Tytuł historii:Branded Miesiąc wydania: Kwiecień 2006 (USA) Scenariusz: Geoff Johns Rysunki: Ethan van Sciver Okładka: Simone Bianchi, Ethan van Sciver Tusz: Ethan van Sciver, Prentis Rollins Kolor: Moose Baumann Liternictwo: Rob Leigh Ilość stron: 32
Hal Jordan przybywa do Jaskini Batmana, ponieważ Oliver Quenn (Green Arrow) powiedział mu, że Mroczny Rycerz chce się z nim spotkać. Nietoperz nie owija w bawełnę i do razu mówi o obecnej sytuacji. W Gotham pojawił się Tattoed Man - człowiek, który potrafi ożywiać tatuaże znajdujące się na jego ciele i poprzez ich działanie wymierzać karę dla ludzi, za grzechy, jakie popełnili w swym życiu (do tej pory były to: Kobiety, hazard, kradzież, nieuprzejmość dla czekających). Nie jest to jednak ten sam wytatuowany człowiek, z którym Batman i Zielona Latarnia mieli wcześniej do czynienia. Pomimo faktu, że rozmowa Bruce'a z Halem od początku nie była miła (co później objawiło się w lewym sierpowym Batmana), obaj herosi postanawiają współpracować i razem zdjąć niebezpiecznego złoczyńcę. Jednak moc, jaką dzierży Tattoed Man jest tak silna, że może nawet zniszczyć wieżowce. Do tej akcji potrzebna jest strategia...
Mieszkanie Marka Richardsa, nowego Tattoed Mana. Richards przyjmuje kolejne zamówienie u swojego zleceniodawcy, niejakiego Tobiasa. Tym razem, celem ma być Harvey Dent. Rozmowę przerywa jednak Hal Jordan, który dzięki pierścieniowi odnalazł kryjówkę byłego żołnierza Marines. Richards ożywia znajdujące się na jego ciele tatuaże i wysyła je przeciwko Jordanowi. Sytuację wykorzystuje Batman, który rzuca się z tyłu na żołnierza. Bruce ma najpierw pewne problemy z pokonaniem mężczyzny, ale potem daje mu cios pięścią, przez co Richards pada na ziemię, a tatuaże wracają na jego ciało.
Przykładowe Strony:
Jaskinia. Hal prosi Batmana, aby założył pierścień i oczyścił swój umysł ze swego najgorszego koszmaru. Nietoperz najpierw odmawia, ale po krótkiej chwili zakłada pierścień. Zaczyna przypominać o śmierci rodziców, której nie mógł w żaden sposób zapobiec. Pierścień zaczyna działać, co objawia się w zmianie kostiumu Mrocznego Rycerza. Bruce jest już bliski odrzuceniu, nie tylko swojego strachu, ale również motywacji do bycia protektorem Gotham. W ostatniej chwili wycofuje się, uzasadniając swój wybór brakiem chęci. Przynajmniej teraz. Ten gest ze strony Zielonej Latarni na dobre zakończył konflikt pomiędzy Halem a Bruce'em.
Bałem się tego komiksu bardziej aniżeli ostatnich rozdziałów powrotu Jasona Todda zza grobu. Z jednej strony, numer, w którym nastąpi rozstrzygniecie sporu między Batmanem, a Green Lanternem. Z drugiej, okładka Scivera, na której Batman był podobnie ubrany do tego z Elseworldu In Darkest Knight (który zresztą był jedną z najgorszych pozycji pod szyldem Elseworld w historii, ale ten temat pozostawię na inną okazję). Strach jednak przemienił się w uczucie niezwykłej błogości i radości.
Zacznijmy od fabuły. Wznowienie pojedynku z bestsellerowej miniserii Green Lantern: Rebrith? I tak i nie. Owszem, antagonizm Bruce'a widać aż do samego końca, ale nie ma żadnego wspomnienia o wydarzeniach z miniserii mówiącej o powrocie Zielonej Latarni. I bardzo dobrze Geoff postąpił, gdyż czytelnik nie czuje się zagubiony, nawet głowa go nie boli (tj. podczas lektury Infinite Crisis). Trzeba pochwalić Johnsa za dialogi, które są żywe. Poprzez ów dialogi, scenarzysta świetne kreuje kreacje Jordana (bohatera radosnego, światła) i Bruce'a (bohatera niemiłego, mrocznego). Dobra jest również charakterystyka Marka Richardsa, ale zdecydowanie odbiega od dwóch głównych herosów. Aczkolwiek można mieć pretensje do Geoffa, że tworzy kolejnego wytatuowanego gościa, gdy wolni są dwaj inni (jedna to kobieta, którą możecie znaleźć w runie Scotta Beatty do Gotham Knights, a drugi to Abel Tarrant, przebywający w więzieniu Blackgate). Niektórym może się również nie podobać prostota fabuły, która rozkręca się dopiero pod sam koniec, ale jak to powiedziała jedna z osób: czasem proste rzeczy stają się najbardziej genialne. To można powiedzieć o tym komiksie. Hal, chcąc zakończyć konflikt pomiędzy nim, a Batmanem, daje Bruce'owi pierścień, aby Nietoperz zapomniał o swoim największym strachu i zaczął normalne życie... Scena ta jest piękna i pozostanie mi w sercu na bardzo długo. Hal potrafił wybaczyć sobie wszystkie tragedie, jakie dokonały się za jego pośrednictwem (zresztą najpierw wybaczyli mu jego znajomi herosi i inne Zielone Latarnie). Batman natomiast nie potrafi sobie z tym poradzić. Nie może wybaczyć sobie, ze w ciemnej uliczce nie mógł uratować swoich rodziców. Przyznać jednak trzeba, że owa świadomość niemocy w jakiś sposób ulecza Bruce'a, przez co ten wybacza Halowi wszelkie niemiłe sytuacje z Zero Hour. Ktoś może powiedzieć - przez podarowanie pierścionka, Batman wybacza Latarni śmierć milionów ludzi podczas crossoveru Godzina Zero? Jeśli ktoś tak sądz,i to chyba słabo idzie mu z nauk humanistycznych. Jordan przecież chciał uleczyć Bruce'a z jego obsesyjnej krucjaty i nieomal mu się to udało. W rezultacie podleczył nieco zdrowie psychiczne Batmana i podtrzymał go na duchu.
Pora na ocenę rysunków. Ethan van Sciver powinien rysować któryś z głównych bat-titles. Jego Batman (mimo podobieństwa do stylu Bollanda) jest narysowany naprawdę przyzwoicie - posągowa postać, pełna mroku i tajemniczości. Jednak Mroczny Rycerz to nic w porównaniu w Rogersem. Sposób, w jakim Sciver rysuje ożywione tatuaże jest fenomenalny! Tattoed Man i jego stwory nigdy nie wyglądały tak strasznie i pięknie zarazem. Wszystko tutaj ze sobą współgra - od tuszu do kolorystyki. Wspaniała robota!
Czas podsumowania, a zarazem wyznania - czytam nową serię o Halu Jordanie od początku i muszę przyznać, że to jak do tej pory jest to najlepszy numer serii. Wcześniej Geoff jakoś nie mógł pokazać iskry, jaką widzieliśmy w Flashu czy JLA. Teraz, nie dość, że napisał wspaniałą historię, to jeszcze ośmieszył panów zarządzających bat-tytułami. No bo jak inaczej nazwać fakt, że najlepszy team-up Batmana od 5 lat i sceny, które powinny pojawić się w komiksach ze znaczkiem nietoperza, są w zeszycie o Zielonej Latarni? Schreck i cała bat-bando, wstydźcie się!