.: KOMIKS :: USA :: ROBIN :: ROK 2006 :: ROBIN #149 :.
ROBIN #149
Tytuł historii:Assault on Precinct Nine Miesiąc wydania: Czerwiec 2006 (USA) Scenariusz: Adam Beechen Rysunki: Freddie Williams II Okładka: Patrick Gleason i Prentis Rollins Kolor: Guy Major Liternictwo: Travis Lanham Ilość stron: 32
Rok później. Robinowi udaje się niepostrzeżenie dostać na posterunek policji. Unikając policjantów, chłopak dostaje się do pomieszczenia z dowodami rzeczowymi. W środku znajduje się tylko jeden strażnik, który jest zajęty rozmową telefoniczną, więc chłopak przystępuje do sprawdzania kostiumu. Na masce Batgirl Tim znajduje odciski palców. Niestety policjant zauważa chłopaka. Robin bez problemu go ogłusza, ale niestety broń wystrzela i do pokoju zaczynają zbiegać się inni policjanci. Chłopak rzuca granat gazowy i ucieka z pomieszczenia na górę, gdzie unika ostrzału. Ostatecznie Tim ogłusza gliniarza i zamyka się w jednym z pomieszczeń. Przez okno zauważa specjalną grupę policjantów wyszkolonych do walki z metaludźmi, którzy wbiegają na posterunek.
Tymczasem w Calvin City miejscowy boss narkotykowy dobija kolejnego targu. Po wszystkim zaczyna się całować ze swoją dziewczyną. Nagle mężczyzna zaczyna się dusić, a dziewczyna wychodzi. W alejce przelicza pieniądze z jego portfela, aż zostaje zaatakowana przez nieznanego osobnika. Napastnik dotkliwie okłada dziewczynę, po czym mówi do niej "siostra" i skręca jej kark.
Przykładowe Strony:
Tim przebiera się w kostium policjanta i spokojnie wychodzi z posterunku z maską Batgirl.
Robin znajduje w masce skrawek papieru. Nagle w domu pojawia się Lady Shiva. Pokazuje mu gazetę z wiadomością o zabójstwie Nyssy Al Ghul. Kobieta twierdzi, że wszystkie dotychczasowe wydarzenia: zniknięcie Cassandry, wrobienie Tima i zabójstwo Nyssy łączą się w całość i wskazują na Lige Zabójców. Tim jest mocno sceptyczny i żąda wyjaśnień, ale Shiva łatwo go obezwładnia i wychodzi z mieszkania. Na skrawku papieru znajduje się wiadomość w nieznanym Timowi języku. Sięgając pamięcią wstecz, przypomina sobie, że ten język to Navajo, którego nauczył się kiedyś od Batmana. Robin rozszyfrowuje wiadomość, która brzmi: "Mamy Cassandre Cain. Przyprowadź Davida Caina na pole naftowe Blaisdella 7 czerwca o dziesiątej wieczorem, albo ona umrze. Nie mów nikomu, albo ona umrze".
Rysunki Kerschla z poprzedniego numeru podobały mi się, ale to, co robi Freddie w tym numerze totalnie mną wstrząsnęło! Niezwykła precyzja, dokładność, żywotność rysunków, mimo nieco kreskówkowego klimatu. Od początku wiedziałem, że Williams sprawdzi się w roli rysownika Cudownego Chłopca gdy zobaczyłem jego prace w Mister Miracle i ostatnim numerze klasycznego Aquamana, gdy ten nie został przemianowany na Miecze Atlantydy. Według mnie Kirk i Kramer mają czego pozazdrościć obecnemu rysownikowi Robina.
Z fabułą ciut gorzej, gdyż dostajemy więcej pytań niż odpowiedzi w porównaniu z numerem 148. Fakt, że w tym numerze zaznamy więcej akcji aniżeli scen detektywistycznych również źle wpływa na komiks. Z każdą następną stroną czułem klimat Husha albo Diabła Stróża Kevina Smitha (historia ukazała się w Daredevilu). Jest wielką tajemnicę- kilka wątków, a czytelnik o mało nie chce wyrwać sobie włosów z głowy, aby dowiedzieć się paru istotnych kwestii odnośnie przeszłości. Czytelnik jednak spokojnie może zgadnąć, że główna sprawczyni całego zamieszania, Cassandra Cain, przeszła na ciemną stronę mocy... a może nie? Beechen, zaskocz mnie. Cieszę się jednak, że widzę Tima bez Tytanów, a tym bardziej Shadowpactu (ktoś tęskni za Willinghamem?)
Porządna mainstreamowa historia, w której żółtodzioby dostaną niemałego zawrotu głowy, natomiast dla starych kruków będzie to dobra szansa na ciekawe pół godziny. Dla fanów Gwardian Debil Kevina Smitha. Oby tylko zakończenie tej dobrej historii nie było na poziomie Diabła Stróża...
