Killer Croc rozmyśla o ostatnich wydarzeniach w cuchnących i ciemnych ściekach.
"Pieprzony wirus Husha zmienił mnie bardziej w potwora. Wyleczyli mnie w Azylu. A gdy wyszedłem, wszystko wróciło do normy. Dopóki Black Mask mnie nie złapał. Kazał Hatterowi wsadzić mi w głowę chip. Zrobił ze mnie sługę. Dopóki nie wyjąłem chipa. Chciałem ich wszystkich pozabijać. To wszystko przez Maskę. Przez ten pieprzony implant. Przez wszystkich. Muszę znaleźć jedzenie". Nagle z mroku wyłaniają się ludzie Romana, którzy po raz kolejny chcą pojmać Waylona. Monstrum rzuca się na nich i robi z ich ciał mięso.
Po szamotaninie z kryminalistami Croc odpuszcza sobie zabicie Black Maski. Jako priorytet stawia znalezienie pani doktor, która go wyleczyła w Arkham Asylum. W tym celu idzie przez kanały, szukając wejścia do Wayne Tech.
"Tu pracowała ta doktorzyna. Potrzebuję jej. Teraz" myśli Waylon. Atakuje go przy wejściu policjant, ale strzały nie uszkadzają w żadnym stopniu ciała człowieka-jaszczura. Chce rozszarpać policjanta, ale przypomina sobie o swoim celu. Pyta go o miejsce zamieszkania pani doktor, po czym każe pokazać jej biuro. W biurze Croc bierze fotel doktor Bellezzy i rozdziera kawałek materiału, dzięki czemu wyczuwa jej zapach. Wystraszony strażnik podaje mu lokalizacje pani doktor. Croc o dziwo go nie zabija, lecz rusza dalej.
Coventry. Bellezza pracuje w swym małym, domowym laboratorium. Ktoś nagle puka do drzwi. Kobieta jest wyraźnie zirytowana, że ktoś puka do niej o tej porze. Gdy otwiera, widzi widok godny piekła - Killer Croca.
"Siemasz, doktorzyno. Pamiętasz mnie?"
>>> Kontynuacja w Detective Comics #809
Poprzednia Strona