem w stosunku do Kary - myślę że tym razem odłożę je na bok i zaufam instynktowi Clarka."
Kolorowy, szczęśliwy Happy End. Wielkie wejście starej/nowej gwiazdy za nami. I nie mogło być inaczej. Powrót Supergirl na scenę komiksową niezwykle efektowny i udany. Nie obyło się bez drobnych potknięć, ale według mnie nie ma dzieł doskonałych. Są jedynie takie, które ocierają się o doskonałość (to zresztą bardzo subiektywne i abstrakcyjne pojęcie). Tu o doskonałości mowy nie ma, i nie musi być, natomiast - co ważne - dostajemy sześć zeszytów komiksowych przynoszących dobrą zabawę. Historia wciąga, a graficzna strona powala. Cóż dodać? Życzę miłego czytania i emocji, których sam doświadczyłem.