Batman zatrzymuje bandę złodziei, ale po chwili przychodzi mu się zmierzyć z groźniejszym przeciwnikiem, z Sędzią Dreddem. Rozpoczyna się walka pomiędzy bohaterami, a w międzyczasie Scarface planuje pozbyć się senatora Lowry. W tym celu jeden ze zbirów zabiera lalkę dziecięcej aktorce, która ma zagrać główną rolę w przedstawieniu. Z pomocą dziewczynce przychodzi Brzuchomówca i wręcza jej Scarface'a przebranego za lalkę, młoda aktorka przejmuje ofertę, bo przecież Złotowłosa nie może wystąpić bez swojej lalki.
Batman i Sędzia Dredd cały czas ze sobą walczą nie zważając na otoczenie. Tymczasem Brzuchomówca czeka, aż na scenie pojawią się trzy misie, bo w przebraniu jednego z nich będzie syn senatora, a kiedy to nastąpi zdetonuje bombę umieszczoną w Scarface'ie, który gotowy jest poświecić się dla sprawy, bo i tak wierzy w reinkarnację.
Jest 19:45 Batman i Dredd przestają się okładać pięściami, bo gość z Mega City wyciąga jutrzejszą gazetę, w której jest nagłówek o śmierci Batmana. Jednak jak się okazuje ze względu na to, że dziewczynka biła Scaraface'a, bomba jeszcze nie wybuchła. Nietoperz wiedząc, że zagrożone jest życie dzieci udaje się do centrum Garrisona. Dredd zdaje sobie sprawę, że jego walka z Batmanem tylko odwlekła to, co nieuniknione. Kiedy Batman wpada na scenę, Sędzia Dredd strzela w detonator, dzięki temu Nietoperz zyskuje cenne sekundy, które pozwalają mu wyrzucić Scarface'a przez okno i uratować wszystkich zgromadzonych.
Nie będzie to jednak ostatnie spotkanie Batmana i Dredda, bo nie bez powodu sędzia chciał uratować Nietoperza.
Vendetta in Gotham sprawia po lekturze wrażenie, jakby Grant i Wagner napisali ją w knajpie, w noc przed terminem oddania scenariusza. W dodatku wypili chyba wtedy za dużo cienkiego brytyjskiego piwska i siedzieli tuż przy szafie grającej, która uniemożliwiała im normalną rozmowę.
Vendetta, zgodnie z tytułem, rozgrywa się w Gotham i rzeczywiście, początkowo wygląda na to, że tytuł jest adekwatny. Najpierw znikąd pojawia się Dredd i bez wyraźnego powodu ostrzeliwuje Batmobil. Potem, przez dłuższy czas (mniej więcej przez 2/3 komiksu) Gacek i Sędzia okładają się pięściami, kopią i szarpią tyleż zmyślnie, co bezmyślnie i bez jakiegokolwiek powodu. Dredd nie zdradza, czemu nagle przyszła mu ochota oberwać po ryju, Bruce natomiast w to nie wnika.
W tym samym czasie, niejako w tle, Scarface przygotowuje zamach, najwyraźniej bombowy, na dziecięcy teatrzyk. I jakby tego było mało, nagle Sędzia patrzy na zegarek, coś mruczy pod nosem i wyciąga... jutrzejszą gazetę.
Dobrze przeczytaliście, ze względu na jutrzejszą gazetę, chłopaki prali się po ryju przez kilkadziesiąt stron. No i, żeby nie jechać tylko po motywie z seriali telewizyjnych, ze względu na wizję pewnego psionika z Mega City, który w chwili olśnienia stwierdził, że gacek uratuje miasto przed mrocznymi sędziami.
Z tych powodów Dredd ratuje mu życie, kopiąc go wielokrotnie w żebra i zbierając po gębie.
Wygląda, więc na to, że tak naprawdę cała akcja to tylko przerywnik, rodzaj pseudo-preludium do Uśmiechu Śmierci. Oczywiście obowiązkowo ratują dziecinny teatrzyk przed brzuchomówcą z brzydką kukłą, a w jutrzejszej gazecie pojawia się inny artykuł. Bóg scenarzystów komiksowych w tym momencie opuszcza nogę i miażdży Johna i Alana z dużym impetem.
Graficznie album trzyma poziom lepszy niż scenariuszowo, ale i tak Vendetta to najuboższa część cyklu. Ze wszystkich przygód rozkosznego duetu, jakie czytałem, ta jedna nie jest namalowana a narysowana. W dodatku pan Kennedy ma może sławne nazwisko, ale raczej nie dlatego, że jest mistrzem ołówka. Owszem, rysunki są przyjemne, szczególnie, jeśli ktoś lubi kanty, ostrze kąty i dziwne pozy - bo tych nie brakuje. Czytelnicy polscy mieli zresztą okazję poznać Cama Keneddy'ego w miesięczniku TM-Semica, w Gothamskiej Opowieści z marca 1994 roku, więc każdy może sam ocenić, czy ten typ rysunku mu odpowiada.
Podsumowując,
Vendetta in Gotham to jakieś koszmarne nieporozumienie. Scenariusz ledwo trzyma się kupy, całość wygląda na zbyt mocno rozbudowaną zapowiedź kolejnego albumu, a po Simonie Bisleyu grafika wydaje się, co najmniej rozczarowująca.
Po tej lekturze rozumiem już, dlaczego pewien człowiek przez wiele miesięcy chciał usilnie sprzedać ten album na Allegro. Życzył sobie za niego ponad pięćdziesiąt złotych i wystawiał go wielokrotnie, ale nikt nie chciał go nabyć. Jeśli natraficie na tę aukcję - towar nie jest wart tej ceny.
Ocena: 2 nietoperki