Miesiąc wydania: sierpień 1992 [NR 21] Format: B5 Papier: offsetowy Oprawa: miękka Okładka: Michael Golden Ilość stron: 52 Druk: kolor Tłumaczenie: Katarzyna Rustecka Liternictwo: Hanna Bagdach Redakcja: Marcin Rustecki Wydawca: TM-Semic Wydawca oryginalny: DC Comics
"Powrót Elektroegzekutora" (Return to the Electrocutioner)
Scenariusz: Marv Wolfman
Rysunki: Jim Aparo
Tusz: Mike DeCarlo
Kolor: Adrienne Roy
Komisarz Gordon zostaje umieszczony w szpitalu, na oddziale intensywnej terapii. Pomimo groźnego ataku serca, jego życiu na razie nic nie zagraża. Tymczasem w zaułkach grupka złodziei zostaje zabita przez tajemniczego Elektroegzekutora. Batman odkrywa, że kolejnym celem zabójcy będzie pewien przestępca, który z powodu zapalenia wyrostka znajduje się w szpitalu. Ubiera się więc w specjalny kostium, który ma go chronić przed porażeniem prądem i czeka w szpitalu na pojawienie się bandyty. Zgodnie z przewidywaniami Elektroegzekutor zjawia się i wpada w ręce Batmana. Jednak udaje mu sie uciec do sąsiedniej sali, gdzie leży... komisarz Gordon. Teraz Batman musi powstrzymać Elektroegzekutora znim zdąży on zabić Gordona. Na szczęście policjantom udaje się w porę wynieść Gordona z sali, zaś Batman obezwładnia zabójcę i oddaje go w ręce policji.
Słabe. Nawet bardzo. Historyjka pozbawiona jakiegokolwiek napięcia czy chociaż cienia emocji. Zamiast tego mamy po prostu głupawą bajeczkę o superbohaterze i superzłoczyńcy, którzy ze sobą chwilę walczą, a potem oczywiście dobro triumfuje. Żałosne. Tak jak kostium Elektroegzekutora. Mnie osobiście przywodzi na myśl skrzyżowanie pierwszego stroju Cyklopa i Quicksilvera z X-men, pomalowane na czerwono. I ten pejcz....Brrrrr. Jeden nietoperek to aż nadto, dlatego wyłącznie za rysunki daję połowę.
Scenariusz: Marv Wolfman
Rysunki: Jim Aparo
Tusz: Mike DeCarlo
Kolor: Adrienne Roy
Abattoir znów ucieka ze swej celi. Tym razem jego celem jest ogród ornitologiczny. Zabija jednego z naukowców a także wszystkie gołębie jakie się tam znajdowały. Co najdziwniejsze - wszystkim ofiarom usunięto serca!! Ponieważ ogród ten został wybudowany przez Pingwina, więc od niego rozpoczyna swoje śledztwo Batman. Niestety, po odwiedzinach w Arkham Bruce dochodzi do wniosku, że Pingwin ze swoją miłością do ptaków na pewno nie zrobiłby czegoś takiego. Zatem Batman nadal nie ma pojęcia kto mógł tego dokonać. Tymczasem przechodząc koło celi Abattoira zauważa, że... Abattoir nadal jest w środku!!! Jednak tego samego wieczoru Abattoir bez trudu opuszcza swoją celę i wyrusza, żeby kontynuować swój chory plan. Batman odkrywa na czym on polega. Wg. starej legendy istnieją klejnoty, które dadzą posiadaczowi ogromną moc o ile ich użycie poprzedzi złożeniem odpowiedniej ofiary, czyli 2000 serc gołębich, 4000 serc białych krów oraz... 6000 ludzkich serc!!! Pedejrzewając, że Abattoir będzie chciał szybko zdobyć odpowiednią ilość serc, Batman udaje się w pobliże mostu kolejowego. Gdyby most został zniszczony to w katastrofie kolejowej zginęłoby nawet więcej ludzi. Na szczęście udaje mu się powstrzymać i schwytac Abattoira zanim szaleniec zdążył wysadzić most.
Gdy Abbatoir zginął w kadzi z ciekłym metalem, ucieszyłem się. Dlaczego? Bo ta postać jest nędzną zżyną z kilku komiksowych superłotrów, która nie wnosi od siebie nic nowego i obraża moje uczucia estetyczne. Ooo, jaki to on zły, zabija gołąbki i krówki, ojej. Historia nieco ciekawsza od Elektroegzekutora, ale również sztampowa. Lubię zabójców czy przestępców, którzy próbują okiełznać pradawne siły tyle, że Grantowi znów czegoś zabrakło. Albo pozazdrościł Peterowi "Mrocznego Rycerza mrocznego miasta", bo nie potrafię się doszukać wytłumaczenia, dlaczego powstało takie coś. Jeden nietoperek, i to tylko za rysunki.
Numer powstał na podstawie komiksów: DETECTIVE COMICS #626 (luty 1991), DETECTIVE COMICS #628 (kwiecień 1991). Okładka pochodzi z DETECTIVE COMICS #628.