Miesiąc wydania: sierpień 1991 [NR 9] Format: B5 Papier: offsetowy Oprawa: miękka Okładka: Mike Mignola Ilość stron: 68 Druk: kolor Tłumaczenie: brak danych Liternictwo: brak danych Wydawca: TM-Semic Wydawca oryginalny: DC Comics
"Mroczny rycerz mrocznego miasta" (Dark Knight, Dark City)
Scenariusz: Peter Milligan
Rysunki: Kieron Dwyer
Tusz: Dennis Janke
Kolor: Adrienne Roy
Kolejny z wielkich przestępców, Riddler, wychodzi z cienia, żeby zaprosić Batmana do pojedynku dwóch umysłów. Gra rozpoczyna się gdy podczas spotkania Batmana z Gordonem pojawia się tajemnicza kobieta, która wypowiada zagadkę, po czym skacze z wieżowca i ginie. Zagadka doprowadza Batmana do biblioteki, gdzie Riddler uwięził strażnika. Strażnik został ustawiony na stercie książek, z pętlą na szyi. Gdy Batman wkracza do pomieszczenia, Riddler wykopuje książki spod nóg strażnika i ucieka. Oczywiście dla Batmana priorytetem jest uratowanie strażnika. W ostatniej chwili przecina sznur, zanim ten zdążył złamać kręgi strażnika. Jednak ten ułamek sekundy wystarczył, żeby zatrzymać oddychanie. Batman ratuje życie strażnikowi, stosując oddychanie usta-usta. Chwilę później odnajduje kolejną zagadkę Riddlera, która prowadzi go do... banku krwi!! Czasu jest mało, bowiem Riddler porwał szóstkę niemowląt. W banku krwi, szaleniec wylewa na Batmana zawartość kilkuset butelek z krwią, urządzając mu w ten sposób prawdziwą kąpiel w krwi. Oczywiście w zamieszaniu udaje mu się uciec, jednak pozostawia kolejną zagadkę. Tym razem prowadzi ona na cmentarz. Tam też Batman zostaje zaatakowany przez cyborgi, wyglądające jak trupy, które wydostają się spod ziemi!!
Chociaż mechaniczne stwory Riddlera są dość łatwe do pokonania, to przez ich dużą ilość walka przypomina raczej taniec, gdyż stwory co chwila wpadają w ramiona Batmana. Po uporaniu się z nimi, w ręce Batmana wpada kolejna zagadka. Tym razem prowadzi ona na jedną z ulic Gotham, gdzie został zastrzelony dwudziesty piąty prezydent Stanów Zjednoczonych. Po przybyciu na miejsce Batman zostaje zaatakowany przez sforę psów. Gdy jeden z nich już za chwilę ma podgryźć gardło Batmana, ktoś podaje mu srebrny sztylet, którym Bruce zabija psa. Jednak czasu jest coraz mniej, gdyż na Batmana czeka kolejna zadanie Riddlera. Tym razem wykorzystał on kolejne dziecko, dając mu piłeczkę pingpongową, która oczywiście utknęła w przełyku niemowlaka. Batman znów musi wybrać pomiędzy ratowaniem życia a schwytanie Riddlera. Oczywiście wybór nie pozostawia mu żadnych wątpliwości. Pozwala uciec Riddlerowi i wykonuje trachautomię dziecku, które dzięki temu zaczyna znów oddychać.
Ostatnia zagadka Riddlera prowadzi Batmana wprost w pułapkę. Zaskoczony i pobity przez zbirów szaleńca, Batman traci przytomność. Budzi się po chwili w jakiejś starej piwnicy, spętany i ułożony na katafalku. Wreszcie Riddler ujawnia cel wszystkich swoich ostatnich działań. Okazuje się, że wyczytał w jakiejś starej księdzie o sposobie zapanowania nad starożytnym demonem. Aby jednak się to udało, musi zostać złożona ofiara z człowieka, który przedtem przejdzie przygotowania. Riddler na swoją ofiarę wybrał Batmana, więc musiał najpierw przeprowadzić go przez cały rytułał, który wymagał, żeby ofiara pocałowała w usta powieszonego - Batman musiał wykonać oddychanie usta-usta, ofiara musiała skąpać się w ludzkiej krwi - Riddler urządził Batmanowi kąpiel w banku krwi. Ofiara musiała zatańczyć z trupem na cmentarzu - stąd dziwna walka z robotami Riddlera, wreszcie ofiara musiała zabić wściekłego psa srebrnym sztyletem - dlatego podczas walki ktoś podał Batmanowi taki sztylet. I wreszcie najtrudniejsza część - ofiara musiałą poderżnąć gardło nieochrzczonego dziecka. Również tą sprawę ukartował Riddler, zmuszając Batmana do wykonania tracheotomii, która polega na wycięciu otworu w tchawicy, niemowlakowi. Teraz Riddler przystępuje do złożenia ofiary, jednak Batmanowi udaje się uwolnić i wydostać z pułapki. Niestety Riddlerowi udaje się uciec, ale przynajmniej nie udało mu się osiągnąć swego celu - zdobycia władzy na starożytnym demonem.
Sierpień 91 roku był dla Batmana w Polsce niezwykły. Z kilku powodów. Przede wszystkim, nowy rysownik (większość poprzednich numerów rysował Norm Breyfogle). Po drugie, 68 stron! Niesamowite, wakacyjne wydanie. Po trzecie, całkiem nowa, niesamowita postać, czyli Riddler. No i wreszcie historia - mroczna, straszna, odrobinę szalona. Nie aż tak niezwykła, jak Zabójczy żart, ale i tak nadzwyczaj warta uwagi.
Opowieść zaczyna się od wspomnień Jakuba Stockmana, biorącego udział w mrocznej ceremonii okultystycznej. Wraz z grupą innych okultystów przymierza się właśnie do złożenia pewnemu demonowi w ofierze pewnej młodej dziewczyny.
Tymczasem w dzisiejszym świecie Batman i Gordon są świadkami samobójczej śmierci innej młodej dziewczyny - posłanniczki, niosącej zagadkę od Riddlera. Odpowiedź prowadzi Mrocznego Rycerza do biblioteki, gdzie w ostatniej chwili ratuje strażnika, którego Riddler powiesił na jego oczach.
Podążając tropem złoczyńcy, Batman trafia w kolejne, pozornie niezwiązane ze sobą miejsca, robiąc rzeczy, które z wolna zaczynają układać się w pewien wzór. Wzór coraz bardziej złowieszczy i dziwny, ścieżkę zaplanowaną przez Riddlera, zupełnie innego niż zwykle, bardziej brutalnego, bardziej szalone, jakby... opętanego?
Historię co jakiś czas przerywają kolejne wspomnienia Stockmana, pogrzebane w dawnej okultystycznej świątyni, zagrzebanej głęboko pod fundamentami Gotham i zapomnianej przez ludzi i czas. Ale nadal zamieszkiwanej przez demona, którego wtedy przywołano.
Mroczny Rycerz, Mroczne Miasto, bo tak w oryginale brzmiał tytuł, najlepiej oddaje charakter opowieści. To komiks poświęcony Gotham, poświęcony jego mrocznemu, demonicznemu sercu, które bije zapomniane i pogrzebane, a które pragnąc wyrwać się na wolność stworzyło Mrocznego Rycerza, swojego wybranego syna, ulubieńca, który je uwolni.
To opowieść ze wszech miar niepokojąca, mroczna, wciągająca czytelnika tak, jak zagadki Riddlera wciągają Batmana. Peter Milligan, uznany i ceniony scenarzysta, tworząc opowieść na pozór sensacyjną i sztampową, wplótł w nią niezwykłe wątki, rzucające nowe światło na genezę postaci, na jego motywacje i granice możliwości. Do tego okrasił opowieść świetnym występem Alfreda, który jest w nietoperzowej mitologii postacią nieocenioną. No i oczywiście krew, przemoc i zombie. I jakkolwiek kiczowato by nie brzmiało - nie jest takie.
Warto także zwrócić baczniejszą uwagę na rysunki Kierona Dwyera - pełne niepohamowanego dynamizmu, świetnie zakomponowane i skadrowane strony czyta się, jakbyśmy oglądali film. Batman Dwyera jest mroczny, ostry - to atletyczny, demoniczny duch, który przemierza noc, żeby wyłonić się z cienia i zadać celny cios. Potraktowaniem stroju przypomina miejscami najlepsze prace Breyfogle'a. Świetnie jest też pokazane postępujące szaleństwo Riddlera, który zmienia się ze strony na stronę, niepokojąco przypominając coraz bardziej innego znanego superzłoczyńcę z gothamskich okolic.
W zasadzie jedyna rzecz, która w tym albumie zgrzyta, to drewniane tłumaczenie - nie chodzi nawet o styl, ale o fakt, że miejscami widać, że tłumacz pracował kompletnie bez kontekstu, na tekście oderwanym od komiksu. Cóż, z tym TM-Semic miewało problemy.
Szkoda też, że nie zreprodukowano dwóch pozostałych okładek - wszystkie trzy autorstwa Mike'a Mignoli naprawdę robią wrażenie.
To jeden z kilku albumów z dorobku TM-Semica, które każdy fan Batmana znać musi. Po prostu.
Numer powstał na podstawie 3-częściowego oryginału publikowanego w komiksach: BATMAN #452-454 (wczesny sierpień-wrzesień 1990). Okładka pochodzi z BATMAN #454.