.: Strona Główna
 .: Forum
 .: O Stronie
 .: Dołącz do BatCave
 .: Wyszukiwarka


 .: Batman: The Movie
 .: Catwoman

 .: Batman
 .: Batman Returns
 .: Batman Forever
 .: Batman & Robin

 .: Batman Begins
 .: The Dark Knight
 .: The Dark Knight Rises

 .: Batman: Mask of the
 Phantasm
 .: Batman & Mr. Freeze:
 Subzero
 .: Batman & Superman:
 The World Finest
 .: Batman Beyond:
 Return Of The Joker
 .: Batman: Mystery of
 the Batwoman
 .: Batman: Gotham
 Knight

 .: Zawieszone
 .: Fanfilms


 .: Seriale Animowane
 .: Seriale TV


     .: KOMIKS :: POLSKA :: ROK 2007 :: BATMAN: ROZBITE MIASTO :.

BATMAN: ROZBITE MIASTO

Miesiąc wydania: Wrzesień 2007
Scenariusz: Brian Azzarello
Rysunki: Eduardo Risso
Kolor: Patricia Mulvihill
Okładka: Dave Johnson
Tłumaczenie: Jarosław Grzędowicz
Druk: kolor, kreda
Oprawa: miękka
Format: B5
Stron: 144
Wydawca: Egmont Polska
Wydawca oryginalny: DC Comics
Cena: 39 zł


Siostra jednego z wielu drobnych złodziei w Gotham Angela Lupo, Elizabeth, zostaje w brutalny sposób zamordowana. Wszystkie okoliczne ślady wskazują na to, iż zbrodni dokonał Killer Croc. Długouchy pogromca, nie namyślając się długo, wchodzi do akcji. Obezwładnia przypuszczalnego mordercę i zaczyna go lać jak worek treningowy. Próbując wydobyć od niego jakieś informacje Batman dochodzi do wniosków, że nie ma przeciwko niemu żadnych dowodów na to, że to on popełnił zbrodnię. Wreszcie uznaje, że wielce prawdopodobne jest, iż to Angelo zlecił Crocowi zabicie swej własnej siostry. Nietoperz postanawia odwiedzić tego dealera kradzionych samochodów (Angelo właściwie tym się zajmował - przyp. Chudy), co się staje rzeczą łatwą za sprawą dziewczyny złodziejaszka - Margo Farr, której Batman nie spuszczał z oka. Nagle o mało nie dochodzi do kolejnego morderstwa - Margo zostaje zaatakowana przez Lupo. Batman obezwładnia napastnika, jednak ten ucieka. Goniąc go ciemną alejką, u wylotu słyszy strzały. Zastaje chłopca klęczącego nad ciałami swych martwych rodziców. Od tej chwili Nietoperza opętuje jedna myśl - znalezienie Angela Lupo, choćby miał obrócić całe miasto do góry nogami.

Batman dzwoni do jednego z gothamskich detektywów, Crispina Allena, by dowiedzieć się czegoś o Margo Farr lub Elizabeth Lupo. Po rozmowie z Allenem (który zresztą praktycznie nic nie wiedział) Batman po raz kolejny odwiedza Killer Croca. Tym razem zastaje go w najzwyklejszym domu tanich obyczajów - w burdelu. Tam, nakłaniając jedna z dziwek, by go omotała i zaciągnęła go do odosobnionego pokoju. Po kolejnym krótkim znęcaniu się nad bandziorem Batman dostaje cynk, że Angelo Lupo kontaktował się ostatnio z niejakim Johnnym Billym. Lokalizacja gościa nie była zbytnio trudna - znajdował się w małym Tokio - wylęgarni sklepów z elektrycznym oprogramowaniem. Zastał go w warsztacie samochodowym. Po krótkiej szamotaninie i rozmowie Batman wyczuł, że w piwnicy jest ktoś jeszcze. I nie mylił się - ktoś obezwładnił Nietoperza i dał niezłego kopa. W jednej chwili stracił przytomność.... znów nawiedzają go koszmary o morderstwie swych rodziców.... ten strach... ten ból.

Batman odzyskuje przytomność i udaje się do jednej z bezpiecznych kryjówek Wayne'a. Johnny Billy zostaje pobity z skutkiem śmiertelnym. Prawdopodobnie przez tego samego sprawcę, z którym Nietoperz walczył w warsztacie. Nie mając żadnych nowych śladów, Batman odwiedza Pingwina, który zdobył informacje na temat zespołu dwojga ludzi, który nazywają samych siebie Fat Man i Little Boy. Przyjechali oni do Gotham, aby załatwiać pewne interesy. Pingwin daje również do zrozumienia, że Scareface może coś wiedzieć na temat Angelo Lupo. Batman jednak nie odwiedza kukły. Udaje się ponownie do Margo Farr. Dziewczyna powtarza mu to samo - nie wie gdzie jest jej chłopak. Na dodatek Batman po raz kolejny ratuje ją przed atakiem zbira. Po tym zdarzeniu Nietoperz dobiera się Scareface'owi do skóry i daje mu do zrozumienia, że chce Angelo Lupo.

  
Przykładowe Strony:
  

W Mały Tokio, w jednej z dzielnicy Gotham, Batman napotyka Fat Mana (olbrzymiego mężczyznę o niesamowitej sile) i Little Boy'a (niezwykle zwinną kobietę znającą wschodnie sztuki walki [to z nią Batman walczył w garażu i to ona najprawdopodobniej zabiła Billego]). Po wiedzieli mu, że Angelo nie był zabójcą oraz, że znaleźli go wcześniej niż on. Nieco później detektyw Allen informuje Nietoperza o tym, że Elizabeth Lupo była w ciąży zanim została zamordowana. Po tym fakcie Batman ufa jedynie instynktowi - po raz kolejny odwiedza Killer Croca, by dowiedzieć się całej prawdy, jednak w czasie zajścia zostaje postrzelony przez... MARGO FARR! Nietoperz wreszcie zdaje sobie sprawę z sytuacji - Gdy próbował dopaść Angela, Angelo nie uciekał, dlatego, że zabił swą własną siostrę. Uciekał, bo myślał, iż to on będzie następnym, który zginie...

Margo wiedziała, że Elizabeth jest kobietą ciężarną. Zabiła ją by ochronić ją przed mało odpowiedzialnym i opiekuńczym braciszkiem. Angelo najprawdopodobniej uprowadził chłopaka, z którym Elizabeth chodziła (nie była mężatką) i to on mógł go zabić. Tymczasem Pingwin wskazał Batmanowi przypuszczalny adres złodziejaszka. Gdy dotarł na miejsce zastał Fat Mana i Little Boya, których szybko nokautuje w walce. Jednak nietoperz nie zamierza wchodzić do mieszkania- postanawia czekać, aż on sam wyjdzie. Kiedy wreszcie wychodzi i spotyka nietoperza wpada w panikę. Ucieka, lecz zostaje postrzelony.

Batman zauważa... Arnolada Weskera (brzuchomówca) i Scareface'a, których szybko unieszkodliwia. Okazuje się, że Wesker był... chłopakiem Elizabeth! Myślał, że to Lupo zabił swą siostrę i pragnął zemsty. Po całym zdarzeniu Batman oddaje Brzuchomówcę i Scareface'a w ręce policji. Na miejscu strzelaniny również przyjeżdża detektyw Allen, który informuje Batmana, że ktoś w zakładzie Arkham chce z nim rozmawiać. Joker.
Szaleniec bawi się z Batmanem, wiedząc o wszystkich zdarzeniach, które rozgrywały się ostatnimi czasy. Po rozmowie Nietoperz ma kolejną refleksję na temat swoich rodziców - na temat ich śmierci. Batman postanawia odnaleźć zabójcę rodziców małego chłopca, którego spotkał, gdy gonił Angela w ciemnej alejce. Jakież jest jego zdumienie, gdy odkrywa, iż to mały chłopiec jest mordercą swych rodziców...

Autor: Chudy

Od ładnych paru już lat jedynym dostawcą komiksów o Gacku w naszym kraju jest Egmont. Może pomińmy na razie ceny wydanych przez niego komiksów i zatrzymajmy się na chwilę, przy doborze tytułów. Na przestrzeni ostatnich lat uświadczyliśmy wręcz klasycznych pozycji o Mrocznym Rycerzu, takich jak: Powrót Mrocznego Rycerza, Rok Pierwszy, Azyl Arkham czy Przyjdź Królestwo. Niestety, obok wielkich hitów wydawane były także pozycje mało znane, co najwyżej przeciętne, przykładem niech będą tu: Zagłada Gotham czy Gotham w Świetle Lamp Gazowych. Czytając opinie o Rozbitym Mieście w Internecie zanosiło się, że opowieść ta, będzie należała zdecydowanie do tej drugiej grupy komiksów. No cóż, po przeczytaniu uczucia są jednak mieszane.

Po pierwsze, autorem scenariusza jest współtwórca serii 100 Naboi - Brian Azzarello, dla którego zresztą nie jest to pierwsze spotkanie z Batmanem. No i przyznam, że fabuła może przypaść do gustu. Zdecydowanie trąci trochę banałem, ale przy tym okazuje się być w miły sposób klasyczna i nieudziwniona na siłę. Naprawdę mocno odwołano się, do dobrze znanego originu Batmana, a nawet rozbudowano go. Przymierzając się do Złamanego Miasta trzeba przygotować się na typową intrygę kryminalną, gdzie wbrew pozorom największą rolę odegra stary-nowy przeciwnik. Po mimo tego dodano dwójkę premierowych postaci, ale praktycznie istnieją oni tylko po to, żeby Nietoperz miał, kogo pokonać, bo niestety w tym komiksie, wszyscy starzy super-złoczyńcy są nieśmiertelni. Przykładem tego jest niemiłosiernie obrywający wciąż Killer Croc, który wygląda wręcz obrzydliwie. Jeśli chodzi o sojuszników, mamy do czynienia z nowym detektywem - Crispusem Allenem, który nie rozumiem, dlaczego zastąpił bardzo lubianego Jamesa Gordona.

Bardzo nierównym elementem tego komiksu jest rysunek, oraz (a może zwłaszcza) kolory. Sylwetka Batmana, w strugach deszczu, oraz z błyskawicą w tle wygląda rewelacyjnie, wystarczy jednak, by doszło do zbliżenia na twarz, to już możemy zobaczyć buraka, jakim jest tutaj Bruce Wayne (scena z podnoszeniem sztangi, jest chyba jedną z najgorzej narysowanych, jakie widziałem). Ogólnie, bardzo mało emocji pokazano. Do tego całość jest dziwnie pokolorowana, raz mamy stonowane mroczne barwy, a parę stron dalej straszę okropne jasne, bijące po oczach kolorki. W sumie, jeśli chodzi o ogół strony graficznej, to jest ona całkiem klimatyczna, chociaż nie nowoczesna. Po dokładnym przypatrzeniu się detalom widać dopiero, że coś tu nie gra. Cóż mogło być trochę mniej punkowo, oraz powinno się darować Emo-Jokera (obrzydliwie zaprojektowany), zresztą cały jego wątek wydawał się być upchniętym na siłę.

Podsumowując, zwracam jednak honor panom z Egmontu i zgadzam się z decyzją wydania tego komiksu w Polsce. Nie jest to typowa opowieść o krucjacie Mrocznego Rycerza, ale i tak to kawał porządnej literatury, mimo iż nie jest nawet tak ciekawy jak chociażby Hush, ale w sumie to zupełnie inne typy komiksów.
Tak więc zachęcam miłośników kryminału, pewnego rodzaju oldschoolu oraz oczywiście wszystkich fanów Batmana, do wydania 39 złotych na ten komiks, zwłaszcza że jak na nasze warunki, to nie jest wcale wygórowana cena, za ponad 100 stron komiksu, w miękkiej oprawie, na ładnym, śliskim papierze. Z braku innych opcji, polecam.

Ocena: 4 nietoperki

Autor: Roy_v_beck


Chyba uczciwie będzie zacząć od informacji, że dla mnie Batman jest jak Elvis. Niektórzy lubią króla z występów w Rio, a ja lubię gacego między Death in the family, a Knightfall. Z czasów późnego, Aparo, Breyfoglea, z czasów Granta i O'Neila. Oczywiście lubię też Weina, Adamsa i Wolfmana, ale to jeszcze starsze rzeczy. Nie lubię Batmana z XXI wieku.

Rozbite miasto, które we wrześniu zafundował nam Egmont, kontynuując obraźliwą politykę wydawania albumu z Batmanem raz na tysiąclecie, to dzieło gorącej spółki autorskiej - Azzarello i Risso. Panowie znani są dosyć dobrze z opublikowanego także w Polsce 100 Bullets. Świetny team autorski miał być gwarancją sukcesu. Hm.

Historia kręci się, tak naprawdę, wokół potwornie wyeksploatowanego tematu. Oto najwyraźniej przestępca ścigany przez Batmana zabija dwójkę ludzi na oczach ich syna. Znajome, prawda? I nawet nie chodzi mi o to, że to samo zdarzyło się pewnemu Bruce'owi Wayne'owi, bo to część mitu Batmana. Po prostu ktoś już, jakieś 30 czy więcej lat temu, zrobił o tym świetną historię. Nazywała się Noc Tropiciela i nalezy do absolutnego kanonu tej postaci. Stworzyły ją zresztą sławy dużo większe niż Azzarello i Risso, bo Englehart i Amendola. Słynna jest także, dlatego że Batman nie wypowiada w niej ani jednego słowa.

W Polsce przeczytać ją mogliśmy w albumie Przysięga zza grobu ok. roku 1991. Ta była najsłynniejsza, ale warto wymienić chociażby Oczy chłopca Kenta Williamsa z wydanego również u nas Black & White.

Towarzystwo wzięło się, więc za starocie i miałem nadzieję, że zrobią to z wykopem i pokażą coś nowego. Czyją matką nadzieja bywa, każdy wie.

Scenariusz jest zamotany w złym znaczeniu tego słowa. Moja żona twierdzi, że dobra zagadka detektywistyczna daje na dzień dobry wszystkie wskazówki, a czytelnik musi się domyślać mając komplet wiadomości. Niestety, tu brakuje najważniejszej, więc zakończenie jest zaskakujące, ale raczej na zasadzie What the fuck? niż O rany, ale numer.

Wprowadzenie do scenariusza Jokera, który rozwiązuje zagadkę siedząc w Arkham jest potwornym nieporozumieniem. A, skoro ten album miał być bardziej w stylu detektywistycznym niż superbohaterskim, to jest to też policzek dla inteligencji czytelników. Zakończenie jak cukier puder. Miałkie.

I brakowało mi Gordona. Mówiłem już, z jakiego okresu gacka lubię?

Graficznie jest oczywiście ładnie. Poprawnie. Batman jest trochę kanciasty, trochę mroczny, trochę demoniczny (ale tylko trochę, jakby zabrakło Risso tego sznytu, tej odwagi, którą mają na przykład Keith czy Jones).

Pani Patricia Mulvihill - kolorystka, spisała się zaledwie poprawnie. Taka paleta i dobór kolorów mógł zachwycać w czasach Batman vs Predator, ale ascetyzm Rozbitego Miasta jest momentami zbyt duży; nadmiar brudnych, smutnych barw nie zawsze jest przepisem na mroczny klimat. Na marginesie - Waylon Jones przez ostatnie kilkadziesiąt lat był zielony. Czemu teraz wygląda jak sraczka, tego nie wiadomo. Ani czemu wygląda jak murzyński alfons zamiast jak krokodyl. Na szczęście strój Batmana nie jest różowo-fioletowy (chociaż w radosnych latach 60-tych i taki mu się przytrafił).

Mam wrażenie, że Egmont zdecydował się na ten album licząc na wierność fanów Naboi. Oczywiście nie chcę powiedzieć, że jest zły. Cierpi po prostu na tę samą chorobę co Hush - za mało Mrocznego, za dużo Rycerza. Chwała bogu, że nie ma bandy pętających się w rajtuzach dzieciaków i lasek w pociętych spandexach.

Zamiast Miasta polecam raczej Death and the maidens. Też rozgrzebuje stare śmieci, ale Rucka i Janson robią to dobrze. Tego niestety Egmont nie wydał. Ale może za dwa lata?

Ocena: 3,5 nietoperka



Wydanie powstało na podstawie komiksów: BATMAN #620-625 (grudzień-maj 2003-2004). Okładka pochodzi z BATMAN: BROKEN CITY.



Poprzednia Strona




WAK - Serwis Komiksowy
Spider-Man Online

Punisher - Serwis o Punisherze
The Truth about The X-Files





© Copyright 2003 and 2012 by BatCave. Wszelkie prawa zastrzeżone
Batman is registered trademark of DC Comics, Warner Bros.

Projekt i wykonanie: myspace.com/WebMastaMajk