.: KOMIKS :: USA :: BATMAN INCORPORATED :: ROK 2011 :: BATMAN INCORPORATED #2 :.
BATMAN INCORPORATED #2
Tytuł historii:Resurector! Miesiąc wydania (okładka): Luty 2011 (USA) W sprzedaży od: 22.12.2010 (USA) Scenariusz: Grant Morrison Rysunki: Yanick Paquette Okładki: JH Williams i Yanick Paquette Tusz: Michael Lacombe Kolory: Nathan Fairbairn Liternictwo: John J. Hill Ilość stron: 32
Kiedy Batman i Jiro Osamu rozprawiają się z ludźmi Lorda Death Mana, w zatopionym mieszkaniu Catwoman próbuje powstrzymać wielką ośmiornicę przed zjedzeniem jej i Misaki. Jiro nie może otworzyć pułapki, więc Batman podkłada ładunki wybuchowe na szybie od mieszkania i po jej wysadzeniu kobiety wypływają z wodą przez okno.
Jakiś czas później zabierana do karetki Misaki narzeka na Jiro że ten nie uprzedził jej przed niebezpieczeństwem. Chłopak próbuje się tłumaczyć, ale dziewczyna mówi, że nie chce go znać.
Tymczasem w zalanym mieszkaniu w rozmowie z Catwoman, Batman przypomina sobie, że spotkał się już kiedyś z Death Manem w Gotham i ten najwyraźniej ulepszył swoje zdolności jogi, pozwalające mu oszukać śmierć. Z zostawionych wskazówek Mroczny Rycerz dedukuje, że złoczyńca uda się na wystawę klejnotów Posejdona, jednak Osamu zauważa że jego celem nie będą kosztowności, lecz zabójstwo Aquazone, japońskiej superbohaterki. Jako że Mr. Unknown pracował sam, Batman zastanawia się kim jest chłopak. Ten tłumaczy, że od dłuższego czasu zastępował fizycznie Mr. Unknowna, który za tydzień miał skończyć 56 lat. Teraz chce przyjąć ofertę wstąpienia do Batman Incorporated, jaką superbohater miał złożyć jego zmarłemu mistrzowi, ale Zamaskowany Mściciel odmawia, tłumacząc to zasadą nieużywania broni palnej, którą Jiro złamał. Rozżalony chłopak krzyczy do wychodzącej dwójki że i tak pomści swojego mentora, który zasłużył na lepszy los.
Przy sekcji zwłok Lorda Death Mana lekarz dziwi się małymi obrażeniami ciała złoczyńcy, niepasującymi do ich opisu. Ku jego przerażeniu trup ożywa i śmiejąc się Lord Death Man wbija mu skalpel w szyję. Następnie przy pomocy swoich ludzi wydostaje się ze szpitala i siejąc zamęt i zniszczenie zmierza samochodem do muzeum morskiego, gdzie Aquazone przedstawia wystawę, wrażliwych na ciśnienie, podwodnych skarbów.
Tymczasem nie zwracając uwagi na dobijających się policjantów Jiro przebiera się w swoim mieszkaniu w strój Mr. Unknowna i również rusza do muzeum, nie zabierając broni.
Na wystawie w muzeum Lord Death Man próbuje zastrzelić Aquazone, jednak Batman nie ułatwia mu sprawy. Kiedy członkini Super Young Team już ma zostać trafiona ratuje ją Mr. Unknown.
Superzłoczyńca próbuje go sprowokować, jednak bohater zachowuje spokój i ciska w niego rzutkami do tarczy, celnie trafiając w głowę, niestety sam zostaje raniony z karabinu Lord Death Mana. Zdezorientowanego przestępcę następnie dopada Batman i zrzuca go z budynku. Jego nieumierające ciało zostaje przejechane przez prowadzącą karetkę Catwoman, która następnie wkłada je do sejfu. Niestety Mr. Unknown leży bez ruchu, w kałuży krwi.
Parę dni później, kiedy japońskie media opłakują tajemniczą śmierć Mr. Unknowna, przy hotelowym basenie Bruce mówi Selinie, że będzie potrzebował zaufanych ludzi takich jak Jiro, kiedy wrogowie Batmana ruszą za nim i ma nadzieję, że ona również do niego dołączy. Dodaje też, że Jiro upozorował własną śmierć i postanowił zacząć wszystko od nowa, zmieniając swoją tożsamość. Milioner dał mu więc trzy miesiące próby w roli japońskiego Batmana. Dla potwierdzenia medialnych wiadomości, że Batman Incorporated działa w Japonii, na niebie pojawia się symbol nietoperza. Bruce informuje też kobietę o losie Lorda Death Mana, jednak ta go zbywa tłumacząc, że spóźni się na samolot. Wayne stwierdza, że nie musi się nigdzie spieszyć, ponieważ przy normalnych warunkach ciśnieniowych klejnoty Posejdona, które miała dostarczyć swojemu zleceniodawcy uległy upłynnieniu i że ma czas na wzniesienie toastu za Batmana Japonii.
Na ostatniej stronie Jiro Osamu w przebraniu Batmana walczy z gorylem superzłoczyńcą nad ulicami Tokio.
W poprzednim numerze dostaliśmy sylwetkę Catwoman rozciągniętą na dwie strony (licząc rękę). Teraz znowu ją dostajemy i to w zatopionym mieszkaniu, gratis dochodzi wielka ośmiornica. Tak zaczyna się rozwiązanie przewidywalnego cliffhangera z poprzedniego numeru. I niestety nadal jest dosyć przewidywalnie i mało japońsko.
Po pierwsze trzeba zauważyć, że Batman rzeczywiście stał się firmą, bo jej właściciel nie pełni w komiksie roli pierwszoplanowej, można powiedzieć, że Bruce po prostu jest tutaj w pracy. Dodatkowo Morrison znowu nęci nas tajemnicą, jaką Mroczny Rycerz może znać. Oby tylko każdy numer tej serii na tym nie polegał.
Pierwsze skrzypce przejął Jiro Osamu i o dziwo nie jest to wcale taka zła zamiana. Jego wątek wprawdzie nie jest wyjątkowo oryginalny i skomplikowany, ale zdecydowanie podnosi wartość komiksu i jest jego najlepszą częścią. Podkreśla to zwłaszcza przyjemna końcówka.
Lord Death Man jak można było się spodziewać wraca do życia i pokazuje coś więcej niż ostatnio. Co niestety trochę mu zaszkodziło, o ile wcześniej był tajemniczą i intrygującą postacią w stylu Jigsawa, to teraz sprawia wrażenie karykatury superprzestępcy. Jego bełkotliwe frazesy przywodzą na myśl innego komiksowego złoczyńcę, stworzonego przez Morrisona Professora Pyga, do którego dodano temat śmierci, a jego plan można określić, jako brak planu. Również los złoczyńcy specjalnie nie emocjonuje, Grant chyba zbytnio mnie przyzwyczaił do chorych rozwiązań.
Catwoman nadal nie zakłada gogli i nadal pełni rolę przystawki z niby zabawnymi dialogami. Nie spodziewałem się jednak, że będzie pracować na własną rękę (czy może lepiej "łapę", jakby napisał to Morrison), co chyba też trochę kłóci się z pomysłami Diniego. Ciekawe też czy wątek jej zleceniodawcy wyjdzie poza ten numer.
Do Yanicka mam ciągle te same zarzuty. I o ile jego Batman wydaje się być trochę zbyt napompowany, to Bruce już zupełnie wygląda jak ochroniarz pilnujący klubu nocnego. W jednym kadrze pojawia się też błąd, zwłoki ośmiornicy są tak wielkie, że ta raczej nie zmieściłaby się w mieszkaniu. Mogło to jednak zostać zrobione specjalnie na prośbę Granta, w końcu dosyć ciekawe czasy nadeszły dla Batmana i naruszenie sensu jest całkiem mile widziane.
Pierwsza historia z Batman Inc. została, więc zakończona. Niestety wojna nie wybuchła i dostaliśmy po prostu przeciętną przygodę z Batmanem w Japonii, która równie dobrze mogłaby nie być Japonią. Pozostaje nadzieja, że w następnych numerach Szalony Szkot lepiej wykorzysta lokalizacje historii i że będzie ciekawiej. A przynajmniej mniej zwyczajnie.