<<< Kontynuacja z Batman #653
Podczas pojedynku ze Scarecrowem Batman łączy się z biurem Gordona. Informuje komisarza o najnowszych postępach w badaniach nad znalezioną bronią. Alfred odkrył, że sprawca rozkładał pistolet na części, a następnie składał ponownie. Zwrócił też szczególną uwagę na uchwyt oraz spust, czyli te miejsca na których były odciski palców Denta. To może oznaczać, iż zabójca popełnił zbrodnie, a potem poskładał broń dołączając rękojeść i spust z odciskami palców Harveya. Batman ma coraz większe wątpliwości, czy to były prokurator okręgowy jest mordercą.
Po pokonaniu Scarecrowa Batman chwali Robina za jego niezłomną postawę wobec gazu strachu, którym potraktował ich Crane. Tim odpowiada, że nie ma już na tym świecie niczego, czego mógłby się bać, gdyż stracił już wszystko, co było mu drogie. Bruce mówi mu, że jak tylko uporają się ze sprawą Denta, porozmawiają o przyszłości Tima.
Na komisariacie Batman i Robin rozmawiają z Gordonem. Batman ma zamiar znaleźć Harveya i przekonać go, aby zgodził się na współpracę z policją. Nagle uderza go myśl, że trzeba również przyjrzeć się dokładnie temu, co dzieje się w Arkham, gdyż, jak wcześniej zauważył Gordon, szaleńcy wychodzą stamtąd niczym przez drzwi obrotowe. Nagle w telewizji podana zostaje informacja o powrocie Dwóch Twarzy.
Tymczasem Bard podejmuje walkę z Tally Manem, który zabił męża Orki. Po wygranym pojedynku dzwoni na numer telefonu, który dostał od Nietoperza, żeby poinformować go o prawdopodobnym sprawcy zabójstw, którego właśnie unieszkodliwił. Jednak na widok Two-Face'a na ekranie telewizora zdaje sobie sprawę, że Batman i tak będzie miał pełne ręce roboty.
>>> Kontynuacja w Batman #654
Mamy już przedostatnią część tej historii i, jeśli Robinson nie wymyśli czegoś naprawdę dobrego na koniec, to ja ten komiks spiszę na straty, bo póki co żadnych fajerwerków tu nie ma. Mamy za to scenę, w której Batman, podczas walki na śmierć i życie, prowadzi pogawędkę z Gordonem, który (żeby było śmieszniej) zajada w swoim biurze chiński makaron. Do tego Scarecrow zostaje sprowadzony do pozycji marnego nieudacznika, którego pokonuje się z palcem w nosie, a przecież ta postać zasługuje na lepsze potraktowanie przez scenarzystę. Są to rzeczy, których pewnie nie czepiałbym się, gdyby główne wątki były ciekawe, ale historia nie jest ani zaskakująca (Harvey został wrobiony - niespodzianka!), ani wciągająca.
Ilustracje takie jak poprzednio, trudno dodać na ich temat coś nowego; może jedynie to, że tym razem Kirk całkiem nieźle narysował walkę ze Scarecrowem. Lepiej niż pojedynek z Crociem w
Detective #819. Jest tu dynamika i dobre kadrowanie. Scarecrow prezentuje się bardzo dobrze od strony wizualnej (te jego oczy wyglądające spod maski).
Jeszcze tli się iskierka nadziei, że zakończenie będzie godne dobrego kryminału. Robinson musi poskładać to wszystko do kupy i dać czytelnikom zaskakującą i sensowną odpowiedź na pytanie kto i dlaczego morduje przestępców. Jeśli tego nie zrobi, to cała ta opowieść okaże się, w moim mniemaniu, jednym wielkim niewypałem.
Ocena: 3 nietoperki
Poprzednia Strona