.: Strona Główna
 .: Forum
 .: O Stronie
 .: Dołącz do BatCave
 .: Wyszukiwarka


 .: Batman: The Movie
 .: Catwoman

 .: Batman
 .: Batman Returns
 .: Batman Forever
 .: Batman & Robin

 .: Batman Begins
 .: The Dark Knight
 .: The Dark Knight Rises

 .: Batman: Mask of the
 Phantasm
 .: Batman & Mr. Freeze:
 Subzero
 .: Batman & Superman:
 The World Finest
 .: Batman Beyond:
 Return Of The Joker
 .: Batman: Mystery of
 the Batwoman
 .: Batman: Gotham
 Knight

 .: Zawieszone
 .: Fanfilms


 .: Seriale Animowane
 .: Seriale TV


     .: KOMIKS :: USA :: TPB :: BATMAN: CITY OF CRIME :.

BATMAN: CITY OF CRIME

Rok wydania: 2006 (USA)
Scenariusz: David Lapham
Rysunki: Ramon Bachs
Okładka: David Lapham
Tusz: Nathan Massengil
Kolor: Jason Wright
Liternictwo: Jared K. Fletcher
Ilość stron: 288

Wydanie zbiorcze z Detectice Comics #800-808 i 811-14 autorstwa Davida Laphama (Stray Bullets)! Mroczny Rycerz próbuje zamknąć śmiertelny narkotykowy krąg, podczas gdy Bruce Wayne musi walczyć z kapryśnym 14 latkiem, który niebezpiecznie blisko zbliża się do półświatka Gotham!

Robin, Mr Freeze, Pingwin, Scarface, Gordon.

City of Crime to historia monumentalna. Na wiele sposobów. Na każdy sposób, właściwie. Chociaż, gdy przyjrzymy się dokładnie, widać w niej wiele starych, powracających motywów z mitologii Nietoperza.

Pod tym względem bardzo przypomina wydane w Polsce Rozbite miasto. Różni się jednak od historii Azzarello i Risso w najważniejszym punkcie. Tamta jest średnia, ta - jest świetna.

Opowieść jest monumentalna ze względu na swoje rozmiary. Tradepaperback ma prawie 300 stron. Autorem tej opowieści jest David Lapham, laureat m.in. Nagrody Eisnera. I ten facet zna swój fach.

Głównymi bohaterami City of Crime są oczywiście Zamaskowany Mściciel i jego teren łowiecki, czyli miasto Gotham. W języku angielskim miasto jest płci żeńskiej, co ustawia nam na początku opozycję jakby pary kochanków. Chociaż nie jest to najlepsze porównanie, bo para ta toczy ze sobą wojnę.

Motyw Gotham jako bohatera powracał wielokrotnie w przygodach Batmana. Moimi ulubionymi jego wersjami jest Mroczny Rycerz Mrocznego Miasta pióra Milligana, wydany zresztą w Polsce przez TM-Semic, oraz Oczy martwego chłopca Williamsa (również wydane w Polsce). W tym pierwszym Gotham jest opiekunem, przewodnikiem i stworzycielem Mrocznego Rycerza, w tym drugim - stworzycielem, ale także rywalem. Tym razem Gotham jest wrogiem. Jest Lilith, matką demonów, które płodzi, by gnębić swoich mieszkańców. Pod pewnymi względami zakończenie, o którym za chwilę, przypomina doskonałe Machiny McKeevera (również opublikowane w miesięczniku TM-Semic).

Historia meandruje, a my śledzimy ją oczami Batmana, który prowadzi narrację. Zaczyna się, podobnie jak w Rozbitym Mieście, od przyjęcia na siebie winy za śmierć niewinnego, w tym wypadku za śmierć z przedawkowania nastoletniej dziewczyny, której awanse na balu dobroczynnym Bruce Wayne dość obcesowo odrzucił. Teraz, martwa, Haddie personifikuje w jego umyśle wiele różnych ofiar, przede wszystkim zaginiona Cassie Welles.

Tymczasem zaginione dziewczyny w ciąży okazują się być fragmentem większej układanki, w którą wplątany jest prawie całe gangsterskie podziemie Gotham. Pojawiają się znane twarze, jak Pingwin, Brzuchomówca czy Mr. Freeze. Początkowo miałem wrażenie, że tak, jak Azzarello, Lapham użył ich pretekstowo, nie wykorzystując potencjału żadnej z nich (może poza Freezem). Po zastanowieniu się zwracam honor - tak trzeba było. W końcu są tylko pionkami.

Druga cześć historia, obracająca się wokół odbudowy nabrzeża, która ma, jak zwykle, służyć świetlanej przyszłości, zaczyna coraz bardziej wciągać czytelnika w mroczne trzewia miasta. Scenarzysta epatuje nas od samego początku beznadzieją, brzydotą i krzywdą. Już prolog zaczyna się od wyliczanki nieszczęść, które tutaj wreszcie znajdują swojego sprawcę.

No i tu dochodzimy do porównania z Machinami.

Miasto Gotham, w zależności od mitu, powstało na różnych terenach. Najpopularniejszą wersją jest dawny zakład dla obłąkanych. Dosyć mocno też trzymają się - stary, zdewastowany kościół, świątynia okultystów, lub, w niektórych opowieściach, indiański cmentarz.

Tu wspomniane są dwa pierwsze. To właśnie tam, w trzewiach miasta, w pieczarach pod jego powierzchnią jest kloaka, z której, prosto z wnętrza zatrutej ziemi pod metropolią, lęgną się istoty złe.

I to w zasadzie jedyny mój zarzut do tej historii. O ile u McKeevera potwór zrodzony ze ścieków świetnie pasował do obłąkanego posłańca rozkładu, to tutaj zgrzyta. Nie chodzi mi o samą nadprzyrodzoną naturę tego zjawiska, bo Batman wielokrotnie spotykał tego typu moce, wspomnieć można nawet tylko wydane u nas historie takie, jak Obrzęd Przejścia, Dusza Bestii, Sanktum czy Golem z Gotham. Tym razem jednak syndykat zbrodni złożony z powstałych z błota istot bez twarzy... Sam nie wiem.

Jest to jednak zgrzyt na tyle mały, że wybaczam go w mgnieniu oka.

Oprawą graficzną zajął się Ramon Bachs. Facet kreskę ma ciężką, grubą, gęstą. Przypomina trochę Breta Blevinsa. Gotham w jego wersji to, to samo przerażające, gotyckie miasto, co w filmie Burtona czy w historii Burzyciel Gotham. Jest gęste, napęczniałe niczym wrzód, straszne w swojej ornamentyce, brudne i ohydne.

Kolory Wrighta tylko potęgują to wrażenie, przez swoją kontrastowość ciemnego, burego tła z rozjarzonymi światłami przywodząc na myśl zaognione wrzody na zgangrenowanym ciele. To jest Mroczny Rycerz w Mrocznym Mieście w najlepszym wydaniu.

Jest to przykład historii dopracowanej w każdym calu. Mamy rozbudowane wątki poboczne, w których swoją opowieść prowadzą Robin i James Gordon. Jest wyjątkowo długa chwila na śledztwo bez maski. Są, trochę ograne, ale jednak nadal przekonujące, rozterki Mściciela. Jest też, podobnie jak w Rozbitym mieście, zakończenie. Zakończenie dosyć okrutne, chociaż od pewnego momentu należało się go spodziewam. Tym razem jednak jest podane wiarygodnie, niewydedukowane przez klauna zamkniętego bez dostępu do informacji na podstawie ćwierkania ptaszków, lecz w formie spowiedzi sprawcy. Spowiedzi ujawniającej głębię zepsucia moralnego nie przestępcy, lecz zwykłego, zdesperowanego, prostego człowieka, przytłoczonego beznadziejnym życiem.

Jest to stosunkowo nowa opowieść ze świata Batmana. Jako taka, pozwala żywić nadzieję, że idea Zamaskowanego Mściciela stworzona przez O'Neila i Adamsa w latach 70-tych nie umarła. Że możemy spodziewać się odwrotu od napakowanego elektronicznymi pierdółkami faceta z majtkami na spodnie, biegającego na czele zastępu harcerskiego, w kierunku źródeł - w kierunku mrocznej, ciężkiej opowieści o detektywie, który wykorzystuje swój umysł i ciało, a nie technologiczne zabawki. Cytując Jonathana Rossa - Dla mnie Batman zawsze będzie taki, jakim sportretowano go na tych stronach.

Ocena: 4,5 nietoperka


Poprzednia Strona




WAK - Serwis Komiksowy
Spider-Man Online

Punisher - Serwis o Punisherze
The Truth about The X-Files





© Copyright 2003 and 2012 by BatCave. Wszelkie prawa zastrzeżone
Batman is registered trademark of DC Comics, Warner Bros.

Projekt i wykonanie: myspace.com/WebMastaMajk