Cataclysm rozpoczął się jak u Hitchcocka, czyli w tym, przypadku dosłownie, od trzęsienia ziemi. Niestety później napięciu już nie rosło, ale spadało i tylko drobne elementy sprawiały, że poszczególne części historii można było uznać za dobre.
Robin #53 rozwiązuje sprawę Quakemastera, ale niestety, jeżeli zakończenie takich wydarzeń jak
Cataclysm odbywa się w nie głównych seriach, to i samo zakończenie jest przeciętne. Tak samo jest w tym przypadku. W
Robin #53 mamy już nadmiar walki i nawet próby ratowania ludzi przez Batman nie są czymś bardzo interesującym. Trochę szkoda, że to nie Nietoperz pokonał Brzuchomówcę, wtedy pokonanie złoczyńcy miałoby większe znacznie, a tak nie wydaje się warte większej uwagi.
Ocena: 3,5 nietoperka
Poprzednia Strona