Kiedy obłąkany terrorysta tworzy maszynę do kontroli pogody Mroczny Rycerz łączy siły z Ra's al Ghulem i jego córką Talią, by pwostrzymac szaleńca. Na końcu Batman musi dokonać wyboru, czy powstrzymać terrorystę, czy też ochronić Talię, matkę swojego nienarodzonego dziecka.
Son of the Demon to prawdopodobnie jedna z najlepiej znanych klasycznych opowieści, w których pojawia się Ra's al Ghul. Mimo, że od jej stworzenia minęło ponad 20 lat, jest ona nadal tak samo porywająca jak dawniej, czego dowodem może być chociażby niedawne wznowienie z okazji wydania gównianej opowieści Morrisona
Batman and son, luźno inspirowanej tym albumem, czy, bardziej nobilitujące, zaliczenie przez IGN do pierwszej dziesiątki najlepszych opowieści o Mrocznym Rycerzu.
Historia zaczyna się z hukiem - od ataku terrorystycznego, zakładników, strzelaniny i pięknej kobiety. Dalej rozwija się jak najlepszy kryminał - od zabójstwa i poszlak, które gothamskiego zamaskowanego detektywa naprowadzają na ślad dobrze znanego starego wroga. Starego dosłownie, bo ma już przecież kilkaset lat.
Chociaż pierwsze wrażenie było całkiem inne, okazuje się, że tym razem ta dwójka niezwykłych mężczyzn więcej skorzysta na współpracy. Jeden z nich szuka sprawiedliwości, drugi zaś - zemsty. I obaj pragną złapać tego samego człowieka. Fakt, że jest on międzynarodowym terrorystą, stojącym na czele potężnej organizacji sprawia dodatkowo, że do akcji rzucone zostają wszystkie zasoby siatki, w której operuje nieśmiertelny szaleniec ze wschodnich pustyń.
Tymczasem w ogniu walki rozkwita wreszcie uczucie, które próbowało się przebić od kilku lat, od momentu, kiedy po raz pierwszy Batman wyratował Talię z rąk porywaczy. Głowa Demona wyznacza swego najbardziej szanowanego i podziwianego adwersarza na swojego dziedzica. Kolejny raz także ogłasza Talię i Wayne'a mężem i żoną - tym razem jednak małżeństwo zostaje zaakceptowane przez obie strony, a następnie skonsumowane.
Oczywiście wojenne romanse są ogniste, szybkie i często nieszczęśliwe - i w tym wypadku jest tak samo. Chociaż sprawiedliwości staje się zadość, niektórzy z pola bitwy unoszą złamane serce, a inni tajemnicę, która ma długo nie ujrzeć światła dziennego.
Mike W. Barr to doświadczony scenarzysta. W tej opowieści absolutnie wszystko gra jak należy - tempo, kluczowe wydarzenia, katharsis - to komiks, który działa na czytelnika jak precyzyjnie wyregulowany szwajcarski zegarek - maestria scenopisarskiego fachu. To trudno jest opowiedzieć, bo nie da się do końca uchwycić - po prostu trzeba samemu przeczytać, żeby zrozumieć, jak w historii na pozór banalnej i ogranej tkwić może taka siła.
Na pewno dodatkowym atutem jest tu oprawa graficzna. Jery Bingham stworzył dzieło dynamiczne, przemyślane i dopracowane. Mocna, wyrazista kreska przywodzi na myśli prace takich ludzi jak Novick czy Adams, ma jednak własny charakter. Jest realistyczna, dopracowana w najdrobniejszych szczegółach i ma prawdziwy rozmach. Do tego dochodzi wspaniały, ręcznie nałożony kolor, nadający malarskiego sznytu. Mnie osobiście przywodzi na myśl najlepsze dokonania komiksu europejskiego, takie, jak chociażby prace Marka van Oppena.
To jest wybuchowe połączenie - rewelacyjny scenariusz i zapierająca dech w piersiach grafika. Na pewno jedna z najlepszych pozycji z Mrocznym Rycerzem w roli głównej.
Na koniec pozwolę sobie dodać kilka słów o nędznym i pokracznym tworze Granta.
Batman & Son w wielu miejscach nie zgadza się z opowieścią Barra i Binghama, bo scenarzysta, jak sam przyznał, nie pofatygował się by przeczytać
Son of the Demon nim zasiadł do płodzenia swego potworka. Warto raczej poszukać w alternatywnych uniwersach postaci imieniem Ibn AL Xu'ffasch - czyli Syn Nietoperza. To wojownik, spadkobierca swego ojca i dziadka. To właśnie on, a nie Damian, jest prawdziwym dziedzicem tych dwóch potężnych bohaterów.
Ocena: 5 nietoperków