.: KOMIKS :: USA :: TPB :: BATMAN: DEATH AND THE CITY :.
BATMAN: DEATH AND THE CITY
Rok wydania: 2007 (USA) Scenariusz: Paul Dini, Stuart Moore i Royal McGraw Rysunki: Don Kramer, Andy Clarke i inni Okładka: Simone Bianchi Tusz: Wayne Faucher Kolor: John Kalisz, Nathan Eyring Liternictwo: Travis Lanham Ilość stron: 144
Były kiedyś takie piękne czasy, gdy można było co miesiąc kupić w kiosku komiks z Batmanem. Zwłaszcza na początku, zanim nastała era długich, wielowątkowych opowieści, można było w tych komiksach znaleźć krótkie, kryminalne nowelki, w których Batman nie walczył z Darkseidem, nie stał na czele grupy innych superherosów, lecz po prostu parał się zwykłą detektywistyczną robotą w swoim rodzinnym mieście. Dla wielu fanów Mrocznego Rycerza właśnie takie historyjki stanowią kwintesencję misji tego bohatera. Przyznam szczerze, że jestem jednym z nich i dlatego kilka lat temu przyjąłem z zadowoleniem informację, iż jeden z twórców serialu Batman TAS, Paul Dini, postanowił wrócić do konceptu Batmana - detektywa. Jego kadencja na stanowisku scenarzysty Detective Comics miała na celu przywrócić fanom radość z czytania kryminalnych opowieści, w których Mroczny Rycerz rozwiązuje za pomocą swojego intelektu i sprzętu zagadki detektywistyczne.
Death and the City to zbiór takich właśnie pojedynczych (choć mamy tu też opowiastki dwuczęściowe) numerów autorstwa Diniego, wspomaganego przez paru innych pisarzy. Jak wspomniałem, są to samodzielne historie, lecz nie da się nie zauważyć, że scenarzysta tworzy wątki łączące jego komiksy, a pewne postacie drugoplanowe nieprzypadkowo pojawiają się tu i tam. Scenarzysta ma pomysł na swój run w tym komiksie i konsekwentnie go realizuje. W Death & the City pojawia się cała plejada postaci począwszy od zwykłych mieszkańców miasta a skończywszy na różnego rodzaju przestępcach ze Scarfacem i nowym Brzuchomówcą na czele. Jak się okaże w następnych numerach, Dini ma plany co do tej postaci. Mamy też okazję obserwować jak Zatanna i Robin pomagają Batmanowi w pracy. Same opowieści to w większości klasyczne kryminały - popełnione zostaje przestępstwo, a Mroczny Rycerz musi odkryć sprawcę i kierujące nim motywy. Znalazło się jednak miejsce na dwuczęściową opowieść Siege, która kojarzyć się bardziej może z filmami w stylu Szklanej Pułapki. Ciekawie prezentuje się też opowiastka z Harley Quinn (Dini jest przecież "ojcem" tej postaci); scenarzysta pomysłowo pokazuje jej relacje z Weskerem, co po raz kolejny świadczy o tym, że potrafi on ukazać wyeksploatowanych bohaterów w nowym świetle.
Za stronę graficzną odpowiada dwóch rysowników - Don Kramer i Andy Clarke. Obaj spisują się poprawnie. Rysunki Kramera to amerykański mainstream utrzymany w realistycznej tonacji. Nie da się jednak nie zwrócić uwagi na świetnie narysowanego Jokera, Scarface'a i szaleńczy uśmiech na twarzy Sugar. Ciekawostkę mogą tutaj stanowić wozy policyjne w stylu retro. Clark wyróżnia się natomiast tuszem nakładanym przerywaną kreską; co dotyczy w szczególności twarzy postaci. Może się to podobać, lub nie, ale nie da się odmówić artyście precyzji w rysowaniu Wayne Tower, która w historii Siege odgrywa przecież główną rolę.
Moim skromnym zdaniem, krótkie detektywistyczne opowieści z Batmanem nigdy nie powinny znikać z oferty DC. W końcu nazwa miesięcznika Detective Comics mówi sama za siebie. Co więcej jest to wspaniała, nastrojowa lektura na deszczowy wieczór, gdy mamy ochotę poczytać krótkie epizody z kariery Mrocznego Detektywa. Jest dla mnie również zagadkę, dlaczego Egmont, planując kolejne albumy z Batmanem, konsekwentnie pomija dorobek Diniego. Nie chcę już nawet wspominać, iż na wydanie w Polsce czeka zbiór jego komiksów stworzonych wspólnie z Brucem Timmem, nie mniej jednak jego detektywistyczne opowiastki powinny zdobyć uznanie polskiego czytelnika. Na rynku amerykańskim ukazały się aż cztery wydania zbiorcze z opowieściami Diniego drukowanymi na łamach Detective Comics. Nic, tylko korzystać z tej mnogości dobrego materiału, zamiast narzekać, że komiksy w Polsce się nie sprzedają, Panowie Wydawcy! Skoro na rynku znalazło się miejsce na tak przeciętne albumy jak Broken City i Batman i syn, to tym bardziej powinien się na nim znaleźć tak utalentowany scenarzysta jak Dini.