W szkole Tim stara się porozmawiać z Zoanne ale ta go ignoruje więc bierze ją siłą i zanosi do pustej sali gdzie mogą w spokoju porozmawiać. Przeprasza ją za to że po uratowaniu nie zadzwonił za nią zasłaniając się faktem że nie jest przyzwyczajony do faktu że ktoś może się o niego martwić. Mówi również o pocałunku który dostał od dziewczyny ale ta jest nieco zawstydzona tym faktem więc zgadza się pójść z chłopakiem w piątek do kina i na kolacje gdzie mogli by porozmawiać o tym na spokojnie.
Wieczorem Robin jedzie odwieźć kota do schroniska gdy niespodziewanie coś uderza w jego motor powodując wypadek. Po kocie nie ma ani śladu. Nagle słyszy ten sam odgłos co poprzedniej nocy. Wiedzie on do opuszczonego magazynu gdzie w samym środku leży kot. Gdy Robin podchodzi do niego za jego plecami pojawia się olbrzymi krwiożerczy potwór. Chłopak próbuje z nim walczyć ale bestia jest zbyt silna i pokonuje go rzucając nim o podłogę. Gdy Tim dochodzi do siebie po bestii i kocie nie ma ani śladu. Na miejscu pojawia się chłopiec o imieniu Klarion który poszukuje swojego kota.
Zanim zacznę muszę się wam przyznać do jednej rzeczy, nigdy nie miałem styczności z Seven Soldiers więc ta recenzja może być nieco kontrowersyjna. Od razu gdy przeczytałem zapowiedz tego numeru podejrzewałem że to będzie dno, jakiś Witch Boy o którym słyszę pierwszy raz w życiu, potworna bestia i kolejny raz świat może być zagrożony, bardziej by taki opis pasował do przygód JLA. Ale trzeba przyznać że wcale nie jest tak źle. Spowodowane jest to faktem że w tym numerze nie dzieje się nic wyjątkowego i wartego uwagi. Ot krótka walka, sporo gadania. Nie mogę się również przekonać do rysunków, są słabe, mało dokładne i bardzo biedne, bo poza samymi postaciami mamy zazwyczaj puste tło. Strasznie również narysowano samego Tima/Robina, wygląda jak jakiś goguś, no sorka ale tak niestety jest. Przeczytam następny numer (tak właściwie to nie mam wyboru :)) ale nie nastawiam się na coś wyjątkowego.
Ocena: 3,5 nietoperka
Poprzednia Strona