Miesiąc wydania: wrzesień 1993 [NR 34] Format: B5 Papier: offsetowy Oprawa: miękka Okładka: Norm Breyfogle Ilość stron: 52 Druk: kolor Tłumaczenie: Agnieszka Szajkowska Liternictwo: Super Hanie Redakcja: Marcin Rustecki Wydawca: TM-Semic Wydawca oryginalny: DC Comics
"Burzyciel, Cz. I: Opowieść o dwóch miastach" (The Destroyer, Part One: A Tale of Two Cities)
Scenariusz: Alan Grant
Rysunki: Norm Breyfogle
Kolor: Adrienne Roy
Opuszczony budynek w centrum Gotham niespodziewanie wybucha i rozpada się na kawałki. Sposób w jaki była przeprowadzona eksplozja świadczy o tym, że była to robota fachowca, który chciał po prostu zburzyć ten budynek. Kilka godzin później zamachowiec podkłada bombę pod kolejny opuszczony budynek. Jednak nieszczęśliwie ten budynek wybrała sobie na nocleg grupka bezdomnych, który giną w wybuchu. Zdając sobie sprawę, że samowolne burzenie domów przez jakiegoś szaleńca staje się zagrożeniem dla mieszkańców miasta, Batman rozpoczyna śledztwo, szukając motywu jakim kieruje się Burzyciel. Szybko go odnajduje - odkrywa, że zburzone budynki odsłoniły stare i nieco dziwaczne budowle Gotham. Być może Burzyciel kieruje się... estetyką i nie chce, żeby nowoczesne budowle zasłaniały stare zabytki architektury?!! Bruce natychmiast udaje się do siedziby Fundacji Wayne'a żeby poszukać w archiwum czegoś co pozwoli mu odkryć następny cel Burzyciela. Niestety - następnym celem jest właśnie Fundacja Wayne'a i szaleniec już zdążył podłożyć bombę. Nieświadomemu zagrożenia Batmanowi pozostało już tylko kilka minut życia!!
Zaczyna się dość interesująco- oto sporych rozmiarów budynek ni z tego, ni z owego się rozpada. Alan jednak niedługo trzyma nas w niepewności- pojawia się zamaskowany mężczyzna, który jest odpowiedzialny za te zniszczenia. Czy tylko mnie się wydaje, że autorzy mogli się troszkę wstrzymać i pokazać Burzyciela nieco później, aby potrzymać czytelnika w niepewności? Na pewno by to nie zaszkodziło, ale wróćmy do historii. Batman rozpoczyna śledztwo. Plusik, bo tutaj naprawdę się postarali-Nietoperz jest brutalny, chodzi po knajpach i wyciąga informacje niczym Rorschach ze "Strażników". Kolejny plus, gdy poznajemy motywację Burzyciela- okazuje się, że gość to po prostu esteta! Artystyczna dusza, która chce po prostu ukazać miastu piękno starych budynków Gotham! Podsumowanie- interesujące. I warte czterech nietoperków.
"Burzyciel, Cz. II: Solomon" (The Destroyer, Part One: Solomon)
Scenariusz: Dennis O'Neil
Rysunki: Chris Sprouse
Tusz: Bruce D. Patterson
Kolor: Steve Oliff
Czytając stare kroniki Batman odkrywa, że projektantem wszystkich budowli, które zostały odsłonięte po zniszczeniu budynków był jeden człowiek - Cyrus Pinkney. Teraz Bruce ma już jakiś ślad, który być może zaprowadzi go do Burzyciela. Jednak w tej chwili ma dużo ważniejszy problem - właśnie eksplodowała bomba i budynek Fundacji zaczyna się zapadać. Działając instynktownie Batmanowi udaje się znaleźć niszę w piwnicy, dzięki czemu udaje mu się przeżyć. Po kilku godzinach zostaje uwolniony spod gruzu przez brygadę ratunkową. Na drugi dzień kontynuuje śledztwo i odnajduje nazwisko młodego architekta, który już na studiach był wyraźnie zafascynowany pracami Pinkneya. Idąc tym tropem udaje mu się spotkać Burzyciela, podczas gdy ten delektuje się pięknem jednego z dzieł Pinkneya na dachu budynku. Dochodzi do walki między Batmanem i Burzycielem w wyniku której Bruce traci przytomność, dzięki czemu szaleniec ucieka. Po powrocie do domu, Wayne odkrywa, że kolejnym celem Burzyciela będzie... kwatera policji! A ponieważ ten budynek nigdy nie jest pusty, więc kolejny wybuch pociągnie za sobą całą masę ofiar!!
Bardzo dobry komiks. Głównie dzięki zagłębianiu się w psychikę tajemniczego Burzyciela, który bardzo odbiega od utartego wizerunku komiksowego antagonisty, a równocześnie świetnie pasuje do historii o Batmanie. Szaleniec, zaślepiony świętą misją "oczyszczenia" Gotham... Nisza w piwnicy naciągana, ale przecież Batman nie może zginąć, prawda? Mimo to, także za sprawą rysunków i gamy kolorystycznej ta część przewyższa pierwszą na kilku polach. A dla autorów nieco naciągana piątka nietoperków. Tylko straconego stroju żal....