Wydanie zbiorcze z Detectice Comics #598-600 autorstwa scenarzysty "Batmanów" Sama Hamma! Bruce Wayne odkrywa serię morderstw powiązanych z WayneTech w tej opowieście trafi też na wózek inwalidzki!
Blind Justice to historia stworzona dla uczczenia specjalnego jubileuszu - 600. numeru
Detective Comics. I jest specjalna na miarę tego jubileuszu.
Sam Hamm, autor scenariusza, to człowiek, którego próżno szukać wśród autorów komiksów - nie zajmował się tym. Nie był jednak nowicjuszem, jeśli chodzi o Batmana, gdyż to właśnie on jest autorem scenariuszy do obu filmów Tima Burtona opowiadających o Mrocznym Rycerzu. I wierzcie mi, lub nie, Blind Justice jest, co najmniej tak samo świetna jak te filmy.
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że to zwyczajna prosta historia. Trochę nawet naciąga strunę zwykłej, batmanowej wiarygodności, kiedy na horyzoncie pojawiają się takie wynalazki, jak wszczepiane do mózgu chipy produkowane przez Waynetech oraz tak kliszowe postacie, jak - no, prawie - szalony naukowiec. Zaczyna się od pojawienia się nowego zbira, a raczej kogoś, kto wydaje się być klonami lub kopiami tego samego przestępcy.
Równolegle z wątkiem nietoperza ma swój wątek jego alter ego, czyli Bruce Wayne, pomagający pewnej pięknej młodej kobiecie odnaleźć zaginionego przed laty brata. Oba z tych wątków splatają się w firmie milionera. Wtedy właśnie akcja nabiera tempa.
Jest w tej historii masa rzeczy, które wydadzą się nam znajome. Jest, więc Wayne przed sądem. Wprawdzie oskarżony o szpiegostwo na rzecz sowietów, nie o morderstwo, ale motyw ten powracał. Jest Wayne postrzelony, niezdolny do funkcjonowania bez wózka inwalidzkiego - motyw, który kilka lat później powrócił w Knightfallu. Są starzy znajomi - do Gotham przybywa Henri Ducard. Jest wreszcie coś, co zdarza się niezwykle rzadko, a więc nowa twarz pod kapturem nietoperza.
I właśnie ten ostatni motyw odkrywa przed nami samo sedno historii Hamma. Zabiera on nas na przejażdżkę przez barwny świat techniki i pracy detektywistycznej, ale nade wszystko jest to skok w głąb psychiki Bruce'a Wayne'a. Skok na głęboką wodę i próba odpowiedzi na pytanie, czym, tak naprawdę, jest dla niego persona Batmana.
Odpowiedź, niestety, nie przynosi mu zaszczytu - Batman jest ideą, obsesją, zamroczeniem, niemal opętaniem. Jest wizją, wobec której narażenie życia postronnego człowieka jest niczym. Jak silną i destrukcyjną obsesją owładnięty jest Wayne - z tego zdajemy sobie sprawę dopiero, gdy w wyniku jego działań ginie człowiek. Ta jego postawa uświadamia nam też emocjonalną pustynię, skrzętnie skrywaną za maską.
Klamra spinająca historię, sen Wayne'a, ukazuje Batmana jako samoistną, dominującą postać, która żyje kosztem swojego nosiciela, przynosząc mu jedynie cierpienie. To dosyć odważne i niecodzienne, ale też niezwykle ciekawe spojrzenie na Mrocznego Rycerza.
Historię zilustrował Denys Cowan, weteran branży. Jego styl przypomina trochę późnego Aparo albo Amendolę, przywodzą na myśl klimaty graficzne Detective Comics z końca lat siedemdziesiątych. Trudno nazwać go wirtuozem, ale strona graficzna jest odrobiona solidnie i porządnie. Nie przeszkadza to w żaden sposób w odbiorze komiksu, tym bardziej, że w tym wypadku ilustracje to tylko i wyłącznie ilustracja scenariusza. Szczególnie, że tusz położyli Giordano i McLaughlin, również weterani.
Kolorem zajęła się Roy, znana dobrze czytelnikom polskich wydań z początku lat 90-tych. Jest to najsłabszy element grafiki, szczególnie, że posiadane przeze mnie album to oryginalne wydanie paperback sprzed ponad 15 lat. Poligraficznie są to nadal lata 80. i to widać. Jest to jednak mankament czysto techniczny.
Blind Justice to doskonała historia, mocno odmienna zarówno od klasycznego nurtu detektywistycznego, jak i od współczesnego technicznego gadżeciarstwa. To historia dojrzała, przemyślana, mocno nasycona psychologią i trochę przerażająca.
Na pewno doskonała na jubileusz 50-lecia najdłużej wydawanego periodyku superbohaterskiego na świecie.
Ocena: 4,5 nietoperka
Poprzednia Strona