Tytuł historii:Strange Company Miesiąc wydania: Kwiecień 1991 (USA) Scenariusz: Chuck Dixon Rysunki: Tom Lyle Tusz: Bob Smith Kolor: Adrienne Roy
Nasi bohaterowie docierają do Hong Kongu i udaje im się schwytać jednego z Ghost Dragons. Lady Shiva zmusza jeńca do wskazania miejsca, gdzie wyląduje samolot Sir Edmunda i już wkrótce cała trójka wyrusza na miejsce lądowania. Udaje im się zaobserwować wyładunek broni i zaczynają śledzić bandytów. Tymczasem broń biologiczna zostaje dostarczona Edmundowi, który szykuje się do opuszczenia Hong Kongu. Zamierza się przenieść ze swoją działalnością do Gotham City, a uwolnienie dżumy ma być "prezentem pożegnalnym" dla Hong Kongu. Równocześnie trwa załadunek potężnej ilość heroiny, która ma zapoczątkować interesy Edmunda w Gotham. W międzyczasie Robin kontynuuje naukę walki, tym razem pod okiem Lady Shiva, cały czas przygotowując się do ostatecznej rozgrywki z Sir Edmundem i jego Ghost Dragons...
Mamy okazję się napatrzeć na Sir Edmunda. W komiksie pojawia się dość często, ale jest tak nudny, że lektura przelatuje szybko i nic z niej nie zostaje. Opowiastka, jakich wiele, nudno. Jedyny plus to Robin i jego trening z Shivą. Pozostałe sceny walki... Cóż, jak typowe sceny walki, natomiast połączone z przemyśleniami chłopaka, starcia z artystką - to już coś. Za mało jednak, by uratować komiks od sztampy. Szkoda, bo można było wykroić coś dobrego.