Miesiąc wydania: wrzesień 1991 [NR 10] Format: B5 Papier: offsetowy Oprawa: miękka Okładka: George Perez Ilość stron: 52 Druk: kolor Tłumaczenie: brak danych Liternictwo: brak danych Wydawca: TM-Semic Wydawca oryginalny: DC Comics
"Odrodzenie" (A Lonely Place of Dying. Chapter Five: Rebirth)
Scenariusz: Marv Wolfman & George Perez
Rysunki: Jim Aparo
Tusz: Mike DeCarlo
Kolor: Adrienne Roy
W siedzibie Wayne'a pojawia się Dick Grayson (pierwszy Robin, obecnie działający samodzielnie jako Nightwing), który przyprowadza ze sobą młodego chłopca - Tima Drake'a. Co dziwniejsze - Tim wydaje się wiedzieć wszystko o tajemnicy Batmana !! Wg. jego opowieści, był on w cyrku kiedy zginęli rodzice Dicka i wtedy po raz pierwszy zobaczył Batmana. Kilka miesięcy później, oglądając w telewizji reportaż z akcji Batmana i Robina, rozpoznał w Robinie Dicka. Potem dzięki dedukcji i wnikliwej obserwacji historii Batmana i Robina, Tim odkrył, że Batmanem musi być Bruce Wayne. A kilka dni temu odnalazł Dicka, gdyż obawiał się o stan Batmana, który najwyraźniej nie jest całkiem sobą po śmierci drugiego Robina - Jasona Todda. Nightwing wyrusza by pomóc Batmanowi w powstrzymaniu Two-Face'a, który jednak zastawił na bohaterów pułapkę. Wkrótce znaleźli się bez wyjścia, przysypani gruzem. Śledzący ich poczynania Tim, domysla się co się stało i przebrany w kostium Robina wyrusza z Alfredem na pomoc. Udaje mu się odnaleźć boahetrów i uwolnić ich spod gruzu. Potem daje im wskazówkę, gdzie mogą odnaleźć Two-Face'a - na starym złomowisku. Batman i Nightwing pokonują Two-Face'a i wszyscy wracają do domu. Tim usiłuje przekonac Bruce'a, że Batman musi mieć Robina i jeśli Dick nie chce wrócić do dawnej roli, to on może zająć jego miejsce przy boku Batmana. Niechętnie Bruce dochodzi do wniosku, że chłopiec ma sporo racji. Niczego nie obiecując, zgadza się przyjąć Tima na okres próbny.
Ładne. Tyle można powiedzieć o tej historii. Jest ładnie narysowane, zgrabnie napisane, sama fabuła jest prosta i przystępna. I tyle. Nie jest to opowiastka zła lub żałosna, Broń Boże, ale...p o prostu bezpłciowa i naciągana niczym guma w gaciach mojego chomika. Tyrady, jakie wygłaszają postaci są momentami po prostu głupie, zaś argumenty, jakich użył Tim...
Gdybym niedawno stracił osobę, którą kochałem, niemalże syna, przyszedł do mnie chłopak i bezczelnie się wpychał na jego miejsce, zarówno w mojej pamięci, jak i w sercu, to chyba wyniósłbym go na kopach, a nie wysłuchiwał durnych przemyśleń w stylu Jak jeden policjant zginie, to przychodzi kolejny na jego miejsce. Słaba trójka nietoperków.
PS. I wcale nie mam chomika.
Scenariusz: Alan Grant
Rysunki: Norm Breyfogle
Tusz: Steve Mitchell
Kolor: Adrienne Roy
Batman ściga drobnych złodziejaszków, członków jednego z gangów. Przestępcy uciekają do jednego z budynków, licząc, że ukryją się przed Batmanem. Niestety - to nie jest ich szczęśliwa noc. W budynku czeka bowiem tajemniczy morderca, który bezlitośnie zabija ich. Gdy Batman dociera na miejsce odnajduje już tylko ciała zabitych przestępców. Zastanawia go dziwny symbol pozostawiony przy zwłokach. Wskazuje on bez wątpienia, że był to rytualny mord. Batman wyrusza więc do miejsca w pobliżu Gotham gdzie archeolodzy odkryli niedawno tajemniczą grotę zbudowaną przez pradawnych Indian. Na miejscu spotyka jednego z archeologów, który wierzy, że grota ta została zbudowana na jeden z lin naturalnej energii. Wspólnie, szybko odkrywają, że kilka ostatnich morderstw w Gotham, także to ostatnie, zostało popełnione w miejscach, które leżą właśnie na tej lini. Dzięki temu znają też prawdopodobne miejsca kolejnych morderstw. Jednym z nich jest... posiadłość Bruce'a Wayne'a!! Dlatego też Batman nakazuje Alfredowi i Timowi natychmiast opuścić dom i ukryć się jak najdalej od tamtego miejsca. Po wyeliminowaniu tego miejsca pozostaje ostatnie - dom archeologa. Natychmiast się tam udają, i akurat spotykają się tam z tajemniczym mordercą, który okazuje się być... dziwną istotą, która najwyraźniej spoczywała w grocie i została obudzona przez archeologów. Batmanowi udaje się uratować życie żony archeologa zrzucając potwora ze skał. Po zejściu na dół nie odnajduje żadnego śladu po tej dziwnej istocie.
Są pewne filmy, książki, komiksy czy inne wytwory kultury, które są tak durne, że aż śmieszne. Ta historia powinna się do takich zaliczać, bo innego wyjścia dla niej nie widzę. Jest bzdurna, infantylna i wygląda na dzieło pierwszoklasisty na prochach. Naprawdę silnych prochach. Albo Grant się naczytał legend i mitologii z bazaru u Chińczyka za 25 centów, albo....brak mi słów. Żałosne i tyle.
Numer powstał na podstawie komiksów: BATMAN #442 (grudzień 1989), DETECTIVE COMICS #616 (późny czerwiec 1990). Okładka pochodzi z BATMAN #437 (późny sierpień 1989).