Scenariusz: Chuck Dixon
Rysunki: Tom Lyle
Tusz: Scott Hanna
Kolor: Adrienne Roy
Sir Edmund zastawia pułapkę, w którą chce zwabić Robina. Na szczęście Batman "uziemił" chłopca i sam wyrusza by uniemożliwić Edmundowi zemstę. Dochodzi do pojedynku w ciemnościach, jednak Batman równoważy siły, korzystając z noktowizora. Pokonuje Sir Edmunda i przy okazji wyjaśnia mu, że to nie Robin zrzucił go z dachu na pewną śmierć tylko Lady Shiva. Gdy wydaje się, że już po wszystkim, okazuje się, że Sir Edmund przygotował plan zapasowy, na wypadek gdyby został pokonany. Na dachu siedzi Lynx z karabinem gotowym do strzału. Jednak tuż przed oddaniem strzały, który zabiłby Batmana, zostaje powstrzymana przez Robina, który dowiedział się o pułapce i przybył by wspomóc Bruce'a w razie kłopotów. Gdy Robin rozprawia się z Lynx, Batman pokonuje ostatecznie Sir Edmunda. Po zakończeniu walki, Robin otrzymuje ostrą reprymendę za to, że nie usłuchał polecenia pozostania w domu...
Czas na spektakularny finał, który, jakby to delikatnie powiedzieć, znów jedzie po starych, utartych schematach. Zaczynamy od walki- nawet dobry pomysł na starcie w ciemnościach. Dobre teksty sir Edmunda, który porównuje Batmana i siebie do nietoperzy- nocnych ssaków, które są ślepe. Byłem nieco zawiedziony postawą Batmana, który użył noktowizora, ale jak wiadomo heros zawsze musi wygrać..."Plan awaryjny" King Snake'a naprawdę oszałamia finezją, jaką może się szczycić jedynie niewielka grupa opóźnionych przedszkolaków. Dalej wszystko idzie tak, jak wymaga typowa nudna historyjka superbohaterska, czyli dobro wygrywa, zło....i tak dalej. Nuda bez morału. Dwa nietoperki za rysunek.
Scenariusz: Louise Simonson
Rysunki: Jim Fern
Tusz: Steve Mitchell
Kolor: Adrienne Roy
Z więzienia ucieka dr. Powder - jeden z szaleńców. Podczas ucieczki spotyka komisarza Gordona, który ćwiczy w parku. Oszalały Powder cały czas powtarza o kimś kto jest szalony i zabije wszystkich. Po chwili na miejscu pojawia się Batman i obezwładnia Powdera, jednak sekundę później wszyscy obecni mają jakies omamy wzrokowe i świat zaczyna wyglądać jak gra komputerowa. I tak też się zachowuje - powstają dziwne potwory, które atakują i zabijają Powdera. Po chwili wszystko wraca do normy, z wyjątkiem tego, że Powder naprawdę nie żyje. Po powrocie do jaskini, Batman zastaje Tima i Alfreda gdy grają w jedną z nowszych gier komputerowych. Jakież jest jego zdziwienie, gdy na ekranie monitora widzi potwory, które zaatakowały go w parku. Badając przyczynę tych dziwnych halucynacji, Batman zostaje ponownie zaatakowany przez komputerowe stwory w mieście. Tym razem udaje mu się je pokonać gdyż instynktownie zachowuje się wg. wskazówek Tima, który uczył go jak pokonywać te potwory w grze. Środki te skutkują w 100% i Batmanowi udaje się wyjść cało z opresji. Tymczasem człowiek odpowiedzialny za przeniesienie gry w realny świat obiecuje Batmanowi, że to jeszcze nie koniec...
Ojej....W wielu amerykańskich kreskówkach pojawiał się motyw przeniesienia bohatera do gry komputerowej, ale nie sądziłem, że Simonson wpadnie na durny pomysł, aby zrobić podobny zabieg z Batmanem... Dosyć interesujący początek zostaje momentalnie zarżnięty przez scenę w jaskini, bo już dokładnie wiemy, co nas teraz czeka. A czeka nas kolejna porcja nieciekawej bajędy o herosie w masce, który zawsze wygrywa, często nawet fartem. Postać Powdera- średnia, ale nie jest źle. Sceny w parku i samą ucieczkę szaleńca da się znieść, ale reszta....żal mówić. Do tego nieciekawe rysunki, odrzucające od tego koszmarku i niszczące nawet znośne sceny. Jeden nietoperek, i to za chwytliwy tytuł, chociaż umysłu wcale nie trzeba podczas czytania używać....