.: KOMIKS :: USA :: JUSTICE LEAGUE OF AMERICA :: ROK 2007 :: JLA #6 :.
JUSTICE LEAGUE OF AMERICA #6
Tytuł historii:The Tornado's Path Part Six: Iron Man Miesiąc wydania: Kwiecień 2007 (USA) Scenariusz: Brad Meltzer Rysunki: Ed Benes Okładki: Michael Turner i Peter Steigerwald oraz Adam Hughes Tusz: Sandra Hope Kolor: Alex Sinclair Liternictwo: Rob Leigh Ilość stron: 40
Red Tornado próbuje przejść przez teleport i wspomóc przyjaciół, ale Grundy nie chce do tego dopuścić i rzuca nim o ścianę. Olbrzym mówi, że pomimo tego, że ma nowe ciało, nadal jest robotem i nie może mieć rodziny. Smith nie zgadza się z jego słowami ,ale Grundy, by udowodnić swoją słuszność, atakuje go.
Tymczasem pozostali bohaterowie walczą z Amazo. Diana oplata jego mechaniczne ciało swoim lassem. Dzięki temu robot nie może się ruszyć, co pozwala Clarkowi użyć swoich promieni cieplnych i zniszczyć jego oczy. W tej samej chwili Batman i Hal łapią nogi robota i zaczynają je rozcinać, żeby nie mógł się szybko poruszać. Gdy robot leży na ziemi, Dinah i Black Lightning przystępują do ataku. Używając swoich mocy, niszczą jego uszy, które służą mu do wchłaniania mocy innych. Niestety, pomimo tego, że jego uszy są zniszczone, robot zaczyna wchłaniać energię bohaterów, posługując się mocą Parasite'a. Amazo wyplątuje się z lassa Diany i szarżuje wprost w ich stronę. Wtedy Hawkgirl atakuje go swoją maczetą, co daje mizerny skutek. Na polecenie Batmana, Roy strzela z łuku wprost w totem, który ukradziono Vixen. Celnie oddany strzał w totem sprawia robotowi wiele bólu i jednocześnie wskazuje Vixen miejsce gdzie może go znaleźć. Z olbrzymią prędkością pędzi w dół i przebija robota w pół, kończąc jego żywot.
Przykładowe Strony:
Smith wciąż próbuje się bronić przez wściekłym Grundy'm. Olbrzym z wściekłością wyrywa mu lewą rękę mówiąc, że jest jego i pożywia się nią. Bohater odrzucony w bok używa swoich mocy by wywołać tornado. Grundy nie zauważa odłamka metalu, który przebija jego ciało w miejscu, gdzie powinno być serce i wbija go w ścianę. Niestety, odłamek go nie zabił, bo jak się okazuje, olbrzym nie ma serca. Resztkami sił bohater tworzy tornado o szybkości ponad 560 km/h, które rozrywa potwora.
Bohaterom znajdującym się po drugiej stronie teleportu udaje się zdjąć barierę. Kathy klęcząc nad ciałem swojego męża, zdejmuje jego maskę i widzi twarz całą poobijaną i zakrwawioną. John prosi swoją żonę, by umieściła go z powrotem w jego mechanicznym ciele, gdyż inaczej umrze. Po chwili mdleje. W międzyczasie widzimy Zatanne, która zdejmuje czar jaki nałożył na niego Faust. Po jakimś czasie John odzyskuje przytomność, będąc z powrotem w swoim mechanicznym ciele. Szczęśliwa żona mówi, że jest tam gdzie powinien.
To była długa historia...o wiele za długa. Nie mam nic przeciwko temu, że Meltzer wykorzystał ją, by przybliżyć nam postać Red Tornada. Wkurza mnie natomiast fakt, że przez 5 numerów autor dał mu normalne ciało, by pod koniec znowu wsadzić go w tego grata. Oczywiście wiadomo było, że tak się stanie, ale ja wyznaję zasadę, że jak się już coś zmienia, to należy to pozostawić chociaż na 20 numerów. Nie sądzę również, by dzięki tej historii John Smith zyskał jakichś nowych fanów, bo na razie wydaje się, że jest zupełnie na odwrót. Ale kończąc te moje narzekania muszę przyznać, że nie był to aż tak zły numer. Składa się na to fakt, że ten zeszyt to najzwyklejsza na świecie 'rozpierducha'. Chociaż sama walka z robotem, który ma wszystkie moce bohaterów wydaje się nieco przestarzała.
Oddzielna ocena należy się rysunkom. Lubię rysunki Benesa, ale wydaje mi się, że powinien wrócić do rysowania "Birds of Prey", gdzie mógłby spokojnie rysować piersiaste bohaterki z wielkim tyłkiem. Do JLA się jednak, póki co, nie nadaje. Ale to wcale nie oznacza, że rysunki mi się w tym numerze nie podobają. Jest wręcz przeciwnie, są dobre.
Cieszę się, że ta historia się kończy, teraz czekam na crossa z JSA.
