.: KOMIKS :: USA :: ROBIN :: ROK 2006 :: ROBIN #153 :.
ROBIN #153
Tytuł historii:Run Throught the Jungle Miesiąc wydania: Październik 2006 (USA) Scenariusz: Adam Beechen Rysunki: Freddie Williams II Okładka: Patrick Gleason i Prentis Rollins Tusz: Wayne Faucher Kolor: Guy Major Liternictwo: Phil Balsman Ilość stron: 32
Robin i Kapitan Bumerang podczas poszukiwań bomby atomowej dostali się do starej kryjówki Ventriloquista. Niestety, pomimo, że on już nie żyje, w środku wciąż jest armia niebezpiecznych lalek. Obydwaj chowają się za drzwiami i myślą jak wejść do środka tak, żeby nie zostać postrzelonym.
Wcześniej Bumerang przekazuje Robinowi katalog kryjówek superprzestępców, który zdobył, gdy pracował w Stowarzyszeniu Luthora. Tim wciąż nie może się przekonać do jego szczerych intencji, ale zgadza się na jego obecność podczas przeszukiwania kryjówek.
Ich pierwszym celem staje się stara kryjówka Mad Hattera. Gdy Robin skanuje pomieszczenie w poszukiwaniu promieniowania, dach budynku zaczyna się zawalać. Bumerang wyciąga go w ostatniej chwili. W kryjówce nie było bomby. Gdy dwójka znajduje się na dachu, zaczepia ich młody chłopiec imieniem Dogde i mówi, że chce by Robin był jego nauczycielem. Chłopiec potrafi się teleportować. Robin jest zirytowany jego obecnością i mówi, że nie będzie jego nauczycielem, bo jest za młody i może zginąć. Dogde w odpowiedzi obraża Robina i twierdzi, że jest zazdrosny, bo nie ma żadnych mocy. Po chwili znika.
Przykładowe Strony:
Bumerang i Robin sprawdzają kolejną kryjówkę, która tym razem należała do Glass Mana. Po chwili obydwaj wpadają na szklane pułapki porozkładane po całym pomieszczeniu. Kapitan niszczy je, rzucając bumerangiem. Niestety i tutaj nie ma skradzionej bomby.
Tymczasem, w szkole nauczyciel matematyki zbiera wypracowania uczniów. Nie dostaje pracy tylko od jednej osoby - Tima, którego po raz kolejny nie ma w szkole.
Poszukiwania Kapitana i Robina trwają dalej. W poszukiwaniu bomby trafiają między innymi do starej kryjówki Scarecrowa, Cavaliera, aż w końcu znajdują bombę w kryjówce Ventriloquista. Dwójka zaczyna się kłócić, kto ma wejść pierwszy, bo Tim ciągle nie dowierza Bumerangowi i myśli, że ten go postrzeli, gdy wejdzie pierwszy. Kapitan, który jest już wyraźnie poirytowany zachowaniem chłopaka zapewnia, że nie jest taki, jak jego ojciec. Ma nadzieję, że udowodnił to, pomagając Robinowi w szukaniu bomby.
Ostatecznie dwójka wbiega do pomieszczenia, kryjąc siebie nawzajem niszczy wszystkie lalki i wyłącza bombę.
Relacje między Robinem a Kapitanem są interesujące w tym numerze, jednak bardzo niedopracowane. To głównie zasługa narracji Beechena i jego nagłej zmiany w kreowaniu portretu psychologicznego Robina. Z cieszącego się życiem Nightwinga zmienił go w popadającego w małą furię Batmana. No i fabuła zbyt nie wciąga. Gwoździem do trumny jest armia Scarface'ów, która psuje smak po wspaniałej kreacji Brzuchomówcy w Broken City i zeszytach Alana Granta. Rysunki natomiast o niebo lepsze. Bardziej dynamiczne, ale nie zmienia to faktu, że potrzebne są Williamsowi ćwiczenia nad mimiką twarzy.
Odpuście sobie ten zeszycik. Zamiast niego, wróćcie do starych komiksów. W końcu melancholia jest przyjemniejsza niż masochizm.