Miesiąc wydania: czerwiec 1992 [NR 19] Format: B5 Papier: offsetowy Oprawa: miękka Okładka: Mike Moignola Ilość stron: 52 Druk: kolor Tłumaczenie: D. Matusik Liternictwo: Hanna Bagdach Redakcja: Marcin Rustecki Wydawca: TM-Semic Wydawca oryginalny: DC Comics
"Gorączka" (Fever)
Scenariusz: John Warner, Alan Grant
Rysunki: Norm Breyfogle
Tusz: Kim Demulder
Kolor: Adrienne Roy
W Gotham pojawia się nowy narkotyk - Gorączka, który szybko staje się niezwykle popularny wśród dzieciaków ulicy. Gdy grupka młodych narkomanów, będąc pod wpływem narkotyku zabija człowieka, Batman postanawia się bliżej przyjrzeć kto wprowadził towar na rynek. Szybko zdobywa namiar na handlarzy, którzy czują się zupełnie bezkarni, bowiem urządzili sobie twierdzę, z której rozprowadzają narkotyk. Tymczasem w Klubie Brzuchomówcy poznajemy wschodzącą gwiazdę światka przestępczego. Jest nią... drewniana lalka z wadą wymowy!!! Scarface, bo o nim mowa, jest wytworem szalonego umysłu Brzuchomówcy, który bez lalki jest niegroźny, lecz dzięki Scarface'owi staje się zabójczym gangsterem. Tymczasem Batman urządza nalot na siedzibę handlarzy Gorączki. Jednak schwytanie handlarzy to tylko pierwszy krok w jego krucjacie przeciwko Scareface'owi, który w między czasie wysyła jednego ze swoich ludzi Fatmana (Grubasa) za granicę, po nową partię towaru. Biedny grubas do końca nie zdaje sobie jednak sprawy, że ma przewieźć towar... w sobie!! Bandyci zabijają go i wypychają jego ciało narkotykiem.
W latach dwudziestych minionego wieku jeden człowiek trzymał w zaciśniętej dłoni całe Chicago, miasto będące polem bitwy kilkunastu największych gangów Ameryki. Człowiek, którego cały świat zapamięta na zawsze. Człowiek, przez którego dzień św. Walentego na wiele lat był kojarzony z krwią i śmiercią. Człowiek, z blizną. Alphonse Gabrielle Caponi, zwany też Alem Capone. Największy ojciec chrzestny mafii, jaki kiedykolwiek stąpał po powierzchni Ziemi. Na jego policzku widniał znak charakterystyczny - dwie cięte blizny, pamiątka po bójce barowej, chociaż Al. lubił się chwalić, że ma je po służbie wojskowej. Wiele lat po jego śmierci Arnold Wesker, niepozorny człowieczek, sprawił, że legenda znów ożywa. Gotham nagle zostaje zalane przez dostawy tanich, niebezpiecznych narkotyków (to dosyć powszechny wybieg scenariuszowy w komiksach o Batmanie z tego okresu - co drugi jest o Nietoperzu, zwalczającym narkotyki, zmienia się tylko gang za to odpowiedzialny), które rozprowadza tajemniczy Scarface. Żeby nie rozpisywać się o fabule, przejdę do oceny - komiks jest naprawdę dobry, ale sztampowy. Na pewno zasługuje na oklaski nowy przeciwnik, bo takiej parki w świecie komiksowym jeszcze nie było - nieśmiały i obawiający się własnego cienia Brzuchomówca i jego lalka, bezlitosna, apodyktyczna i wzbudzająca autentyczny respekt wśród współpracowników. Naprawdę zachęcający początek - widać, że historia może mieć potencjał.
Scenariusz: John Warner, Alan Grant
Rysunki: Norm Breyfogle
Tusz: Steve Mitchell
Kolor: Adrienne Roy
Batman spotyka się z Brzuchomówcą i Scarface'm w ich klubie, żeby ostrzec go, że nie zamierza pozwolić na dalszy handel Gorączką. Jednak prawdziwym celem tego "spotkania" było zainstalowanie w lalce Scarface'a podsłuchu, żeby zdobyć dowody jego działalności. Tymczasem ciało Fatmana przekracza granicę. Oczywiście ładunek narkotyku pozostaje niezauważony. Scarface postanawia przypilnować odbioru "ładunku". Nie wie, że w ślad za nim wyrusza Batman, któremu udaje się zaskoczyć gangsterów w zakładzie pogrzebowym, podczas wyciągania narkotyku z trupa. Niestety - część narkotyku wysypuje się i Batman niechcący wdycha go, co wywołuje silne halucynacje. Mimo to udaje mu się schwytać Scarface'a i Brzuchomówcę, którzy zostają umieszczeni w więzieniu, aby po badaniach trafić do Arkham.
I oto znowu spotykamy się z apodyktycznym Scareface'em i jego animatorem. Niestety, druga część opowieści o lalce i brzuchomówcy jest nieco gorsza od pierwszej. Sama historia niestety zawodzi, głównie, dlatego, że... za szybko się kończy. Batman rozwiązuje sprawę prochów w niezwykle prosty i szybki sposób, źli do pudła, Batman triumfuje. Odrobinkę zabrakło jednak oryginalności, prawda? A szkoda, bo przez to nieco przygasa potencjał postaci Scarface'a. Cztery nietoperki. I oklaski za scenę w więzieniu.