Tytuł historii:Two Faces of Fear Miesiąc wydania: Lipiec 2005 (USA) Scenariusz: Paul Jenkins Rysunki: Jae Lee Okładki: Sean Phillips Tusz: Jae Lee Kolor: June Chung Liternictwo: Rob Leigh Ilość stron: 36
Okazuje się, że wybuch bomby miał pomóc Dentowi w ucieczce. Teraz Gordon będzie musiał się tłumaczyć burmistrzowi z zaistniałej sytuacji. Batman nie może się oprzeć wrażeniu, że Dent wezwał go do Arkham, aby się pożegnać. Tymczasem uciekinier wraca pamięcią do swojego dzieciństwa. Wspomina swojego brata Murraya, który zawsze sprawiał kłopoty, a jedną z jego ulubionych zabaw było igranie z ogniem. Harvey zawsze starał się przemówić do rozsądku swojemu niesfornemu bratu, niemniej jednak to właśnie Murray był bardziej charyzmatyczny i potrafił postawić na swoim.
W jednym z miejskich kościołów Gordon bada miejsce kolejnej masakry. Ksiądz zatruł wino mszalne, co spowodowało śmierć 47 osób - w tym księdza. Wszystkie te okropności wprawiają Bruce'a w ponury nastrój. Alfred nie rozumie zachowania swego pracodawcy - przecież ledwo pamięta swoich rodziców, a jednak ich śmierć jest dla niego wymówką, żeby co nocy zakładać maskę i wkraczać w ponury świat przemocy.
Batman nie ma ochoty polemizować z Alfredem i wyrusza odnaleźć doktora Rousse. Okazuje się, iż jego laboratorium zostało zdewastowane a sam naukowiec zniknął. Nietoperz zostaje zaatakowany i ogłuszony przez ludzi, na których najwyraźniej prowadzono eksperymenty. Po odzyskaniu przytomności Two-Face podaje mu do wypicia nieznany płyn, mówiąc, że jego jedynym celem jest wyzwolenie Mrocznego Rycerza.
Robi się coraz ciekawiej. Mamy tutaj wspomnienia Denta, które zwiastują jakąś tajemnicę (pewnie mroczną) z przeszłości. Jest więc zachęta, by sięgnąć po kolejny numer. Jenkins śmiało poczyna też sobie na polu wzajemnych relacji Bruce'a i Alfreda. Wierny lokaj Batmana nie przebiera w słowach, a jego zachowanie może się wydawać nawet bezczelne. Trudno mu jednak odmówić racji - czy faktycznie śmierć rodziców jest dla Wayne'a tylko wymówką do zakładania maski Nietoperza? Jeśli nie tragedia z przeszłości, to co w takim razie nim kieruje? Są to całkiem odważne pytania i dobrze, że Jenkins porusza te kwestie.
Co do ilustracji, to są one nadal mroczne i wspaniałe. Kolory są świetnie dobrane i nadają tajemniczości scenom retrospekcji - tak trzymać. Jedynym minusem są sceny walki. Trochę chaotyczne, nieczytelne i mało dynamiczne. Widać, że Lee nie czuje się w tym elemencie najlepiej.
Druga część tej miniserii zachęca do sięgnięcia po części kolejne. Mam nadzieję, że poziom będzie jeszcze wzrastał i że autorzy nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.