.: KOMIKS :: USA :: SUPERMAN/BATMAN :: ROK 2004 :: SUPERMAN/BATMAN #12 :.
SUPERMAN/BATMAN #12
Tytuł historii:The Supergirl from Krypton, Part five: Traitor Miesiąc wydania: Wrzesień 2004 (USA) Scenariusz: Jeph Loeb Rysunki: Michael Turner Okładka: Michael Turner Kolor: Peter Steigerwald Liternictwo: Richard Starkings Ilość stron: 32
Piąta część niesamowitej historii z udziałem dwóch ikon komiksowej kultury.
Oj, będzie się działo...
Superdziewczyna z Kryptonu. Rozdział piąty - Zdrajca.
Myśli Supermana: "Zostałem zdradzony. Z pomocą Batmana, Wonder Woman i Big Bardy, zaatakowaliśmy Apokolips. Świat Darkseida, by ocalić moją kuzynkę, Karę Zor-El. Kara jest pod kontrolą Darkseida. Batman ostrzegał mnie. Twierdził, że nie można ufać Karze. W przeciwieństwie do Batmana... muszę ufać tej dziewczynie."
Kara trzyma w mocnym uścisku poturbowanego Supermana. Darkseid mówi jej, by się nie wahała i zabiła eSa. Superman prosi, by przestała.
Demon Dog dziwnie się zachowuje. [Czyżby Batman utkwił mu w przełyku? Ponoć nietoperze są ciężko strawne...] Jeźdźcy stojący obok zastanawiają się, co jest nie tak z bestią. Jeden z nich mówi, że pies połknął Batmana w całości i może to stanowi problem.
Wonder Woman żąda, by Furie puściły Big Bardę. Przecież to jej pożądają. Big Barda krzyczy, by się nie poddawała. Nigdy.
"Wiara." Kara: "Jak sobie życzysz, lordzie Darkseid!" Mocno ciska Supermanem. Pęd jest tak duży, iż Superman zostaje wyrzucony przez okno poza pałac.
"Nadzieja." Pies po ciężkich konwulsjach pada martwy przed strażnikami. Są zaskoczeni.
"Rodzina." Wonder Woman udaje się pochwycić swym lassem Granny Goodness i mocno obwiązać je wokół babcinej szyi. "Nie podoba mi się ta gra, Brado, czas zmienić zasady."
Superman wpada w płomienie wydobywające się z szybu.
Batman wychodzi z pyska pokonanej bestii. Każe zaskoczonym jeźdźcom zdejmować zbroje.
Nawet po tym wszystkim co się wydarzyło, Superman wciąż wierzy w pewne wartości, w zasadach których wychowali go rodzice Jonathan i Martha Kentowie. Niezależnie od wątpliwości Batmana, jest też pewny, że wróci z Karą na ziemię.
Wonder Woman przyciąga do siebie babcię. Unieruchomiona lassem uwiązanym wokół jej szyi, jest na łasce Wonder Woman, a ta żąda od niej, by rozkazała swoim Furiom odłożyć broń, inaczej zginie jako pierwsza.
Kara wlatuje w płomienie, w których znalazł się Superman. Zamierza wykonać rozkaz Darkseida należycie.
Kara Zor-El: "Wraz z twoją śmiercią, kuzynie, moje życie rozpocznie się tu, na Apokolips."
Myśli Batmana: "Od kiedy Kara przybyła, wiem, że Clark myśli, że nie rozumiem jego przywiązania do niej. Podczas gdy ja, tak naprawdę, rozumiem to zbyt dobrze. Clark wspomniał Jasona. Przed laty, Jason Todd był moim partnerem. Dziecko, które chciało tylko być Robinem, cudownym chłopcem. Zabił go Joker. Wtedy... Kilka miesięcy temu, zostałem zaatakowany... Mój wróg wydawał się być Jasonem. Starszym. Zmartwychwstałym. Zdecydowanym na zemstę. Znów zobaczyć go żywego... Ciężar, który niosłem po jego śmierci... Miłość, którą go obdarzyłem..."
Myśli Supermana: "Ona jest potężna." Przeczuwa, że czeka go ciężkie starcie. A chce za wszelka ceną go uniknąć. Niestety, Kara nie odpuszcza.
Superman: "Karo. To Darkseid kontroluje twój umysł. Nie jesteś sobą."
Kara Zor-El: "Nie znasz mnie. Wiesz tylko to, co chcesz wiedzieć."
Kara atakuje swoimi promieniami z oczu Supermana. Superman odczuwa ten cios i zdaje sobie sprawę, że być może Kara posiada większą moc od niego. Musi zmienić taktykę. Próbuje stosować sposób myślenia Batmana. Przede wszystkim, musi spasować z emocjami wobec Kary. Jego przywiązanie do niej zakłóca trzeźwy osąd sytuacji. W tym samym czasie Kara drażni eSa mówiąc, że przebywanie na Ziemi uczyniło go zbyt miękkim.
Myśli Supermana: "Kara zamierza mnie zabić."
Myśli Batmana: "Nie mogłem walczyć z Jasonem. Ale, to nie był Jason. Jedynie ktoś, kto za niego się podawał."
Batman wspomina, jak rozszyfrował wroga, który podawał się za Jasona. Szok wywołany tym spotkaniem miał go osłabić, lecz wściekłość i zdrowy rozsądek wzięły górę.
Kara Zor-El: "Darkseid powiedział, że nie sprostasz wyzwaniu."
Myśli Supermana: "Bądź gotów. To słowa Batmana, które powiedział po przybyciu na Apokolips."
Najwyraźniej do Supermana dotarło, co miał na myśli Batman, wzbudzając u niego czujność. Czy właśnie to przewidział zamaskowany detektyw? Czy spodziewał się podobnych problemów? Teraz nie ma czasu na dywagacje. Kara spuszcza potężny łomot eSowi i ten musi podjąć desperacki krok w akcie samoobrony. Superman wkłada na palec pierścień z Kryptonitem, który nosi zabezpieczony ołowiem w klamrze u paska. Nie pamięta, kiedy ostatnio go używał. Wie, że to jedyny sposób jaki mu pozostał, by przeżyć. To droga Darkseida. Jego serce jest rozdarte.
Kara Zor-El: "Twoje uczucia... Twoje przekonania... Zamgliły twój osąd."
Superman wkłada całą siłę w cios, który współgrając z mocą Kryptonitu umieszczonego w pierścieniu na jego palcu trafia w Karę.
Myśli Batmana: "Pomimo wielu obaw, które mam, ufam Clarkowi."
Tymczasem w sali tronowej Darkseida pojawia się Batman. Żąda, by ten uwolnił Karę Zor-El, bo inaczej pozostanie królem bez królestwa. Darkseid mówi, że wątpi by bitwa pomiędzy dwoma Kryptonijczykami przyniosła aż takie zniszczenie. Batman wyprowadza go z błędu informując, że to o jego arsenał mu chodzi. Aktywował właśnie "piekielne-zarodniki". Mother Box wyjaśniła mu wszystko i to pozwoliło rozkodować umieszczone w arsenale Darkseida "bomby". Są obecnie w stanie uzbrojenia. Darkseid twierdzi, że Batman blefuje, na co ten podaje mu kod zabezpieczający. Przy okazji dodaje, że zmienił kod. Każda z bomb ma ogromną moc, więc co zostanie z Apokolips, kiedy wysadzi je wszystkie jednocześnie, a jest ich ponad pięćset - pyta Batman zaskoczonego Darkseida. Po tym Batman atakuje potężnego Darkseida nie bacząc na konsekwencje takiego ataku. Ma na sobie zbroję, którą zabrał jeźdźcy demonicznego psa - zdaje sobie sprawę, że to niewiele. Darkseid się wkurza.
Darkseid: "Jak śmiesz..."
Mocnym ciosem wbija Batmana w ziemię. Cios jest mocny. Nawet zbroja wraz z Mother Box wydają się niewystarczającą ochroną przed atakiem rozwścieczonego Darkseida, który nabiera pewności, że Batman jednak nie blefuje. Batman za to wie, że Darkseid tylko się z nim bawi. Bije go dla przyjemności.
Przykładowe Strony:
Batman wie, że Darkseid jak i on jest strategiem. Nawet w tym momencie kalkuluje wynik. Zdaje sobie sprawę, że "piekielne-zarodniki" są ważniejsze. Darkseid odgraża się Batmanowi, że może go zniszczyć jednym podmuchem swoich promieni omega. Batman przytakuje, że i owszem, ale nie powstrzymałoby to bomb. Darkseid żąda, by Batman rozbroił bomby. Łapie Batmana za szyję i mocno przyciska do ściany. Ten nadal obstaje przy swoim. Czeka, aż Darkseid zgodzi się na jego warunki - uwolni dziewczynę i pozwoli jej "być sobą". W końcu Darkseid przystaje na warunki Batmana. Następnie Darkseid puszcza sponiewieranego Batmana. Ten osuwa się na ziemię.
Darkseid: "Gdyby to Kryptonijczyk lub Amazonka podjęli tą grę, przegraliby. Oni nie mają odpowiedniej siły charakteru, by dla osiągnięcia sukcesu zniszczyć całą planetę. Ale ty... Jesteś człowiekiem. Zabijacie się nawzajem, by tylko zwyciężać bitwy. To godna podziwu cecha. Zabierz dziewczynę. Nie zrobię żadnego ruchu przeciwko niej."
Wchodzący do sali Superman oznajmia, że dopilnuje, by Darkseid dotrzymał słowa. Na rękach niesie nieprzytomną Karę. Zauważa też, że serce Batmana ledwo bije. Niedowierza, że zmierzył się on z samym Darkseidem. Po chwili dołączają do nich Wonder Woman i Big Barda. Całe i zdrowe. Big Barda próbuje pomóc Batmanowi wstać, dodając, że Mother Box wyleczy jego rany. Batman jednak nie chce pomocy. Twierdzi, że poradzi sobie sam. Prawdziwy twardziel. Odwrócony tyłem do całej gromadki Darkseid przemawia. Chce, by Batman rozbroił bomby i by wszyscy opuścili jak najszybciej Apokolips. Superman mówi więc, by wracali do domu. Batman dodaje w myślach, że Superman zawsze musi mieć ostatnie słowo. Zaś Superman podziwia w myślach odwagę Batmana, dziwiąc się, czemu to jego, nie Batmana nazywają superczłowiekiem.
Jakiś czas później. Wyspa Amazonek - Themyscira. Wyspa Raj. Ekipa w komplecie, poza Big Bardą, która zdecydowała się wrócić do jej domu i męża, Scotta, a zarazem Mister Miracle'a. W wystrojonym kwiatami pokoju, przy łóżku z Karą siedzi Superman, a za nim stoją Wonder Woman oraz Batman z ręką w gipsie. Superman rozumie teraz dokładnie czemu Barda chciała wracać do domu, by być z rodziną. Kara otwiera oczy. Widzi uśmiechniętego Supermana. Mówi, że to wszystko co się działo, było dla niej jednym długim koszmarem i jedyne co pamięta to to, że próbowała wrócić do domu. Superman ją uspokaja. Mówi, że znów są razem. Ponadto, przy pomocy Mother Box oraz Amazońskiej nauki zostało przywrócone jej zdrowie. To był pomysł Diany, by pojawili się w pokoju, zanim Kara odzyska przytomność. Ukłon w stronę Kary. Kara dodaje po chwili, że przykro jest jej niezmiernie z powodu tego, co się stało. Ściskają się z Supermanem.
Wieczór. Nad grobem Lyli czuwa Kara. Nagle zaczyna mówić do zmarłej. Mówi, że bardzo tęskni za nią, bardziej, niż Lyla mogłaby sobie to wyobrazić. Była jej pierwszą przyjaciółką. I zarazem osobą, która zaakceptowała ją (Karę) bez jakichkolwiek wątpliwości. Być może dlatego, że jako Harbinger [Zwiastun] zobaczyła w niej coś, co było interesujące. Teraz zamierza to odnaleźć. Do Kary podchodzą Wonder Woman, poobijany Batman i Superman. Kara dziękuję Dianie za wszystko. Diana w zamian odpowiada, że powinny częściej rozmawiać o tym, co Kara chciałaby zrobić ze swoim życiem. I oznajmia swoja gotowość do tych rozmów. Jednocześnie informuje Karę, że zawsze ja będą strzec.
Kara zwracając się do Batmana: "Alura!"
Batman: "Co?"
Kara Zor-El: "Zapytałeś mnie kiedyś, czy pamiętam, jak moja matka miała na imię. Stopniowo pamięć mi powraca. Jej imię to Alura. Jeśli to wciąż jest dla Ciebie istotne..."
Batman: "Tak, jest."
Tym razem Kara zwraca się do Supermana: "Jestem gotowa". Po chwili oboje szybują już na niebie. Batman na dole rozmyśla. Wie, ile dałby, by mieć z powrotem Jasona przy sobie. I gdy o tym myśli, jest w stanie zrozumieć zachowanie Supermana i jego niezachwiane stanowisko w sprawie Kary.
Superman i Kara udają się do twierdzy Supermana.
Myśli Supermana: "Kiedyś zwykłem myśleć o tym miejscu jako o mojej twierdzy samotności. Odkąd pojawiła się Kara, wszystko uległo zmianie. Czasami chciałbym, aby moi rodzice z Kryptona żyli. Podobałoby się im tu dzisiaj..."
Nagle do zamyślonego pod pomnikiem rodziców Kal-Ela podchodzi Kara w nowym stroju. "I co o tym myślisz?"- pyta eSa. Superman odpowiada, że wołałby raczej wiedzieć, co ona o tym myśli.
Kara Zor-El: "Szczerze? Jestem rozdarta. Pamiętam w co przemienił mnie Darskeid..."
Superman próbuje jej wytłumaczyć, kim jest Darkseid. A jest manipulatorem. Do swojej dyspozycji ma czary, hipnotyzerów i naukowców, których zadaniem jest złamać jej ducha. Mówi, by zapytała Big Bardy co ona wraz z Scottem musieli przecierpieć z powodu Darkseida. Darkseid jest zły. Nie ona. Ale Karę gnębi inne pytanie - na ile to był wpływ Darkseida, a na ile wydobycie jedynie ciemności, którą w sobie nosi. Superman mówi, że on zna odpowiedź, a teraz chce jej przedstawić pewne osoby.
Oboje wznoszą się w powietrze i kierują się w stronę farmy Kentów. Tym razem Kara Zor-El ma na sobie swój nowy uniform, kolorystycznie identyczny z uniformem Supermana - ma nawet takie samo logo. Kara mówi, że podoba jej się ten nowy strój. Superman odpowiada, że cieszy się, ponieważ jego mam go zrobiła.
Myśli Supermana: "Bruce znalazł kilka koców w statku kosmicznym Kary. To niezwykłe co moja matka potrafi zrobić przy pomocy igły, nici i moich promieni."
Superman: "Witaj w Smalville."
Kara Zor-El: "To tu dorastałeś?"
Superman: "Nie widzę nigdzie ani mamy ani taty. Nie ma też ciężarówki. Może wybrali się do miasta."
Kara Zor-El: "Z tego co pamiętam... Porównując to miejsce do Kryptonu... Ono jest zupełnie... inne."
Superman: "Powinniśmy wejść do środka i zaczekać. Przy odrobinie szczęścia trafimy na ciasteczka..."
Kara Zor-El: "Nie..."
Superman wraz z Karą wchodzą na ganek. Superman zamierza właśnie chwycić klamkę w drzwiach, gdy te roztrzaskują się w drobny mak i wyłaniająca się z otworu wielka ręka zadaje mu silny cios. Siła ciosu niesie go przez podwórze. Ląduje na traktorze, który ulega zniszczeniu w wyniku kolizji z eSem. Z otworu powstałego po rozwaleniu drzwi wylania się Darkseid.
Darkseid: "Dałem swoje słowo, że zostawię dziewczynę w spokoju. Jednakże twoja śmierć jest czymś, co zbyt długo się odwleka, Supermanie."
Po tych słowach Darkseid strzela w kierunku otumanionego eSa swoimi promieniami omega. Nagle nadlatuje Kara Zor-El i własna piersią zasłania niespodziewającego się uderzenia Supermana. Przyjmuje całą energię promieni na siebie i po chwili rozpadając się w proch znika.
Darkseid stoi triumfując nad zrozpaczonym eSem, który klęcząc trzyma w dłoniach proch. Tylko to pozostało po Karze Zor-El.
Ciężko mi jest oceniać czysto obiektywnie kogoś, kogo twórczość tak cenię. Mam na myśli Michaela Turnera. Jego rysunki są... monumentalne. Udowadnia to w każdym kolejnym zeszycie komiksowym, który rysuje. Lub raczej - rysował. Bohaterowie - jak na większość amerykańskich herosów przystało, są zazwyczaj umięśnieni i wysportowani. Może to drażnić czytelnika, który nie jest za pan brat z amerykańską kulturą komiksową, której to filarem są właśnie superbohaterowie. Pomijając ten aspekt, pozostaje sam styl. W rysunkach Turnera jest coś, co urzeka. Niechlujnie z pozoru wyglądające kreski tworzą wspaniałe tła, a może raczej zarys czegoś, co wyobraźnia dopełnia. Ale to nie tylko tła. To samo dotyczy często "pomnikowych" postaw bohaterów, czy niesamowitych projektów pojazdów, budynków, lub futurystycznych światów. Trzeba być wizjonerem, a do tego artystą, by tak władać ołówkiem.
Akcja - czuć, że zbliża się kulminacyjny punkt całej historii. Zrobiło się naprawdę gorąco. Często pod wydawałoby się "płytką" historią ukrywają się ważne tematy - zaufanie, odpowiedzialność, troska, wierność i zdrada. Oraz zrozumienie - bo czyż nie najlepiej rozumie ten, kto sam doświadczył tego samego? Czy przyjaźń wystawiona na ciężką próbę i tym razem zwycięży? Na to i na wiele innych pytań odpowiedź znajduje się w kolejnym, ostatnim już numerze historii Superdziewczyna z Kryptonu.