.: KOMIKS :: USA :: JUSTICE LEAGUE OF AMERICA :: ROK 2006 :: JLA #1 :.
JUSTICE LEAGUE OF AMERICA #1
Tytuł historii:The Tornado's Path Part One: Life Miesiąc wydania: Październik 2006 (USA) Scenariusz: Brad Meltzer Rysunki: Ed Benes Okładki: Ed Benes, Mariah Benes i Alex Sinclair oraz Michael Turner i Peter Steigerwald Tusz: Sandra Hope (ze specjalnymi podziękowaniami dla Mariah Benes) Kolor: Alex Sinclair Liternictwo: Rob Leigh Ilość stron: 32
Batman, Superman i Wonder Woman siedzą przy stole w Jaskini i rozmawiają o przypuszczalnych członkach nowej Ligi. Cała dyskusja toczy się w przyjaznej atmosferze. Pierwszą osobą jest Kapitan Marvel. Bruce chce go w drużynie. Diana jednak nie jest do tego przekonana i przypomina, że to tylko chłopiec. Clark woli się nie wtrącać i przypomina tylko, że nikt nie wie gdzie Marvel się obecnie znajduje. Ostatecznie Kapitan odpada.
Hoboken, New Jersey, laboratorium Doktora Willa Magnusa. Kathy Sutton siedzi przy mechanicznym ciele Red Tornada, które Magnus zdołał złożyć z powrotem. Kathy czeka, aż dusza Tornada wróci do jego ciała, tak jak to już było siedem razy. Magnus radzi jej, żeby poszła do domu odpocząć. Kobieta zaczyna krzyczeć i mówi, że Tornado nie jest taki sam, jak roboty stworzone przez niego. Po tych słowach doktor opuszcza pomieszczenie i zostawia ją z innym robotem, Platinum. Robot pyta ją, jak to się stało, że zakochała się w Red Tornadzie. Kathy wyjaśnia powód, dla którego pokochała mężczyznę o imieniu John Smith, ale Platinum najwyraźniej nie może tego pojąć. Nagle do kobiety dzwoni córeczka- Traya ,cała podekscytowana, że jej ojciec niedługo wróci i pyta, czy długo to jeszcze potrwa, bo upiekła ciasto na jego powrót. Kathy zaczyna płakać i mówi, że ojciec niedługo wróci. Nie wie, że całej sytuacji przyglądają się dusze Red Tornada i Deadmana, który przez ostatni okres pomagał mu w kolejnej próbie odrodzenia.
Jaskinia. Trójca dyskutuje o Halu Jordanie, Supergirl, nowym Flashu i Power Girl. Z czwórki tylko Hal i Karen zostają przyjęci. Kara zostaje kategorycznie odrzucona, a o potencjalnym członkostwie Barta trójka chce jeszcze porozmawiać.
W Star City Hal spotyka się z Harperem w sali treningowej. Jordan drażni się z Royem w nadziei, że ten wyzwie go na mały sparing. W tej samej chwili odzywa się Black Canary. Hal zabiera ze sobą Roya i dwójka leci do Kathy Sutton.
Przykładowe Strony:
Metropolis. Jefferson Pierce spotyka się z informatorem, starym wrogiem Batmana, znanym jako Signalman. Jefferson ironizuje, że gdyby pojawił się w kostiumie Black Lightninga, nic by nie osiągnął. Informator mówi o kilku tajemniczych zaginięciach w przestępczym półświatku. Przestępcy, którzy zaginęli, to Plastique, Electrocutioner, Trident i przestępca twierdzący, że jest bratem Mister Miracle'a z Apocolips, Doktor Impossible.
Gdzie indziej. Deadman pomaga Tornadowi umieścić dusze w ciele zabitego przestępcy Multiplexa. Jaskinia. Tym razem na odstrzał idą Mister Terrific, Ray Palmer, Vixen i Hawkman. Batman chce pierwszą dwójkę w drużynie. Kent i Diana przypominają, że Terrific jest przynależny do JSA, a Raya wciąż nie można znaleźć. Bruce kategorycznie sprzeciwia się członkostwu Hawkmana, a jeśli chodzi o Vixen uważa, że jest kilku innych bardziej doświadczonych bohaterów.
Hub City. Vixen przychodzi na spotkanie do baru. Uważa, że dostała wiadomość od Questiona. Ale kiedy barman mówi, że ten nie pracuje w mieście od ponad roku wyczuwa, że to zasadzka. Tornado umieszcza swoją dusze w ciele Multiplexa. Odkrywa również, że zachował swoje moce. Opuszczając budynek dziękuje Deadmanowi za pomoc i wychodzi. Po jego wyjściu postać Deadmana znika i w jego miejsce pojawia się Felix Faust. Magik chce pieniędzy, ale postać stojąca w cieniu przypomina mu, że robił to za darmo. Faust o tym wie, ale dalej chce pieniędzy. Postać podejrzewa, że Felix jest przerażony, ale nie nim ,czy Tornadem. Faust wie, że kiedy jego przyjaciele się dowiedzą o tym, co mu zrobiono, będą się chcieli z nim własnoręcznie policzyć. Black Canary i Hal Jordan przylatują do Star City, przed dom Oliviera Quinna. Widząc miny na ich twarzach domyśla się, że chcą znowu zebrać drużynę. Spotyka go jednak zawód, bo dwójka przyjaciół przyleciała nie po niego, tylko po Roya. Gdy cała trojka odlatuje, zszokowany Ollie życzy mu powodzenia i jest z niego bardzo dumny.
W Hoboken. Platinum i Gold zostają zaatakowani i zniszczeni przez nieznanego napastnika, który wykrada mechaniczne ciało Red Tornada.
Bruce, Clark i Diana kontynuują selekcje.
A w Nowym Jorku, w mieszkaniu Kathy zjawia się John Smith i rodzina wpada sobie w ramiona, cała szczęśliwa, że znowu jest razem.
Zawód wielki mnie spotkał, gdyż Meltzer rozpoczął pierwszą historię o nowej Lidze Sprawiedliwości nie tak, jak się tego spodziewałem. Oczekiwałem wielkiej rozmowy trójcy przy stole odnośnie kolejnych osób mających zasiedlić nową Ligę, wzbogaconą ciekawymi retrospekcjami i dialogami.
A co dostaliśmy? Dobry melodramat obyczajowy, który w pewnym momencie nuży jak cholera.
Scenarzysta skupił się na postaci prawie że trzecioligowej (czytaj: mało interesującej), czyli Red Tornado. Szczerze powiedziawszy, nigdy nie obchodziły mnie perypetie tego osobnika, który co rusz był zabijany a potem odradzał się, po wstawieniu odpowiednich śrubek. Wątek ten ratuje jednak podejście Meltzera. Scenarzysta wspaniale prowadzi interakcję żony Tornada z Magnesem i jego robotem oraz przykuwa czytelnika mocnymi, tragicznymi scenami rodzinnymi. Scena rozmowy Kathy z córeczką przez telefon chwyta za serce.
Meltzer nie poprzestaje na kreacji bohaterów trzecioligowych. Możnaby rzec, że numer ten zależy dla ów postaci. Pytanie tylko, kogo te postacie obchodzą? Gdyby nie parę zabawnych scen z Batmanem i tajemniczy wątek fabularny związany z łotrami, zanudziłbym się na śmierć.
A rysunki to już w ogóle... Ed Benes daje ciała. Następca celuloidowych artystów, tj. Jima Lee lub Michaela Turnera, nie pokazał się z najlepszej strony. Postacie są sztywne, sztuczne. Benes nie potrafi ukazać odpowiedniej mimiki na twarzach postaci. Te charaktery są w jego wykonaniu nieskazitelne fizycznie - wyglądają tak, jakby od 6 roku życia chodziły na siłownię. Naprawdę nie wiem, co się stało Edowi, gdyż na jego rzemiosło w Birds of Prey aż miło było patrzeć. Mimo tej krytyki trzeba jednak przyznać artyście, że trzyma jakość graficzną komiksu w granicach średniej mainstreamowej. Mocnej średniej.
Koniec końców, nie jest źle, ale nie jest również wyśmienicie. Fani Ligi Morrisona znajdą tutaj kawałek średniego mainstreamu, gdzie uwagę skupiono bardziej na żołnierzach (Vixen, Arsenal, Red Tornado), niż na generałach (Superman, Batman, Wonder Woman). Niby to coś nowego, ale niesmak pozostaje...