Rok wydania: 2007 (USA) Scenariusz: Paul Dini, Rogal Mc Graw Rysunki: J. H. Williams III, Don Kramer, Joe Benitez, Marcos Marz Okładka: Simone Bianchi Kolor: John Kalisz Tusz: Wayne Faucher, Victor Llamas, Luciana del Negro Liternictwo: Jared K. Fletcher, John J Hill Ilość stron: 144
"Batman Detective" to zbiór sześciu historii opublikowanych oryginalnie w Detective Comics 821-826 napisanych (z jednym wyjątkiem) przez dobrze znanego fanom Batmana z pracy nad Batman: The Animated Series i jej kontynuacji Paula Diniego. Zbiór koncentruje się przede wszystkim na detektywistycznej pracy Batmana, który, razem z Robinem, będzie musiał zmierzyć się między innymi z eksperymentami Poison Ivy, zreformowanymi (przynajmniej oficjalnie) Pingwinem i Riddlerem, oraz znów uderzającym w Święta Jokerem.
Zmęczyły was niekończące się crossovery? Znużyły ciągnące się miesiącami ogromne bitwy herosów w kolorowych trykotach? Macie dość Batmana w roli generała małej prywatnej armii mścicieli? Witajcie w klubie! Siadajcie proszę, komu drinka? Częstujcie się kanapkami i przygotujcie na powrót Batmana, jakiego wszyscy znamy i kochamy! Największy detektyw świata od czasów Sherlocka Holmesa powrócił!
O to właśnie chodzi w zbiorze historii Paula Diniego opublikowanych wcześniej w "Detective Comics". Mamy tu sześć niezależnych historii o Mrocznym Rycerzu, skupiających się (w większości) na jego zdolnościach detektywistycznych. Nie będzie tu tekstów w stylu "Jest szybki. Szybszy i młodszy ode mnie. Właśnie złamał mi żebro. Skoncentruj się. Kolejny cios. Kolejny. Krwawię. Jest szybki...", które chyba już wszystkim się przejadły.
"The Beautiful People", "E. Nigma Consulting Detective" i "Night of The Penguin" to czystej wody kryminały, gdzie Batman ma okazję wykazać się swoimi legendarnymi, a nieco zaniedbanymi ostatnimi czasy zdolnościami detektywistycznymi, a my oprócz przyjemności z obserwacji geniusza przy pracy możemy też przyjrzeć się kilku interesującym zmianom w Gotham. Riddler i Pingwin, przynajmniej oficjalnie, są teraz przykładnymi obywatelami, i tak Nigma został prywatnym detektywem, a Oswald jest żyjącym w zgodzie z prawem właścicielem "The Iceberg Lounge" i zamierza zarobić majątek na swoim wizerunku nawróconego gangstera. No i oczywiście komisarzem znów jest Jim Gordon. Wprawdzie został nim ponownie jeszcze przed wydarzeniami z tego zbioru, ale wciąż nie mogę się nacieszyć jego powrotem i tym, że nie trzeba już znosić tego palanta Akinsa.
Zarówno te trzy jak i nieco mniej detektywistyczną, a bardziej "superbohaterską" historię "Stalked" łączy to, że są bardzo sprawnie napisane, świetnie narysowane, a intryga trzyma się kupy (a nie jest to bynajmniej regułą ani w komiksach, ani filmach serialach czy książkach, więc jest to większy plus niż się wydaje) i wciąga bez reszty, mimo, a może dzięki temu, że całość zamknięta jest w objętości jednego zeszytu, i nie rozciąga się jak telenowela. Nie brakuje im też niezbędnej dawki ironicznego poczucia humoru, niepsującej bynajmniej imagu Mrocznego Rycerza.
Poziom nagle spada nieco wraz z nużąco wtórnym "The Return of dr. Phosphorus". Sprawdzamy i... tak jak się można było spodziewać - tej historii nie napisał Dini, tylko niejaki Royal McGraw. Nie jest to może beznadziejny komiks, ale trudno nie odnieść wrażenia, że już to widzieliśmy, i to nie raz. Naukowiec, ofiara wypadku, zyskuje niezwykłe moce i postanawia wykorzystać je by zemścić się na winnych jego przemiany. Deja vu, czy jak? Jednak nie ma, po co dłużej się nad tym rozwodzić, gdyż teraz następuje zamykające zbiór... "Slayride"! Ostatnia, i niewątpliwie najlepsza historia w tym zbiorze. Więcej, jedna z najlepszych historii o Jokerze, jakie miałem przyjemność czytać! Jeżeli są gdzieś jeszcze zwolennicy teorii, jakoby Joker był zdrowy na umyśle i tylko udawał niepoczytalnego na potrzeby sądu, to po przeczytaniu tego komiksu będą musieli zmienić zdanie. Joker urządza sobie przejażdżkę po przygotowującym się do gwiazdki Gotham, ze związanym i zakneblowanym Robinem u swego boku, i jest to prawdziwa przejażdżka tam i z powrotem do piekła, czyli po umyśle naszego ulubionego świra. I zaufajcie mi - to kompletny wariat, nawet w "Devil's Advocate" nie pokazano tego aż tak dobrze. Nie chodzi nawet o to, że tylko tej jednej nocy na konto Jokera przybyło siedem nowych ofiar (chyba, że komuś z potrąconych przechodniów udało się przeżyć), ale o styl, w jakim Joker to robi.
Ogromna w tym też zasługa rysunków Dona Kramera. Jego Joker jest po prostu fenomenalny - cały czas uśmiechnięty szeroko w ten upiorny, nienaturalny sposób, i do tego te jego oczy... widać w nich kompletne szaleństwo. Obłęd w czystej postaci. Przy takim Jokerze bledną wszyscy pozostali wrogowie Batmana, o innych komiksowych czarnych charakterach nie wspominając.
Koniec końców - najlepszy TPB na jakim fani Batmana mieli ostatnimi czasy okazję położyć ręce, zwieńczony historią, która sama czyniłaby każdy zbiór wartym kupienia. Jeśli to nie jest pozycja obowiązkowa dla batfana, to nic nią nie jest.