.: KOMIKS :: POLSKA :: ROK 1992 :: BATMAN NR 11 :.
BATMAN - NR 11/1992
Miesiąc wydania: listopad 1992 [NR 24] Format: B5 Papier: offsetowy Oprawa: miękka Okładka: Michael Golden Ilość stron: 52 Druk: kolor Tłumaczenie: Agnieszka Szajkowska Liternictwo: H & h Corporation Redakcja: Marcin Rustecki Wydawca: TM-Semic Wydawca oryginalny: DC Comics
"Dusza bestii, Cz.I: Żyć i umrzeć w Kaliforni" (Spirit of the Beast, Part One: To Live and Die in California)
Scenariusz: Alan Grant
Rysunki: Norm Breyfogle
Tusz: Steve Mitchell
Kolor: Adrienne Roy
Zostaje zamordowany przyjaciel Bruce'a Wayne'a, który zajmował się kolekcjonowaniem starych, Indiańskich ozdób i ich świętych przedmiotów. Ponieważ z jego kolekcji zniknęło trochę z tych przedmiotów, policja podejrzewa morderstwo na tle rabunkowym. Ofiara przed śmiercią wspomniała o jakimś Gibbonsie, który "będzie następny". Batman odkrywa, że w Kaliforni mieszka człowiek o tym nazwisku, który również jest kolekcjonerem i pasjonuje się kulturą Indian. Bruce Wayne, pod pretekstem podróży służbowej udaje się do Kaliforni, gdzie następnego dnia po przylocie udaje mu się przyłapać morderców na gorącym uczynku. Niestety Gibbons już nie żyje, zaś mordercy uciekają wraz ze skradzionym łupem. Batman rusza za nimi poza miasto. Po drodze jego samochód zostaje zatrzymany przez psa, który najwyraźniej chce, żeby Batman udał się za nim. Nie bardzo rozumiejąc o co chodzi, Bruce decyduje zobaczyć dokąd go chce zaprowadzić.
Ciekawy początek. Całkiem niezły pomysł z zawieszeniem historii zaraz po wprowadzeniu tajemniczego psa i nadaniem opowieści klimatu z pogranicza sfery mitycznej. Jednak srogo rozczaruje się ten, kto spodziewa się tu Batmana - mistyka, symbolu i legendy, niemalże demona ciemności, (kto nie wie, o czym mówię, niech sobie poczyta zabawy Mignoli z Batmanem). Historia, pomimo dobrego początku, szybko schodzi na klasyczny tor... Ile można?
"Dusza bestii, Cz.II: Duch" (Spirit of the Beast, Part Two: Ghost)
Scenariusz: Alan Grant
Rysunki: Norm Breyfogle
Tusz: Steve Mitchell
Kolor: Adrienne Roy
Idąc za psem, Batman trafia do chaty starego Indiana i ratuje go z rąk morderców, których ścigał. Od starca dowiaduje się chwilę później, że ci młodzi ludzie działają na zlecenie Dwóch Serc - czarownika plemienia, który potrzebóje skradzionych przedmiotów, by wypędzić zło, które zapanowało w plemieniu od czasu gdy żołnierze podbijając tereny plemienia zmusili, na pokaz, członków plemienia do wypicia krwi jedenego ze swoich braci. Miało to udowodnić siłę białych najeźdźców. Barbażyńcy posunęli się do tego, że pić krew zabitego człowieka musiał także niemowlak. Następnego dnia Batmanowi udaje się wyśledzić morderców i razem ze starcem ruszają ich tropem, żeby powstrzymac go przed odprawieniem obrzędu, który ma wypędzić złego ducha z plemienia. Obrzęd ten ma polegać m.in. na wypiciu krwi białego człowieka, a to oznacza kolejne morderstwo!!
Oho, zaczyna robić się coraz bardziej sztampowo. Batman ratuje niewinnego, niewinny przybliża sytuację. Sytuacja jest tradycyjnie zła - mamy tu czarnego charaktera w postaci Dwóch Serc. Mamy odrażający rytuał z przeszłości. Nie wiem, czy Grant myśli, że jego komiksy staną się bardziej dojrzałe czy kontrowersyjne, jak umieści w nich morderstwo na morderstwie i sceny typu picie krwi? W każdym razie - Batman ma robotę. Nuda. Już to kiedyś widziałem.