.: KOMIKS :: USA :: CATWOMAN :: ROK 2002 :: CATWOMAN #11 :.
CATWOMAN #11
Tytuł historii:Final Report Miesiąc wydania: Listopad 2002 (USA) Scenariusz: Steven Grant Rysunki: Brad Rader Okładka: Jeff Parker Tusz: Mark Lipka, Dan Davis Kolory: Lee Loughridge Liternictwo: Sean Konot Ilość stron: 32
Jest samotnikiem, złodziejem, nocną kreaturą kryjącą się w cieniu. Jest kotem... i jest kobietą.
Selina to jej ludzkie imię - lecz ciemność zwie ją Catwoman!!!
Fortuna rodziny Tiglon budowana jest od ponad 80 lat. I bynajmniej nie uczciwą pracą. Toni Tiglon - obecna głowa rodu Tiglon, powzięła zamiar schwytania Catwoman, gdyż ta już wielokrotnie ją okradała, wystawiając ją tym samym i jej ochronę na pośmiewisko. Również i policja uwzięła się na Catwoman - w końcu jest złodziejką, która wielokrotnie już im zagrała na nosie. Liczą, że Catwoman skusi cenny artefakt Bast Emerald, w którego posiadaniu jest Toni i uda im się ja wreszcie - przy okazji - schwytać. Agent Roark został uwięziony przez Toni w jej posiadłości i jest katowany przez dwóch jej zbirów. Rozpracowywał rodzinny biznes Tiglonów i niestety dał się schwytać Toni - a ta jest bezwzględna dla swoich wrogów. Catwoman jednak się nie pokazuje - dezorientując tym samym wszystkich dookoła. Jednak do czasu... Jak się okazuje, Catwoman ma własny plan. I pojawia się dopiero wtedy, gdy przychodzi odpowiednia pora. Włamuje się do posiadłości Tiglonów (zraszacze powodują spięcie i pada elektryka na wystarczający dla Catwoman czas). Omija skrzętnie zastawione na nią pułapki - najwidoczniej dobrała się do planu ich rozstawienia sporo wcześniej, niestety kilka z nich ją zaskakuje - Toni zapobiegawczo zmieniła kilka z nich w ostatniej chwili, obawiając się, że plany mogły wcześniej wpaść w łapki Catwoman. Kociak jednak nie kieruje się po artefakt, co znów jest zaskoczeniem dla Toni. Okazuje się, że podąża w stronę agenta Roarka - ma względem niego pewne zamiary.
Przykładowe Strony:
Kilka lat temu to on puścił ją wolno, przez co narobił sobie tylko kłopotów. Być może w Kotce drzemią pokłady wdzięczności? Niestety zamiary - jakiekolwiek by były - przerywa Toni ze swoją obstawą. Zaczyna się strzelanina. I znów pada napięcie - zapewne generator wyczerpał już swoja moc. Wpadają federalni - odnajdują agenta Roarka, nieprzytomną Toni i jej również nieprzytomnych goryli. Nigdzie śladu Catwoman, która nie marnując chwili, dobiera się w tym samym czasie do artefaktu, ponownie ośmieszając Toni i bezradnych agentów. Na chwilę przed ucieczką z posiadłości Toni, wychodzącą przez okno - przyłapuje ją głównodowodzący akcją i pyta: "Czego Ty chciałaś? Uratować Roarka, ośmieszyć Toni, ośmieszyć nas, czy ukraść artefakt?". Na to spokojny głosem Catwoman odpowiada: "Wszystkiego". Taki był jej plan. Cztery pieczenie na jednym ogniu. Kto zrozumie dzikiego kota? Kto jest w stanie pojąć jego psychikę, poznać ścieżki którymi chadza? Ostatnią scenę stanowi ujęcie z rezygnacją głównodowodzącego. "Ona jest kotem. Nikt nie potrafi jej zrozumieć. Nikt nie potrafi je złapać. I nikt nigdy nie będzie w stanie".
Po raz kolejny Catwoman udowadnia, że to ona rozdaje karty i gra tylko według własnych reguł. Jest przebiegła, sprytna, przewidująca, zaradna, a do tego nic a nic nie traci ze swojego wdzięku. No i wciąż jej dopisuje szczęście. Historyjka lekka, przyjemna, pozwala na chwilę relaksu - chyba właśnie takie komiksy powinno się czytać po ciężkim dniu. Ogólnie numer skierowany raczej do młodszych czytelników, ale i stare pryki nie powinny być zawiedzione. Słów jeszcze kilka odnośnie rysunku - widzę wyraźne zapożyczenia z animowanego stylu. Ale wcale, a wcale mi to nie przeszkadza. Do szybkiej akcji ten styl pasuje jak ulał. I jest naprawdę "sympatyczny"!!!