.: KOMIKS :: USA :: BATMAN CONFIDENTIAL :: ROK 2008 :: BATMAN CONFIDENTIAL #11 :.
BATMAN CONFIDENTIAL #11
Tytuł historii:Lovers & Madmen, Part Five: This Apparition Come! Miesiąc wydania: Styczeń 2008 (USA) Scenariusz: Michael Green Rysunki: Denys Cowan Tusz: John Floyd Kolor: I.L.L Liternictwo: Travis Lanham Ilość stron: 32
W mroku nocy Batman ściga dziwną zjawę, to może być Jack. Jednak nie udaje mu się go znaleźć. Teraz Mroczny Rycerz musi złamać kolejną swoją regułę, musi rozpocząć poszukiwania w blasku dnia.
W jaskini Alfred skończył naprawiać komputer. Bruce uważa, że zabawki, to nie jest to, czego teraz potrzebuje. Jednak nie wszystko idzie źle, okazuje się, że panna Shore przeżyła noc. Bóg wysłuchał Batmana.
Bóg był także dobry dla Jacka, który właśnie zabił policjanta, by zdobyć buty. Teraz złoczyńca może się rozkoszować wschodem słońca. Wcześniej nie dostrzegał tego piękna, tak samo jak ludzie, którzy obecnie przechodzą się chodnikami miasta. Jednak można to zmienić, można sprawić by już nie byli tacy smutni. Potrzebne im jest takie same lekarstwo, które odmieniło Jacka.
Tej nocy Batman nie pilnuje miasta. Nie ważne, co się będzie dziać, Bruce będzie obok Lorny. To jest jedyna osoba, która sprawia, że czuje się lepiej.
Harleen Quinzel właśnie się dowiedziała, że ktoś zapłacił jej czesne. Jednak jej radość zostaje przerwana, gdy dowiaduje się, że nad miastem pojawił się niezidentyfikowany sterowiec z namalowanym uśmiechem.
Policja pod dowództwem Gordona próbuje zawrócić sterowiec i w tym celu otwiera ostrzegawczy ogień. Po tym balon zaczyna płonąć, jednak nie jest to spowodowane działaniem funkcjonariuszy. Dochodzi do wybuchu i na mieszkańców Gotham City spadają kawałki szkła z podobizną Jokera, które sprawiają, że ludzie stają się weseli. Całość obserwuje Jack, jednak jest zawiedzony, że Batman jeszcze się nie pojawił.
Przykładowe Strony:
Alfred przychodzi do szpitala i informuje Bruce'a o ostatnich wydarzeniach, oraz pokazuje mu kawałek szkła z podobizną Jokera. Znalazła się zaginiona zjawa. Lokaj przyniósł także walizkę z kostiumem Batmana, ale Wayne nie chce opuścić Lorny.
Dziewczynka z ojcem idzie do cyrku. Na miejscu jest klaun, który proponuje, że rozbawi widownię jak podejdą bliżej. Joker pyta się dziewczynki, kto powinien być pierwszy. Ta wybiera swojego tatę. I to on jako pierwszy zostaje spryskany dziwną substancją.
Później Joker ogląda wiadomości TV, gdzie głównym tematem jest histeria, jaka zapanowała w Gotham, jednak cały czas nie pojawił się Strażnik miasta, znany jako Batman. Joker jest wściekły, tak się napracował, nawet ukradł kryminalistów, którzy pozostawali na wolności, by Nietoperz nie miał się, z kim bawić, a on się nie pojawia?
Jeden z więźniów mówi Jackwi, że Batman życzy mu śmierci i, że to on nasłał na niego ludzi Maletesty. To dobra wiadomość, bo świadczy o tym, że Nietoperzowi jednak zależy. Nagrodą za taką informację, jest uśmiech, zabójczy uśmiech.
W szpitalu Alfred widzie, jak lekarze mają problem z ofiarami tajemniczej substancji Jokera. Tymczasem Bruce nie zamierza opuścić łóżka Lorny, dopóki ona żyje. Alfred przekonuje panicza, że teraz musi odpowiedzieć, bo ludzie go potrzebują, bo to on uwolnił coś niemoralnego i nieczystego. Po odsłonięciu okna na niebie widać wyraźny sygnał, że miasto prosi Batmana o pomoc.
Na takie wyzwanie Batman musi odpowiedzieć. Jednak, gdy pojawia się na dachu komisariatu okazuje się, że to nie Gordon wysłał wiadomość, ale Joker. Teraz szaleniec ma wreszcie okazję, by podziękować swojemu stwórcy.
Bardzo nierówny numer. Jest kilka świetnych momentów, jak np. Batman mówiący, że zabawki nie są mu potrzebne, ale z drugiej strony mamy Jokera, który niewiadomo skąd, niewiadomo jak, nagle ma cały sterowiec z kawałkami szkła zainfekowanego nieznaną substancją. Wszystkie akcje Jokera są ciekawe, ale skąd on wziął te wszystkie zabawki, takich luk nie powinno być w historii, w której wcześniej widzieliśmy jak Alfred montuje komputer w jaskini.
Dosyć interesujące jest pojawienie się Harleen Quinzel, której nieznana osoba opłaciła czesne w szkole medycznej. Wątek ten jest praktycznie nieznaczący w tym numerze, ale liczę, że w następnym zostanie rozszerzony.
To, co najbardziej spodobało mi się w tym numerze, to fakt, że Bruce po próbach odnalezieniach Jokera, gdy dowiaduje się, że Lorna przeżyła noc postanawia być z nią. Nie obchodzi go, co się wydarzy w mieście. Właśnie poniósł pierwszą porażkę, a jedyna osoba, którą kocha, jest w stanie krytycznym. Kiedy Lorna została zraniona, sprawiło to, że Batman złamał swoją regułę i nasłał zabójców na Jacka. Teraz, kiedy panna Shore cały czas utrzymuje się przy życiu, Bruce nie zamierza działać. Można powiedzieć, że jest to naciągany wątek i nie pasuje do Batmana. Jednak uważam, że pokazuje on ludzką stronę Wayne'a, który przecież dopiero rozpoczął swoją nocną działalność i jak widać ostatnie wydarzenie wywarły na nim wielki wpływ. Jednak, kiedy Alfred uświadamia mu, że panicz musi po sobie posprzątać, a do tego widać, że mieszkańcy oczekują jego pomocy, Batman wkracza do akcji.
Twórcom niektóre wątki udały się lepiej inne znacznie gorzej i chociaż taka rozbieżność sprawia, że można wielu rzeczy się czepić, to jednak za scenę, w której Alfred przynosi kostium Batmana do szpitala należy się niewątpliwy plus, który znacząco podwyższa ocenę komiksu, który bez tego momentu byłby dosyć przeciętny.
