Rok Później. Komisarz Gordon nie może zasnąć. Nagle budzi go dźwięk telefonu...
Ulice Gotham. Przestępca zwany KGBeast stoi ulokowany na dachu budynku i celuje karabinem snajperskim w głowę swojego celu. Nagle strzał łamie rufę snajperki KGBeasta. Nim ten się spostrzegł, o co chodzi, został zaatakowany przez tajemniczą postać. Wywiązała się bójka. W końcu zakapturzona postać zrzuca swojego przeciwnika z dachu i mówi "I'm Gotham Protector" .
Komisariat policji. Komisarz Gordon odbiera telefon. Dzwoni Poison Ivy. Informuje, że w budynku Vanguarda zaraz stanie się coś strasznego. Gordon długo nie czeka, postanawia wejść na dach komisariatu i zrobić coś, czego nie robił od... Roku. Postanawia uruchomić batsygnał! Na szczęście nie musi długo czekać. Po chwili zjawia się Batman wraz z Robinem. Gordon pokrótce objaśnia Bruce'owi o zaistniałej sytuacji. Nagle wieża Vanguard Bulding zostaje opleciona przez gigantyczną roślinę. Batman nie traci czasu... natychmiast rusza w kierunku tego budynku.
>>> Kontynuacja w Batman #651
Główna historia OYL zaczęła się.
Nie wiemy, co przez ostatni rok robił Batman i co robili inni bohaterowie z Gotham. W pierwszej części
Face to Face nie dowiemy się zbyt wiele. Od razu jesteśmy wciągnięci w wir nowej historii. Trzeba przyznać, że w
Detective Comics #817 dzieje się bardzo wiele. Poznajemy nowego obrońcę miasta, oglądamy powrót Batmana, a także zniszczenie Vanguard Building. Jednak widać, że jest to dopiero wprowadzenie do całej historii.
Po tej historii spodziewałem się naprawdę wiele. Tymczasem nie jest to świetny komiks. W zasadzie jest to przeciętne, ale solidne wprowadzenie do nowej sytuacji w dziejach Batman Universe. Robinson nie pokazał nam nic niesamowitego. Wydaje mi się, że wszystko już gdzieś to widziałem. Jestem z lekka zawiedziony. Ten komiks to taka typowa mainstreamowa pozycja, w której brakuje chwili przemyśleń, ukazania uczuć. Owszem są takie momenty, jednak zostały one bardzo spłycone.
"It's good you're Back" - mniej więcej tak wyglądają szczere rozmowy w tym komiksie. W komiksie, w którym moim zdaniem powinno być więcej scen obyczajowych. Dwaj dobrzy przyjaciele(Gordon i Batman) spotykają się pierwszy raz od roku i autor zupełnie tego nie zaakcentował.
Rysunki są bardzo, bardzo dobre. Kirk i Clarke odwalili kawał dobrej roboty. Wszystko jest tu ukazane szczegółowo i bardzo efektownie. Moim zdaniem oprawa graficzna to największa zaleta komiksu. Ładnie położone kolory, efektowne cienie wyglądają imponująco. Niektóre zaś kadry wręcz powalają. Piękna jest także okładka Bianchiego -bardzo klimatyczna, utrzymana w kolorach b&w.
Podsumowując. Początek historii
Face to Face jest w miarę udany. Co prawda Robinson nie pokazał niczego niesamowitego, jednak jest to dopiero wstęp i mam nadzieję, że historia się rozkręci. Na pewno ocenę podwyższają rysunki Kirka i Clarke'a , które są naprawdę bardzo, bardzo ładne.
Ocena: 4 nietoperki
Poprzednia Strona