.: KOMIKS :: USA :: ROBIN :: ROK 2006 :: ROBIN #154 :.
ROBIN #154
Tytuł historii:Ransom Demands Miesiąc wydania: Listopad 2006 (USA) Scenariusz: Adam Beechen Rysunki: Freddie Williams II Okładka: Patrick Gleason i Prentis Rollins Tusz: Wayne Faucher Kolor: Guy Major Liternictwo: Phil Balsman Ilość stron: 32
Robin próbuje powstrzymać grupę porywaczy przed uprowadzeniem małej dziewczynki. Na początku wszystko idzie po jego myśli, ale w pewnym momencie do walki dołącza Dogde, który psuje cały plan Tima. Drake próbuje jeszcze złapać porywaczy, jadąc za ich vanem. Nadajnik, który miał się przyczepić do auta, przyczepia się do Dogde'a. Porywacze uciekają z dziewczynką. Robin po raz kolejny próbuje wytłumaczyć zamaskowanemu chłopakowi, żeby odpuścił sobie karierę herosa. W odpowiedzi Dogde po raz kolejny mówi, iż nie ma zamiaru go słuchać, gdyż (jak sam twierdzi) jest niepowstrzymany. Chłopak o nadnaturalnych zdolnościach szybko znika.
Przykładowe Strony:
Następnego dnia do sprzedaży trafia nowy numer magazynu Fortune, w którym jest artykuł mówiący o zaadoptowaniu Drake'a przez Wayne'a. Tim ma nadzieje, że dzięki temu stanie się łatwym celem dla porywaczy. Chłopak je obiad z Zoanne i Jared'em (kolejny chłopak ze szkoły, który ma bogatych rodziców). Do trójki siedzącej na dworze podjeżdża van. Ze środka wybiegają porywacze i ładują Tima i Jareda do środka. Niestety, nadajnik, który Tim miał w kieszeni został zniszczony. Siedząc w ciemnym vanie chłopak liczy wszystkie zakręty i mosty, przez które jadą i stwierdza, że zawieźli ich do portu. Chłopacy zostają zamknięci razem z innymi uprowadzonymi dziećmi. Jared zaczyna wrzeszczeć, przez co jeden z porywaczy wchodzi do klatki, w której ich zamknięto. Tim kopie go w genitalia i zaczyna uciekać. Szybko wpada na pozostałych porywaczy. Szef grupy postanawia go odizolować od reszty dzieci. Gdy jest prowadzony w inne miejsce, obezwładnia porywacza i zakłada kostium Robina, który trzymał pod ubraniem. Cudowny Chłopiec z ukrycia ogląda innych porywaczy. Gdy ma już zamiar zaatakować, na miejscu pojawia się Dogde.
Jest to pierwszy komiks Beechena od czasu 148-mego zeszytu przygód o Robinie, który nie sprawia żadnych odruchów wymiotnych po lekturze, aczkolwiek do perfekcji jeszcze daleko, i to bardzo. Fabuła znośna i interesująca, gdyż traktuje o wrogach bardzo przyziemnych, przedstawia niebezpieczeństwa realne i mogące dotknąć każdego z nas (a przynajmniej tych młodszych). Przyznać trzeba, że pomysł z porwaniem i użycie bohatera jako porwanego nie jest pomysłem nowym, ale ciekawa narracja i retrospekcje treningu z Bruce'em sprawiają, że komiks czyta się niczym lekkie i przyjemne czytadło akcji. Beechen próbuje trafić do społeczności młodej, dla której liczy się dobry humor i wartko poprowadzona historia. Zastosowanie słów jako jedynego elementu graficznego na jednej z stron było miłą niespodzianka, niemniej jednak jest parę bubli (na prowadzenie wysuwa się pomysł ze skrytką Tima na kostium. Kto by pomyślał, że ma tak pojemnego T-Shirta...). Wkurza mnie natomiast Dodge - postać zupełnie bez potencjału i mało zabawna. Nie widzę dla niego przyszłości, gdyż charakter ten nie potrafi mnie w żaden sposób porwać.
Freddie Williams II? Jego wizja Robina jest po troszkę niekonsekwentna. Rysownik rysuje Cudownego Chłopca jako 11-letniego dzieciaka, przez co czytelnik w pewnej mierze nie może podejść do historii poważnie. Ile czasu można ciągnąć młodość Tima, do jasnej ciasnej?! Ponoć po Kryzysie Nieskończoności miał mieć 18 lat. Irytuje mnie ponadto przedstawienie Batmana przez Freddiego. Mroczny Rycerz został ukazany jako staruszek, który nie poprawił kostiumu po założeniu (beznadziejnie narysowane sekwencje w Jaskini).
Po zakończeniu lektury Robina #154 ma się wrażenie, że Beechen chce przywrócić do tytułu status z czasów ery Dixona. Pytanie tylko- po co? Odgrzewany kotlet nie smakuje tak dobrze, jak innowacyjna polędwica. A Cudowny Chłopiec ma w sobie potencjał wielki. Potencjał, którego Beechen odkryć nie potrafi nadal.
Mimo to przeczytam następny numer. Może Dodge zginie?